AIR SHOW – NA ŻYWO

27 sierpnia 2011
Pokazy zbliżają się do końca. Oczywiście, dzisiaj. Na finał: amerykański Black Hawk, holenderski F16 i na deser Włosi, czyli Frecce Tricolori. - Zabraknie wam tchu w piersiach - krzyczy po polsku włoski spiker.  

 

  Organizatorzy oceniają, że dziś na Sadków przyjechało, przyszło ok. 100 tys. osób. 20 tys. z nich kupiło bilet przez internet. Widać to było już przy kasach, praktycznie żadnych kolejek.

Wystartowały "Frecce TriColori”. "Trójkolorowe Strzały" wystąpiły w Polsce tylko jeden raz, na Air Show w Radomiu w 2001 roku i zostały zapamiętane jako najlepszy z najlepszych wykonujący pokaz na 10 samolotach z niesamowicie intensywnymi dymami podkreślającymi mistrzowskie akrobacje.
 
  Bogate tradycje zespołu sięgają wczesnych lat trzydziestych XX wieku. Po II Wojnie Światowej we Włoszech istniało kilka małych zespołów akrobacyjnych. W 1960 roku Sztab Generalny Sił Powietrznych zdecydował się powołać jedną grupę w miejsce kilku istniejących. Od 1982 roku samoloty G.91PAN, na których latały "StrzałY" dotychczas, zostały zastąpione przez Aermacchi MB-339PAN  tych zespół używa do dziś.

Zespół wykonuje pokaz w ugrupowaniu 9+1, wykonując spektakularne figury zespołowe na 9 samolotach, a pomiędzy nimi występuje solista. także jest w Radomiu po raz drugi.

2011/09/wlosi03.jpg  Szef grupy Marco Lant również jest w Radomiu na Air Show po raz drugi. Cieszy się z tego powrotu i chwali organizację imprezy. Co zmieniło się natomiast przez 10 lat u Włochów? - W zasadzie bazujemy na programie - można powiedzieć nawet, że od kilkudziesięciu lat- tym samym. Wszelkich zmian dokonujemy powoli, bardzo dbając przy tym o bezpieczeństwo. Ale mamy w tym roku nowość: figurę zwaną dużym sercem. Jest to bardzo wymagający manewr i element akrobacji lotniczej, ale uatrakcyjnia nasze show i bardzo cieszymy się, że je tutaj zaprezentujemy - mówi kapitan włoskiej grupy. Zdradza, że nie zawsze trudność poszczególnych manewrów idzie w parze z atrakcyjnością. - Najtrudniejsze są te elementy, które wykonuje cały zespół powoli. Tymczasem dla publiczności atrakcyjne sa te, które dzieja się szybko, a one nie zawsze są najtrudniejsze - tłumaczy włoski pilot. Przyznaje, że jak każdy pilot jest przesądny. - Dlatego za każdym razem, gdy wsiadam za stery zapinam pasy w tej samej kolejności - zdradza Marco Lant. Twierdzi, że ci, lotnicy kórzy twierdzą, że nie są przesądni, są nimi najbardziej.

center

 

2011/09/260811wlosi.jpg 

center