Air Show 2018 Radom. Pierwszy dzień pokazów i rekordowa frekwencja!

25 sierpnia 2018

Mają być wyjątkowe, rekordowe, najlepsze. Choćby z tego powodu, że organizowane są w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości i 100-lecie lotnictwa polskiego. Podczas Air Show wystąpi niespotykana dotąd liczba 12 zespołów akrobacyjnych, wielu solistów. Poza tym, co na niebie, widzowie będą mogli oglądać wystawę statyczną, na której zaprezentują się wszystkie rodzaje sił zbrojnych. Zarówno w sobotę, jak i niedzielę wystąpią ci sami uczestnicy, ale program w oba dni – po raz pierwszy chyba – ułożony jest nieco inaczej. Jak będzie? Czy pogoda rzeczywiście, jak zapowiadają prognozy, pokrzyżuje organizatorom plany? Zapraszamy do śledzenia naszej relacji.

      Podczas pierwszego dnia pokazów na lotnisku było około 80 tys. osób! Na zakończenie Air Show prezentują się samoloty ze stajni Red Bull. Na sam finał pasem startowym przekołuje PZL 11C, myśliwiec z września 1939 roku. To oryginalna, odrestaurowana maszyna. I na sam finał: motolotnie. Już na ciemnym niebie.     “Bałtyckie Pszczoły” (Baltic Bees) z Łotwy niemal na zakończenie pierwszego dnia Air Show. Piloci, latający pięcioma odrzutowcami szkolnymi L-39C Albatros, wystąpili już w Radomiu w 2013, 2015 i 2017 roku, prezentując nietypowe figury akrobacji zespołowej. Grupa Baltic Bees istnieje od 2008 roku, zaczynała jako para Albartrosów. Gdy lotnicy z Łotwy dokupili kolejną parę odrzutowców, ich występy zyskały na wizualnej atrakcyjności. Dodanie piątego samolotu dodało pokazom “Bałtyckich Pszczół” wigoru. Solistą i autorem programu pokazu zespołu jest Walery Sobolew. Łotysze latali już właściwie o zmierzchu.         Patrulla Águila, czy Frecce Trcolori? Hiszpanie, czy Włosi? Oba zespoły akrobacyjne zachwyciły. Hiszpanie niezwykła precyzyjnością, najwyższą sztuką pilotażu, a także elegancją. Pokazy obu zespołów na pewno należą do najbardziej widowiskowych podczas każdego Air Show. Także dzisiejszego.       Podczas Air Show służby medyczne pogotowia ratunkowego udzielały pomocy z bólem głowy, były też zasłabnięcia. Pacjenci zgłaszali się z niskimi i wysokim ciśnieniem, otarciami, ukąszeniem owadów. Łącznie pogotowie udzieliło 282 porady medyczne, w tym 40 dzieciom. Sześć osób przewieziono do szpitala z powodu m.in. złamania obojczyka, omdleń i zasłabnięć - sumuje rzeczniczka pogotowia Elżbieta Cieślak.       Do planowanej czasu pokazów została godzina. Być może organizatorzy przedłużą prezentacje. Wszystko na to wskazuje, bo pokaz rozpoczyna hiszpańska Patrulla Águila. To kolejna światowej sławy gwiazda tegorocznych Międzynarodowych Pokazów lotniczych. Są reprezentacyjnym zespołem akrobacyjnym Sił Powietrznych Hiszpanii. Powstały w 1985 roku w bazie lotniczej San Javier, w której zespół bazuje do dziś. Od początku piloci wykorzystują samoloty szkolne CASA C-101 pomalowane w barwy zespołu. Na stałe zespół prezentuje się w składzie 7 samolotów + solista. Ostatnio Hiszpanów gościliśmy na radomskim niebie w 2015 roku. Znowu ryk silnika na dopalaczu. Tuż po szwajcarskim zespole akrobacyjnym Patrouille Suisse nad lotniskiem przeleciał grecki pilot F-16. To Bóg nad Bogi, po prostu Zeus. . Zespoły akrobacyjne jednak, mimo nie najlepszej pogody, występują. Na niebie zobaczyliśmy Finów i Szwajcarów.       