Brzustówka: 53 ha odłogiem
Brzustówka to głównie pola, własność ludzi, którzy od lat zabiegają o sensowne przeznaczenie terenu. Plan zagospodarowania, który mieli uchwalić dziś radni, miał rozwiązać problemy z działkami rolnymi, a także dać zielone światło potencjalnemu inwestorowi, jak Ikea, czy Castorama. O nich przecież w ostatnich latach wspominał wiceprezydent Igor Marszałkiewicz. Przyjęcie planu oznaczałoby wzrost wartości działek. - Ale ponad 13 mln zł będzie musiała wyłożyć gmina na budowę dróg do hipermarketów, jakie miałyby tam powstać. Chyba nie tak powinno się rządzić miastem! Dlaczego jest pan aż tak bardzo aktywny w nawoływaniu do sprowadzania inwestorów na Brzustówkę - na tereny prywatne - podczas, gdy miasto ma swoje tereny na Wośnikach? Prezydent zaproponował takie zapisy, które pozbawiają jakiejkolwiek kontroli nad obiektami wielkopowierzchniowymi! - krytykował projekt uchwały Piotr Szprendałowicz (niezależny). - Drogi mają być tam budowane nie z gminnych pieniędzy, ale prywatnego inwestora. Wośniki są przeznaczone dla radomskiego biznesu- wyjaśniał Igor Marszałkiewicz. - Handel wielkopowierzchniowy to zaraza w naszym kraju. To wina rządu, a nie samorządu. Pieniądze są wyprowadzane. Będę głosował przeciwko temu planowi - zapowiedział przewodniczący rady miejskiej Dariusz Wójcik.
Całe miasto z planami?
- Cały Radom powinien być objęty planami. Wtedy nie byłoby problemów. Chodzi tu o pieniądze. Jeśli będzie handel wielkopowierzchniowy, to będą większe pieniądze i obrót dla państwa. Poprę plan dla Brzustówki, jeśli miasto będzie mieć wpływ na to, co tam powstanie. Są firmy które szukają terenów, na których chcą zarobić. Nie wiem czy mamy w tym pomagać. Mamy dużo handlu wielkopowierzchniowego. Niech tam będzie handel, ale do 2 tys. m kw - zauważył radny Kazimierz Woźniak (radomianie Razem?Kocham Radom). Poparł go Wiesław Wędzonka z Platformy Obywatelskiej.
Kupcy też na nie
Obecni na sesji przedstawiciele radomskich kupców apelują, by planu nie przyjmować. Zgoda na kolejne markety oznacza dla nich "koniec interesu". Po drugiej stronie sali stoją właściciele działek na Brzustówce. Oni zabiegają o plan.
- Kosztował 200 tys zł. Słowa dotrzymaliśmy i plan przedstawiamy pod obrady. A radni zdecydują, co dalej - mówi dziennikarzom wiceprezydent Marszałkiewicz.
- Mam duży problem, bo trzeba zdecydować między interesami miasta, kupców a interesami grupy mieszkańców Brzustówki. To klasyczny dylemat: jak daleko powinniśmy pozwolić na ingerencję gminy w stosunku do terenów prywatnych, których celem jest pewnie zarobienie pieniędzy. Państwu chodzi o dochody ze sprzedaży działek, a my musimy odpowiedzieć, jaki jest interes miasta i gminy. Od początku uważałem, że sklepy wielkopowierzchniowe psują rodzimy handel. W tej kwestii zdania nie zmieniam. Proszę nie ubierać wiceprezydenta Marszałkiewicza w ciuszki osoby, która próbuje coś załatwiać w czymś pośredniczyć, wymóc - przekonywał radny Jakub Kowalski (PiS).
Rada również na nie
Po przerwie radni odrzucili plan dla Brzustówki. Za było siedem osób (z PiS), przeciw 15, trzy się wstrzymało. - To dla nas koniec! To skandal, hańba! Tragedia. To oznacza kolejne psie kupy, tony butelek, plastików, złodziejstwo. I nikt tam nie przyjdzie. A kto przyjdzie, to na tej podstawie wyrobi sobie markę o Radomiu - tu z bandą tych bezradnych radnych nie ma co zaczynać. Bo tu się nie da nic zrobić. Sześć lat czekaliśmy i nic! Po co nam ci bezradni radni? - pytały rozgoryczone, ze łzami w oczach, właściciele terenów na Brzustówce.
Bartek Olszewski