Bite niemowlę nie widzi i nie słyszy!

25 października 2011
Kto jest winny? Teraz nie ma winnego, a dziecko nie widzi i nie słyszy! - oburza się dyr. Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Radomiu Włodzimierz Wolski. Jego zdaniem, właściwa decyzja sądu rodzinnego mogłaby zapobiec tragedii niemowlęcia.

 

Ten dramat rozpoczął się w czerwcu br. - Na oddział dziecięcy szpitala przy Tochtermana przywieziono 4-miesięcznego chłopczyka. Było pobity, z licznymi obrażeniami. W Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie, gdzie trafił, stwierdzono u niego zespół dziecka maltretowanego. Została zawiadomiona policja, prokuratura, sąd. Równocześnie sąd rodzinny w Radomiu rozpoczął procedurę pozbawiania matki praw rodzicielskich, ale zezwolił jej na zabranie dziecka do domu wyznaczając kuratora. Ponownie niemowlę znalazło się w szpitalu we wrześniu. USG i inne badania wykazały u niego zmiany neurologiczne. Wszystko wskazuje na to, że chłopczyk był potrząsany i rzucany - opowiada Wolski. Jak dodaje, tym razem sąd postanowił umieścić dziecko w rodzinie zastępczej. Jednak po dwóch tygodniach chłopczyk stracił przytomność, okazało się wtedy, że ma krwiaka na mózgu, przeszedł operację neurochirurgiczną. Nie widzi i nie słyszy - zaznacza dyr. Wolski.

Ojciec dziecka nie jest znany. Młoda matka winą za to, co się stało obarcza swojego konkubenta. - Sąd doskonale znał wszystkie okoliczności sprawy. Wiedział, że matka jest nieodpowiedzialna, że już raz doszło do pobicia chłopczyka, a mimo to pozwolił by zabrała je do domu - bulwersuje się Wolski. Wg niego, to konkretny sędzia opowiada za utratę zdrowia przez kilkumiesięczne dziecko. - Ponosi moralną odpowiedzialność - zaznacza.

Na początku października na kolejnej rozprawie o pozbawienie praw rodzicielskich matki kobieta się nie zjawiła. Poszukuje jej policja.

- Tyle małżeństw czeka na adopcję dziecka. Chłopczyk mógł znaleźć szczęśliwą rodzinę. A teraz jaki los go czeka? - pyta retorycznie Włodzimierz Wolski.

(bdb)