Ze względu na pogodę organizatorzy musieli nieco, a właściwie w dużym stopniu, zmienić program. - Plany się zmieniają, ale staramy się je tak modyfikować, by wszyscy aktorzy, którzy przyjechali na pokazy mogli się zademonstrować. I jak trzeba będzie, przedłużymy pokazy tak, aby wszyscy się zaprezentowali, ponieważ jest takie zapotrzebowanie ze strony pilotów. Niektórzy lecieli kawał drogi z Europy, żeby tutaj do nas przybyć i dla tej pięknej publiczności, która przybyła tutaj - mówi gen. Krzysztof Żabicki z biura organizacyjnego Air Show. Cieszy go frekwencja na lotnisku. - To tylko świadczy o tym, że mamy wspaniałych sympatyków lotnictwa, którzy nie patrząc na warunki atmosferyczne ze wszystkich rejonów kraju i z samego Radomia przybyli na pokazy, które cieszą się niesamowita popularnością, a w tym roku ta edycja - tak jak zapowiadaliśmy - jest wyjątkowa - podkreśla generał. Zdradza, że na Air Show jest co najmniej ośmiu dyrektorów i "wszyscy z zazdrością patrzą, jak nam się udało zebrać tylu wspaniałych lotników na tym jednym lotnisku".   Ilu jest widzów na lotnisku? O godz. 14.30 było 63 tys.Tak mówili organizatorzy. Pewne jest, że przyjechali tu dosłownie z całej Polski. - Siedziałem w takim niedużym samolocie, tu jest taka rzecz do sterowania i strzelania. Wiem to, bo już wcześniej oglądałem kilka filmów. Nie myślę o lotnictwie, wolę chyba grać w piłkę, chociaż samoloty lubię - przyznaje Szymon. - Jestem pierwszy raz na Air Show, ale zawsze chciałam zobaczyć, okazja trafiła się w tym roku. Największe wrażenie zrobiły na mnie akrobacje w układzie 5-6 samolotów. Odrzutowce też są świetne - opowiada pani Alicja z Wielkopolski. Magdalena Jaskiewicz jest wolontariuszką Fundacji Wiedeńczyk oprowadza nas po "latającym zabytku". - To jest samolot AN2, pochodzi z 1961 roku, ale cały czas lata. Przylecieliśmy do Radomia o własnych siłach. To był najpopularniejszy samolot  w Polsce; latały we wszystkich możliwych specjalizacjach - od lotnictwa, po agrolotnictwo. Wprawdzie to eksponat Muzeum Lotnictwa, ale ponieważ jest maszyną latającą, w muzeum go nie zobaczycie, tylko i wyłącznie na pokazach i piknikach - opowiada. Dodaje, że ma charakterystyczną smoczą paszczę. - W latach 80., podczas stanu wojennego 1 kwietnia w Prima Aprilis trzej piloci z lotniska w podkrakowskich Balicach ten samolot uprowadzili podczas ćwiczeń, wylądowali nad Wisłą, zabrali swoje zony i dzieci i polecieli do Wiednia. Udało im się. Legenda głosi, że ten samolot jest niewidzialny dla radarów - opowiada wolontariuszka zaznaczając, że samolot ma płócienne skrzydła, a kadłub ma aluminiowy i faktycznie na tych starych radarach, trudno go było zobaczyć.   P1200395     Właśnie na to, na ten pokaz warto było czekać. Frecce Tricolori, jak zwykle zachwycili publiczność radomskiego Air Show. A włoski zespół akrobacyjny jest tu doskonale znany. Występują w składzie dziewięciosamolotowym oraz z jednym solistą. Robią fantastyczne figury w powietrzu przy świetni dopasowanej muzyce (dzisiaj w tle śpiewał Luciano Pavarotti). No i ten komentarz w języku polskim. Wprawdzie w tym roku zabrakło spikera Andreia Soro, ale znakomicie zastąpiła go koleżanka. A do tego intensywny trójbarwny dym w kolorach włoskiej flagi. - Odległość między samolotami jest mniejsza niż 2 metry! - zachwycała się razem z publicznością spikerka. Włoscy piloci wykonali m.in. słynną La Bombę, wyjątkowo efektowne połączenie dwóch figur, możliwych do wykonania jedynie w tzw. wariancie wysokim.           Nie można powiedzieć, że SU27 jest cichutki. Oj, nie można. Konstrukcja radziecka, pilot ukraiński.         Do Biura Prasowego Air Show (to specjalny kontener, gdzie jest trochę ciszej, niż na zewnątrz) wojskowi przyprowadzili zmartwionego 10 latka. - Nie, nie zgubiłem się rozbolała mnie głowa. Wstałem o piątej rano. Przyjechaliśmy z Krakowa, razem z mama, tata, bratem i ciocią - opowiada Maksio. Czy interesuje się lotnictwem? - Nie bardzo. Ale tata jest żołnierzem - zdradza chłopiec.  
