Pogotowie nie zawsze w pogotowiu
Na wniosek rajców Prawa i Sprawiedliwości podczas nadzwyczajnej sesji debatowano o sytuacji i przyszłości radomskiego pogotowia, a tym samym – o pomocy medycznej dla pacjentów. – Przez 30 lat nie było takiej sytuacji, nie było także skarg na naszą pracę. Mamy najnowocześniejszy tabor i odpowiednie zaplecze, a mimo to decyzją NFZ pieniądze idą do pionkowskiego ZOZ-u, gdzie chory słyszy w słuchawce, by podał poważniejszy powód, bo nie mają więcej zespołów. Mają też braki w sprzęcie, rentgen nie pracuje cały czas, a osobę obsługującą ten aparat dowozi jedyna karetka, która powinna być dla chorych! Pionkowskie pogotowie ma również braki w asortymencie leków. Znam przypadki, że zespół nie dojechał na wezwanie albo dojeżdżał po czterech godzinach! Radomskie pogotowie ma o ponad 20 proc. mniej pieniędzy na działalność. Nie rozumiem podziału na strefy obsługi – tłumaczył radnym Piotr Kowalski, szef radomskiego pogotowia.
Wiceprezydent Anna Kwiecień przypomniała, że Radom został podzielony przez NFZ na dwie części. Pogotowie radomskie co prawda przyjmuje wszystkich pacjentów, ale dostało pieniądze tylko na porady dla mieszkańców części północnej. Dla takiej też liczby ustala dyżury lekarzy i pielęgniarek. W zakresie pomocy ambulatoryjnej nocnej i świątecznej północną część obsługuje stacja przy ul. Tochtermana. Zgłasza się tam również ok. 100 tys. mieszkańców z części południowej. Konkurs na pomoc dla części południowej został unieważniony, a powtórny – wygrany przez ZOZ w Pionkach.
- Umowa będzie podpisana dopiero od 1 lutego. Chorzy będą jeździć po pomoc do szpitala w Krychnowicach. Tam nie ma apteki, ludzie narażeni są na dodatkowe koszty dojazdu w nocy do centrum Radomia, by zrealizować receptę! NFZ chce ratować sytuację finansową ZOZ-u w Pionkach. My wskazywaliśmy, że takie rozwiązanie jest nietrafione. Nie było żadnej odpowiedzi ze strony NFZ. Nie liczycie się z nasza opinią – mówiła wiceprezydent Anna Kwiecień. Zaznaczyła, że personel radomskiego pogotowia w związku z trudną sytuacją odmówi pracy, wypowiadając umowę. - Wypowiemy umowę, doprowadzicie do tego! Będziecie szukać świadczeniodawcy np. w Szczecinie czy Ostrołęce! – mówiła wzburzona. Apelowała, by NFZ skrupulatnie przeanalizował odwołanie radomskiej stacji pogotowia. - Czujemy się pokrzywdzeni - dodała.
Przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia zaznaczyli, że nie było żadnych skarg pacjentów, a zmiany w pomocy świątecznej i nocnej wprowadził ustawodawca, a nie NFZ. - Pacjent może się zgłosić do każdego punktu, gdzie świadczona jest tego typu pomoc i nikt nie może mu odmówić pomocy. Nasze dane są inne niż przedstawione przez dyrektora pogotowia. Gdy NFZ pytał władze miasta, co myślą o podziale Radomia na dwie części, nigdy nie otrzymał jednoznacznej odpowiedzi, że takiego podziału nie akceptują - mówili Mirosław Jeleniewski i Katarzyna Słodka z warszawskiego oddziału NFZ, przypominając, że teraz w Radomiu są trzy punkty udzielania świadczeń: przy Okulickiego 48/57, Tochtermana i w Krychnowicach.
Przewodniczący rady Dariusz Wójcik zauważył, że przedstawiciele NFZ podczas wypowiedzi Anny Kwiecień się uśmiechali. Obecny na nadzwyczajnej sesji senator Stanisław Karczewski (PiS), który jest także lekarzem, chwalił radomskiego dyrektora pogotowia. - Moja partia po powrocie do władzy zlikwiduje NFZ – zapowiadał. Prezydent miasta prosił, by argumenty, które były przedstawiane, zostały jeszcze raz przemyślane. - W pogotowiu przy Tochtermana pacjenci zawsze znajdowali pomoc, tak było przez lata, a teraz na siłę chce się to zmienić – mówił prezydent Andrzej Kosztowniak.
- Przyznać się do błędu jest bardzo trudno. W odczuciu nas, mieszkańców miasta, wyraźnie widać, że został popełniony błąd w podziale Radomia na dwie części – zauważył Wiesław Wędzonka (PO). Podział krytykowali również Adam Włodarczyk (SLD), szef komisji zdrowia i Teodora Słoń (Radomianie Razem), która jest lekarką.
(raa)