Dwóch prezesów w Automobilklubie
O niejasnościach i kiepskich relacjach między władzami Automobilklubu Radomskiego i jego działaczami mówiło się od dawna. Zawsze jednak były to wypowiedzi nieoficjalne, nikt nie chciał podpisać się pod zarzutami wobec A. Gajewskiego. Szalę przepełniła decyzja prezesa o konieczności uiszczania opłaty za możliwość jazd treningowych dla zawodników reprezentujących AR. Było to wiosną br., na początku sezonu kartingowego. – Jesteśmy oburzeni, nigdy czegoś takiego nie było w klubie. To skandal, by zawodnicy klubu musieli płacić za wjazd na tor! – mówił na pierwszym treningu oburzony Sławomir Stańczyk, opiekun zawodników. Byliśmy świadkiem jak on oraz rodzice zawodników płacą pieniądze. Ci drudzy również nie przebierali w słowach. - Dzieci jeżdżą, reprezentują miasto, mają coraz lepsze wyniki a teraz każe się nam płacić. Przecież miasto dotuje klub, trzeba coś z tym zrobić! – żalili się rozgoryczeni.
Z początkiem wakacji zebrał się zarząd Automobilklubu. W gronie czterech osób (pełny skład to 7), którym towarzyszył obserwator ze strony prezydenta Radomia jednogłośnie odwołano prezesa Aleksandra Gajewskiego z zajmowanej funkcji. - W statucie nie ma zapisu, który uprawnia zarząd do takiej decyzji, ale nie ma też zapisu, który by tego zabraniał. Powodem są też problemy finansowe klubu. Zeszły rok był na minusie. Ten obiekt powinien tętnić życiem, tu powinno przez cały czas coś się dziać. Nie ma takiego obiektu i toru w promieniu 100 kilometrów, tymczasem w Radomiu jest trzy do pięciu imprez motoryzacyjnych. Osoby związane z klubem dystansują się od stowarzyszenia. – mówi nowo wybrana prezes Automobilklubu Kazimiera Rutka, która przez lata pełniła funkcję skarbnika w klubie. Potwierdza złe relacje panujące w stowarzyszeniu. – Prezes Gajewski nie przebierając w środkach odsuwa od siebie każdego, kto się z nim nie zgadza – zapewnia i dodaje, że zarówno ona, jak i wielu pracowników, a także cztery osoby z siedmioosobowego zarządu, nie mają wstępu na teren Automobilklubu. - Powiadomiliśmy policję i prokuraturę. Pismo skierowaliśmy również do Krajowego Rejestru Sądowego i czekamy na wpis. Nasi prawnicy jednoznacznie potwierdzili, że zarząd miał prawo powołać nowego prezesa – wyjaśnia K. Rutka. Informuje, że rozmawiała z władzami miasta prosząc o wprowadzenie do klubu kuratora do czego ma prawo prezydent.- Na razie bez efektów – ocenia.
Szkopuł tym, że zarząd faktycznie może powołać prezesa, ale po uprzednim odwołaniu go przez nadzwyczajne zgromadzenie delegatów klubu. – A do jego zwołania nie dopuszcza Aleksander Gajewski, który przez lata doprowadził do tak skonstruowanego statutu, że praktycznie nic bez zgody prezesa w klubie się nie wydarzy – ocenia Rutka i podkreśla, że prezydent Radomia do momentu wyjaśnienia niejasnej sytuacji w klubie powinien wprowadzić tam kuratora.
- Żaden wniosek z żadnej ze stron na moje biurko nie wpłynął w tej sprawie – mówi krótko Dorota Staszek, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich radomskiego magistratu.
Skok na kasę?!
Według Krajowego Rejestru Sądowego prezesem AR nadal jest Aleksander Gajewski. Jego pokój w klubie jest obwieszony dyplomami, wyróżnieniami, odznaczeniami, pucharami. Próżno szukać na ścianach pustego miejsca. - Przyznaję, przez 20 lat byłem nie raz wymagający, być może szorstki, względem osób, które nie znały prawa, nie wiedziały jak funkcjonuje nasze stowarzyszenie. Związanych jest z nami ponad 3 tys. członków. Nie wszystkim muszą się podobać decyzje prezesa, bez względu na to kto by nim był – mówi nam Aleksander Gajewski. Nie zgadza się z decyzją zarządu AR. Okoliczności jej podjęcia określa krótko: - To skok na kasę. Nie ma konkretnych zarzutów, wszystkie działania sprowadzały się do eliminacji mojej osoby za wszelką cenę. Ja przez kilkanaście lat jestem barykadą, o którą rozbiło się kilka hord. Ostatnie pomysły moich oponentów skupiały się na przejęciu zarządzaniem toru kartingowego i użytkowaniem jego na warunkach niekorzystnych dla Automobilklubu - wyjaśnia Gajewski. Przypomina, że tor ma licencję kartingową. - Tu nie mogą ścigać się samochody, bo to nie było by zgodne z prawem – twierdzi. Zapewnia, że nikt nie przedstawił żadnych nowych pomysłów działalności gospodarczej, żadnej koncepcji. Wg niego, AR jest w dobrej kondycji finansowej.
Dlaczego kazał płacić za treningi? - Nie wszyscy zawodnicy kartingowi na początku sezonu mieli licencję. Nie wskazuję winnego tego stanu, bo to wewnętrzna sprawa klubu. Sprawę wyjaśniliśmy, szesnastu zawodników, reprezentantów naszego klubu pod nowym instruktorem Mirosławem Raczyło nie płaci nic za treningi na torze - wyjaśnia nasz rozmówca. Z poprzednim instruktorem Sławomirem Stańczykiem klub zerwał umowę.
A. Gajewski podkreśla, że zarząd, który go odwołał, uczynił to niezgodnie ze statutem stowarzyszenia. - Sąd koleżeński orzekł wykluczenie dwóch osób, które nie stawiły się zresztą, by udzielić wyjaśnień. Skład zarządu został uzupełniony o dwie nowe osoby – krótko sumuje prezes AR.
Pięcioletnia kadencja obecnego prezesa mija w 2013r. – Nie sądzę bym ubiegał się o kolejną. Chcę zostawić po sobie rozbudowany tor, co jest marzeniem wielu radomian. Z prezydentem Kosztowniakiem rozmawiałem na ten temat dwa tygodnie temu. My mamy projekt rozbudowy i zabiegamy o zewnętrzne źródła finansowania inwestycji. W tym pieniądze unijne – zapowiada Aleksander Gajewski.
Według naszych informacji, Automobilklub otrzyma wsparcie finansowe z miasta, ale będzie to głównie pomoc przy rozwiązaniu praw własnościowych związanych z działkami, na których planowana jest inwestycja. Rozbudowany tor, o którym od lat mowa. miałby mieć 1300 m długości (obecnie 870 m.). - To pozwoli organizować w Radomiu europejskie zawody najwyższej rangi. Dwa hektary potrzebne są na sam park maszyn. To będzie najważniejszy tego typu obiekt w tej części Europy – zachwala A. Gajewski. Uważa, że w klubie jest wiele osób zdolnych udźwignąć wyzwanie na przyszłą kadencję. - Jest grupa mądrych, fajnych ludzi, którzy z miasta jeszcze nie wyjechali. A jeśli chodzi o KRS? Z całym szacunkiem: prawo w Polsce mamy jedno, ja się opieram na literze prawa. Przykro, że opisywana historia zdarzyła się w naszym klubie – sumuje prezes Gajewski.
Bartek Olszewski