P1180977

Od huku Maksia zabolała głowa

  Do tej pory nie było tak charakterystycznego dla Air Show huku. Teraz  go mamy i to w nadmiarze! Taki dźwięk wydaje tylko niemiecki Eurofighter.     Deszcz nie zniechęcił widzów. Widać to doskonale na naszych zdjęciach.     Artur Kielak na XA-41 pokazał dzisiaj widzom swój wielki kunszt pilotażu. - Nie byłem na Air Show w Radomiu tylko w 2015 roku, kiedy byłem na Mistrzostwach Świata we Francji. Pogoda może trochę nie dopisuje, ale swój pokaz wykonałem w wariancie niskim; mam nadzieję, że jutro wykonam go w wariancie wysokim i moja praca, moje pokazy będą się podobać - mówi pilot, który podobno nie wie, co to jest przeciążenie. - Jakie to uczucie? To jest po prostu miażdżenie organizmu w obie strony: dodatnie, gdy próbujemy wyciągnąć krew i wbić ja trochę do głowy, natomiast pilota akrobacyjnego cieszy to, że może walczyć z tymi przeciążeniami i wygrywać ze słabościami organizmu - zapewnia pilot.   Po ponad półtoragodzinnej przerwie wznowiono pokazy. Na początek na niebie pojawił się samolot rozpoznania AWACS w barwach NATO, a później rodzime Orliki. Ciągle pada. Jest przerwa w pokazach.   Mimo coraz gorszej pogody na lotnisku jest już 63 tys. widzów. - Przekornie powiem, że pogoda sprzyja międzynarodowym pokazom. Nie ma palącego słońca, i mam nadzieję, że pozwoli to pokazać najlepszym pilotom sponad 20 krajów swoją wirtuozerię i kunszt, bo radomskie niebo jest najlepszym miejscem, aby pokazać to wszystko, co potrafią najlepiej - mówi prezydent Radosław Witkowski. Podkreśla, że współpraca przy pokazach ze stroną wojskową układała się bardzo dobrze. - Bo te pokazy są szczególne ze względu na 100-lecie polskiego lotnictwa wojskowego i cieszę się, że polskie wojsko zdecydowało, że radomskie niebo jest najlepsze dla organizacji Air Show. Na pewno kilka innych miast na pewno pretendowało do tej roli, ale to wieloletnie doświadczenie zdecydowało o tym, że wojsko postawiło na nas. A to na pewno wydarzenie, które promuje Radom w Polsce i w Europie - zapewnia prezydent. Zdradza, że specjalnie obejrzy kilka serwisów europejskich, by zobaczyć obrazki z radomskiego lotniska.     Przed większym załamaniem pogody i dość intensywnym deszczem zdążyła się zaprezentować jeszcze formacja chorwacka. Zespół „Skrzydła Burzy” – Kirla Oluje stacjonuje w bazie wojskowej z Zemunik. Wszyscy piloci wchodzący w skład zespołu są instruktorami Szkoły Lotniczej Chorwackich Sił Powietrznych, tak samo jak członkowie obsługi naziemnej statków powietrznych. Latają na statkach powietrznych Pilatus PC-9.         Znowu psuje się pogoda. Organizatorzy zapowiedzieli, że po pokazie śmigłowców pokazy zostaną na kilkanaście minut przerwane, bo będzie padał deszcz. W tej chwili (godz. 12) na płycie lotniska jest około 30 tys. widzów.   Grupa pokazowa jordańskich sił powietrznych – Royal Jordanian Falcons powstała w 1976 roku z inicjatywy Jego Królewskiej Mości króla Husseina Bin Talala. Jest zespołem o międzynarodowej sławie, chlubiącym się swoją precyzją, profesjonalizmem i widowiskowymi pokazami. Sokoły Jordanii są wysokiej klasy atutem działającym na rzecz wspierania Jordanii, pełniąc rolę "wędrujących ambasadorów" swojej ojczyzny. W skład zespołu Royal Jordanian Falcons wchodzi obecnie 5 samolotów akrobacyjnych Extra 300 L. W celu promocji turystyki i inwestycji, siedziba zespołu została niedawno przeniesiona na Międzynarodowe Lotnisko Króla Husseina w Aqaba (Morze Czerwone).       