Artysty przedstawiać nie trzeba

Do Esterki i Gąski na wernisaż przyszły tłumy: dawni i nowi przyjaciele, sympatycy, szefowie placówek kulturalnych, sporo artystycznej młodzieży. Witold Kowalski zaprezentował 66 obrazów na 66 urodziny i 40-lecie pracy twórczej. - Jest to wyłącznie malarstwo, w nieco mniejszej ilości niż 10 lat temu, ale równie wartościowej pod względem artystycznym - zapewniał Jończy.
Witold Tomasz Kowalski studiował
malarstwo w ASP w Warszawie, jest uczniem Artura
Nachta-Samborskiego, w pracowni którego zrobił w 1969 roku dyplom. Bogata ekspozycja w Muzeum Sztuki Współczesnej prezentuje bogaty dorobek artysty. Są tu jego prace z lat młodzieńczych, kilka interesujących autoportretów, obraz na którym uwiecznił Grupę M5, czyli kolegów po malarskim pędzlu, zawiązaną w Radomiu kilkadziesiąt lat temu.
Jednak dominują obrazy, gdzie motywem przewodnim jest specyficznie widziana natura, przyroda: widoki ziemi, fragmenty pola, łąki, skraj lasu, drzewa, gałęzie.
Jubilat przyjmował gorące gratulacje i wyraźnie wzruszony stwierdził, że właściwie poza podziękowaniami, w tym żonie za wytrwałość, i poza zaproszeniem do oglądania wystawy, nic szczególnego do powiedzenia nie ma. Nadmienił tylko, ze nawet okolicznościowy stół z poczęstunkiem został zaaranżowany na kształt malarskiego dzieła.
(bdb)