Rodzice z „ósemki’ nie przyszli do prezydenta

19 stycznia 2012
- Mogę tylko pana prezydenta przeprosić - tak Wiesław Wędzonka komentuje fakt, że na spotkanie umówione przez radnego PO w magistracie nie przyszli rodzice dzieci z "ósemki".

 

Wioletta Kotkowska nie wykluczała, że do rozmowy z prezydentem dojdzie

Przypomnijmy, do rozmowy miało dojść dzisiaj o godz. 7.30. - Pan prezydent miał to spotkanie zapisane w kalendarzu, czekał w swoim gabinecie, ale nikt nie przyszedł - informuje Ryszarda Kitowska z biura prasowego magistratu.

- Przykro mi, że stowarzyszenie "Przyjaciele Ósemki", które broni szkoły przed przeniesieniem do PSP nr 13 nie skorzystało choćby z możliwości rozmowy. To są dorośli ludzie - ocenia Wędzonka. Nadal uważa, że jego propozycja, by stowarzyszenie przejęło prowadzenie szkoły była słuszna. - Nikt nikogo przecież nie zmuszał. Mogli przyjść, porozmawiać, dowiedzieć się jakie jest stanowisko prezydenta. A skoro nie mieli zamiaru sie zjawić, uprzedzić że tego nie zrobią, powinni zadzwonić - mówi radny PO.

Wczoraj, podczas kolejnego protestu rodziców i nauczycieli pod "ósemką' rodzice przekonywali, że stowarzyszenie nie jest gotowe na przejęcie szkoły. - Nie jesteśmy tym zainteresowani. Przyjęliśmy z zaskoczeniem zaproszenie nas przez prezydenta na rozmowy w sprawie likwidacji szkoły. Naszym zdaniem takie zaproszenie jest próbą uwikłania nas w gry polityczne, próbą manipulowania mediami i opinią publiczną, czemu stanowczo się sprzeciwiamy. Nasz protest nie jest walką polityczną, ale walką o dobro naszej szkoły i naszych dzieci - zadeklarował Wojciech Wosztyl. Wtedy jednak przewodnicząca stowarzyszenia Wioletta Kotkowska próbowała tonować tę wypowiedź, mówiąc, że nie trzeba odrzucać pomocnej dłoni. - Jeśli się pojawimy na jutrzejszym spotkaniu u prezydenta, to po to, by bronić naszych argumentów, natomiast nie będą to dyskusje o przejęciu szkoły, bo uważamy że jest to obowiązek miasta – wyjaśniła.

- Widocznie przewodnicząca została przegłosowana - przypuszcza Wiesław Wędzonka i powtarza: szkoda. Radny obawia się, że konflikt będzie się zaostrzał. - Mamy doświadczenia z likwidacją szkoły numer 27 przy ul. Warszawskiej i wiemy jaki był skutek. A teraz szkoła w zarządzie społecznym radzi sobie całkiem dobrze - twierdzi radny. Dodaje, że jeśli rodzice z "ósemki" chcą czekać aż ewentualnie zostanie podjęta uchwała Rady Miejskiej o zamiarze likwidacji placówki, na rozmowy może być za późno. - Może dojść do tego, że szkoła w nowej formule od czerwca do września może nie mieć finansowania. Tak było w przypadku "siedemnastki" i tego problemu wtedy nie udało się rozwiązać. Dlatego, by tego uniknąć, trzeba decydować szybciej - mówi radny Platformy.

(bdb)

Komentarz

Nie dziwię się determinacji rodziców dzieci z "ósemki". Dziwię się natomiast postawie tych, którzy nie chcą rozmawiać, by szkołę, choćby w zmienionej formule, obronić. Bo jeśli nie podejmą teraz takiej próby, to potem mogą żałować. I jak wówczas będą brzmiały piękne słowa, że chodzi im o dobro dzieci? Nieco kuriozalnie brzmią też wypowiedzi, że spotkanie z prezydentem to próba upolitycznienia problemu. A obecność na manifestacji pod szkołą posłanki i radnych, nie? Tę można uzasadnić - co robili rodzice - chęcią współpracy ze wszystkimi, którzy szkole chcą pomóc, a dyskusję z prezydentem, nie?

Bożena Dobrzyńska