Z okazji 20-lecia zespołu piloci Orlików wykonują wspólny pokaz wraz z pilotami historycznych Harvardów.     . Za sterami Orlików piloci zespołu akrobacyjnego Orlik pod dowództwem mjr pil. Dariusza Stachurskiego, za sterami Harvardów zasiedli doświadczeni piloci liniowi: Jacek Mainka oraz Marcin Kubrak- na co dzień pasjonaci samolotów, na których w okresie wojennym polscy lotnicy rozsławiali polskie skrzydła.     Z dwudziestominutowym opóźnieniem orkiestra wojskowa odegrała hymn narodowy, a gen. Jarosław Mika, dowódca generalny Sił Zbrojnych złożył ministrowi Mariuszowi Błaszczakowi. Gości i uczestników powitał prezydent prezydent Radomia Radosław Witkowski. - Szczególnie miło mi, że możemy gościć was po raz kolejny. Z dumą możemy powiedzieć, że Radom jest europejską stolicą lotnictwa - mówił prezydent. Zapewnił, że miasto dobrze przygotowało się - bazując na dotychczasowych doświadczeniach - organizując komunikację miejską, parkingi i imprezy towarzyszące. Minister Błaszczak właściwie oddał swój głos swojemu zastępcy Wojciechowi Skurkiewiczowi. Nie zostało to przyjęte najlepiej, bo Skurkiewicz jest kandydatem na prezydenta Radomia w Nadchodzących wyborach samorządowych.   Niezwykle widowiskowo wyglądał przelot Boeinga 737 MAX i Biało-Czerwonych Iskier.   O godz. 11 miało nastąpiło oficjalne otwarcie Air Show. Przyjechał na nie m.in. minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Ale jest mała przerwa, organizatorzy czekają na poprawę pogody. Niebo zaciągnęło się bowiem ołowiem, choć przebłyski słońca też są. Silniej wieje wiatr.   To było niesamowite! Prawdziwy podniebny popis dał  na samolocie XA - 41 jeden z najlepszych polskich pilotów Artur Kielak. Prowadzący pokazy poinformował, że dwa tygodnie przeleciał pod mostem w Grudziądzu.       Jako jeden z pierwszych na radomskim niebie podziwialiśmy Cellfast Flying Team. Pokazali widowiskowe mijanki, przegrupowania  i precyzyjne rozejścia. Latająca formacja powstała w Krośnie i jest kontynuatorem krośnieńskich tradycji latania w szyku. Piloci już w 2014 roku rozpoczęli przygotowania do wspólnej przygody w przestworzach. Rok później pokazali się na niebie. Samoloty są wyposażone w instalacje dymne, które podnoszą atrakcyjność prezentacji. Cellfast FT ma do dyspozycji trzy, na pierwszy rzut oka, takie same samoloty, w jednolitym malowaniu. Mowa o francuskich Morane Rallye. To jednak pozory. Każda maszyna jest w innej wersji i ma różną moc silnika.       Prezentujemy pierwszą porcję zdjęć z Air Show.     Pogoda nie najlepsza, ale na lotnisko docierają pierwsi widzowie. Jada autobusami, idą pieszo od parkingów, gdzie zostawili swoje samochody. Przed wejściem od ul. Lubelskiej jest kilkanaście kas biletowych, ale kolejek praktycznie nie ma. Blokuje się co najwyżej samo wejście na bramkach.  
Tags