Kia Sportage
To naprawdę ładne, interesujące nadwozie. Te szyby jakby mniejsze, ale widoczność z wnętrza bardzo dobra. Z tyłu miałem kamerę, bodajże najlepszą z wszystkich, jakie dotąd testowałem. Pokazuje szerokie ujęcie, nawet w spore lusterka nie trzeba patrzeć. Stylistyka dynamiczna za sprawą kilku spokojnych linii. Światła wyglądają jak z przyszłego wieku, a co ważniejsze, świetnie prowadzą po zmroku. Kia zrobiło fantastyczny samochód, w którym siedzisz wyżej i czujesz się pewniej. Twój fotel jest wygodny, a bagażnik spory. Do wygodnego fotela dodaję wygodne zawieszenie, które bardzo pewnie trzyma to spore nadwozie. Myślałem, że będzie twarde..., bo w końcu nazwa Sportage do czegoś zobowiązuje, tymczasem jest naprawdę wygodnie, rzekłbym nawet komfortowo. W zakrętach, łukach auto dobrze sobie radzi, jest przewidywalne.
Pod maską to co lubię, czyli ponad 300 niutonometrów momentu w kulturalnie pracującym dieselku. Kia z tym dwulitrowym silnikiem ochoczo przyspiesza i wierzcie mi, może zaskoczyć nie jedną klasyczną konstrukcję. Sześć biegów w świetnie i delikatnie pracującej skrzyni, do tego łącze USB, klima, poduszki. I przyjemne wnętrze. Plastiki nie rażą a fotele są podgrzewane. Myślę sobie: „cholibka”, w końcu Kia zrobiło samochód! Na dodatek sąsiad przyszedł do mnie w nocy, bo zobaczył czym jeżdżę i koniecznie musiał to zobaczyć z bliska, ponieważ słyszał od ludzi same dobre opinie... I sam się przymierza. Praktycznie to nie usłyszałem złego zdania o tym wozie. Po kilometrach spędzonych za kółkiem nie znalazłem słabego punktu, a pamiętam jak 15 lat temu widziałem pierwsze Kia sprzedawane w Polsce. Były składane w jakiejś szopie a palec wchodził w szczelinę między zderzakiem a światłem. Po drugiej stronie takiej szczeliny nie było, nawet nie chciałem tym jechać. A teraz... każde nowe Kia jest jak szwajcarski zegarek. Jedynie materiały dobrano tak, by całość nie była za droga, ale grzechem byłoby narzekać na ich jakość.
Do tego to co lubię: Sportage współpracuje z kierowcą poprzez choćby czytelne wskaźniki, które nie są elektroniczną choinką, jaką można zastać u konkurencji. Tak, mam komputer pokładowy, ale chodzi o to, że nie słyszę co kilka sekund jakiegoś piknięcia, kliknięcia czy dźwięku informującego o jakiejś banalnej sprawie.
Sportage może mieć napęd na wszystkie koła, to pomoże w trudniejszych warunkach, lecz ortodoksyjnym terenowcem ten model nie jest. Najważniejsze jest to, że całość kosztuje tyle, że kolejka się ustawia. Cena rusza od 68 tys zł i za taką cenę również będzie klimatyzacja oraz łącze do iPoda plus sześć dobrze grających głośników. Możecie wydać 100 tys zł, by mieć wypas z kluczykiem, którego nie trzeba naciskać, by do wozu wejść i nim ruszyć. Trzeba tylko czekać w kolejce, bo ten model idzie jak ciepłe bułeczki. To wyjątkowo udane, smaczne, ciepłe bułeczki. I wiem, że będzie ich coraz więcej na naszych traktach, bo ludzie chcą po prostu mieć auto ładne, spore, tanie w eksploatacji (ach, właśnie – spaliłem średnio 6 litrów a gnałem). Auto, o którym mówi się: niezawodne i świetnie radzące sobie na każdej drodze lub na zapchanym parkingu pod marketem, gdzie również pozytywnie się wyróżnia w tłumie. Plejada - to radomski dealer firmy Kia – dziękuję za użyczenie do jazd testowych auta, które wpisuję na moją prywatą listę „samochodów, które mogą stać w mym garażu”
Bartek Olszewski
Dane techniczne, ceny na stronie KIA.
Fot.: KIA