A mury (płoty) rosną, rosną

25 listopada 2009
- Runął mur berliński, upadł ZSRR, a w Radomiu budują się nowe mury - alarmuje prezes spółki Feniks i pokazuje płot, którym wielki sąsiad - Centrum Handlowe M1 - odgradza się od nowego obiektu radomskich kupców. Właściciele marketu: chodzi nam tylko o bezpieczeństwo klientów.Henryk Dudek: chcemy zgody

Rzeczywiście: na skarpie stanowiącej zarazem granicę dwóch posesji robotnicy ustawiają kolejne elementy metalowego ogrodzenia. Jak przekonuje prezes Feniksa Henryk Dudek, ma ono biegnąć wzdłuż całej długości tej granicy począwszy od ul. Grzecznarowskiego aż do miejsca, gdzie jest już tylko zaplecze magazynowe M1. A to oznacza, że klienci tego centrum, jeśli zechcą zajrzeć także do sklepów w Galerii Feniks, nie przejdą już do niej krótszą drogą.

A więc wojna? - Postrzegamy to jako coś bardzo nienaturalnego, co nie służy społeczeństwu i dlatego chcieliśmy, by się o tym dowiedziało. A także, by wiedziało, że to nie jest nasz pomysł, że to nie my chcemy klientom utrudnić życie - przekonuje prezes Dudek. Dodaje, że jest mu bardzo przykro, że handlowcy tak postrzegają sąsiedztwo.

Kupcy z "Feniksa" twierdzą, że od początku nie było ono łatwe i mogli spodziewać się kłopotów. - Jeszcze w trakcie budowy galerii zwróciliśmy się do właściciela M1, czyli Grupy Metro o wykonanie wspólnego dojazdu albo tylko o poszerzenie  wjazdu do M1. Otrzymaliśmy odmowna odpowiedź. Tłumaczono to tym, że będzie się blokować dostawy do marketu  - wyjaśnia H. Dudek. Podkreśla, że nie zyskała także akceptacji propozycja poprowadzenia drogi śladem ul. Czeremchowej.

Kupcy są oburzeni, bo przecież dobrze koegzystują ze "Stokrotką" (a wcześniej z Billą) przy ul. Śląskiej. - Mamy tam wspólną drogę, z której korzystamy razem ze "Stokrotką" i właścicielem wieżowców. My tej drogi nie grodzimy - zaznaczają. Obawiają się, że na płocie lada moment pojawią się także zasłaniające reklamy. Na skarpie rośnie płot

Henryk Dudek potwierdza, że dzieląca obie posesje skarpa była przedmiotem nieco dziwnych zabiegów. - Wylewano na nią wodę jeszcze przed posadzeniem kolczastych roślin. Chciałbym wierzyć, że dyrekcja M1 nic o tym nie wiedziała - mówi.

- Chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo naszych klientów. Dlatego postanowiliśmy odgrodzić niebezpieczna skarpę. Tak, by osoby, które ją pokonywały nie wpadały wprost pod koła nadjeżdżających samochodów - odpowiada Dominik Piwek z Metro Group. I pyta: - Co by powiedział przedstawiciel Galerii Feniks, gdyby doszło tam do nieszczęśliwego wypadku? Zapewnia, że jego firma próbowała rozwiązać problem inaczej: sadząc wzdłuż skarpy żywopłot, ale był on ciągle dewastowany.Wyjaśnia, że ogrodzenie jest stawiane wyłącznie na najbardziej niebezpiecznym odcinku, nie na całej długości granicy. - I to potwierdza nasze intencje. Mamy nadzieję, że to wystarczy. Ale jeśli okaże się, że to nie wystarczy, zastanowimy się co dalej - zapowiada Piwek.

Przedstawiciel Metro Group potwierdza, że kupcy z Feniksa jeszcze półtora roku temu przedstawili propozycję rozwiązań komunikacyjnych w obrębie obu posesji. - Jednak nie zyskało ono aprobaty niezależnych ekspertów, a na nasz pomysł, który przedstawiliśmy właścicielom obiektu, do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi -informuje Dominik Piwek.

Bożena Dobrzyńska