Bardzo dużo Kwiatkowskiego w Elektrowni
Sam bohater wernisażu, jak to z artsyatmi bywa, powiedział tylko skromnie: dziekuję.
Nawet kurator wystawy Mariusz Jończy, poza określeniami przytoczonymi na wstępie, o samym twórcy więcej nie opowiadał, przytomnie zauważając, że Kwiatkowski jest doskonale w Radomiu znany, bo inaczej tak liczne grono nie zjawiłoby się na ekspozycji. Podkreślił jednak, że prace artysty nie mają tytułów, a to oznacza, że każdy z nas, może im nadać własne znaczenie. - Odnaleźć własną historię poprzez indywidualne doświadczenie. Dzięki temu ta twórczość ma walor uniwersalny - dodał. Jedynym bodaj nazwanym dziełem jest to, na którym artysta uwiecznił swoją żonę Barbarę robiącą na drutach.
Wystawa w Elektrowni uświadamia też z jak bardzo pracowitym artystą mamy do czynienia: są tu liczne rysunki, obrazy z wcześniejszego oktresu twórczego, w których dominują wspaniałe kolory i prace bardziej współczesne, gdzie autor zastosował zupełnie inną technikę "wyładowując swoją ekspresję na papierach" - jak mówił Jończy.
Wystawie, która będzie także pokazana w Galerii Łaźnia przy ul. Traugutta, towarzyszy katalog.
(bdb)
Więcej na www.elektrownia.art.pl