Bombardierem do Warszawy

Grzegorz Kuciński z zarządu Kolei Mazowieckich, do których należą pociągi zapewnia o ich dużej funkcjonalności: - Każdy wagon ma 133 miejsca siedzące i dwie pary drzwi. Można je zestawiać w zależności od potrzeb. Zaczynamy od trzech wagonów, a więc łącznie jest tutaj około 400 miejsc siedzących oraz 360 stojących. Chcemy sprawdzić, czy to wystarczy. Jeśli pasażerów będzie więcej, składy też będą dłuższe - przekonuje.
Pasażerowie także chwalą pociąg. - Dojeżdżam codziennie do Warszawy, więc mam porównanie z tamtymi wagonami. Teraz jest elegancko, wygodnie, a nawet komfortowo. Jest klimatyzacja i nie czuć tego nieprzyjemnego zapachu. Spodziewam się też, że będzie znacznie ciszej - podkreśla Leszek Janik.
Zofia Lizner także jest częstą pasażerką na tej trasie. - Jadę z Ostrowca, przesiadam się w Radomiu i dziś trafiłam właśnie na te wagony. Są bardzo ładne, wygodne, podobają mi się - twierdzi.
Zarząd województwa mazowieckiego na realizację kontraktu z Bombardierem przeznaczył ponad 250 mln zł. Zakupił za nie 37 wagonów piętrowych, 26 tzw. środkowych oraz 11 sterowniczych. - To dzięki tym ostatnim oraz nowoczesnym lokomotywom, które także niebawem kupimy, będą już w pełni funkcjonalne - wyjaśnia członek zarządu Mazowsza Piotr Szprendałowicz. Przypomina jednocześnie, że w Regionalnym Programie Operacyjnym Mazowsza są także zarezerwowane fundusze na zakup 20 elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT), a dzięki porozumieniu z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego i Infrastruktury - unijne pieniądze na 16 następnych EZT na obsługę połączeń z lotniskami.
Kiedy zatem będziemy jeździć do Warszawy krócej niż teraz? - Składy Bombardiera mogą rozwijać prędkość do 160 km na godz., jednak najpierw musimy dostosować do tej prędkości same tory - tłumaczy Grzegorz Kuciński. Zdaniem Szprendalowicza za cztery lata do stolicy będziemy koleją docierać w godzinę. - Ludzie wtedy uwierzą, że warto postawić na transport kolejowy, a niektórzy zdecydują się nawet przeprowadzić z Warszawy do Radomia.
(bdb)