Były prezes LOT-u: Śmianie się z lotniska w Radomiu nie jest sprawiedliwe. Trzeba dać mu czas na rozwinięcie się
– Jestem przeciwnikiem krytykowania Radomia. W mojej opinii temu lotnisko trzeba dać czas na rozwinięcie się. Największą szansą Radomia jest zatkane Lotnisko Chopina – mówi były prezes LOT-u Sebastian Mikosz w rozmowie z portalem Rynek Lotniczy. Według rozmówcy portalu, „Radom padł ofiarą propagandy rządowej”.
Mikosz przypomina, że lotnisko na Sadkowie powstało wiele lat temu. - Zostały przeprowadzone wtedy całkowicie niepotrzebne inwestycje. Zbudowano terminale, lecz zapomniano o infrastrukturze airside’owej. 70 tys. (obsłużonych dotąd pasażerów - przyp. red.) to nie jest pewnie wynik satysfakcjonujący dla Radomia. W mojej opinii temu lotnisko trzeba dać czas na rozwinięcie się - uważa Mikosz.
Ofiara propagandy rządowej
Zdaniem byłego prezesa LOT-u, powinny to być trzy lata. - Składają się na to trzy czynniki. Po pierwsze, jest to bardzo świeża infrastruktura. Po drugie, dlatego że linie lotnicze układają z dużym wyprzedzeniem siatkę połączeń i nie ma sytuacji, że przewoźnik bierze pod uwagę port, zanim będzie on operował. Roczne planowanie to jest nic, dlatego linie planują z wyprzedzeniem co najmniej dwuletnim. Po trzecie, Lotniska Chopina za chwilę zupełnie się zapcha i będzie to naturalne „ujście ciśnienia”. Pomiędzy Warszawą a Radomiem jest bardzo dobre połączenie samochodowe. Śmiem twierdzić, że są dni, w których szybciej dojedziemy do Radomia niż do Modlina - podkreśla Sebastian Mikosz. Dodaje, że "lotnisko w Radomiu zostało bardzo fajnie zbudowane". - Jest dobrze pomyślane. Zarządzającym są Polskie Porty Lotnicze, które stać na takie inwestycje. Uważam niestety, że Radom padł ofiarą propagandy rządowej. Kiedy się robi inwestycje na zasadzie pokazania sukcesu rządowego, a nie jest brana pod uwagę merytoryka, wszyscy dookoła się śmieją i stąd tak dużo złośliwości - wyjaśnia.
Śmianie się nie jest sprawiedliwe
Były szef LOT-u przekonuje, że warto było wydać 800 mln zł na lotnisko w Radomiu. - Na tym się zarobi. Zapewne w perspektywie kilku lat - przypomina Mikosz. Dodaje, że port nie był zbudowany od zera, a więc nie była to inwestycja realizowana od podstaw, bo PPL upgradował (czyli wprowadził nową wersję - przyp. red.) Radom, który ma funkcję cywilną i wojskową. - Nie widzę powodu, dlaczego ludzie nie mieliby latać z tego portu - przyznaje Sebastian Mikosz.
- Mogę krytykować wiele rzeczy komunikacyjnych wokół Radomia, ale śmianie się z lotniska Warszawa-Radom nie jest sprawiedliwe. Wszyscy ludzie latali do Paryża-Beauvais, Londynu-Luton. Byłem w tym londyńskim porcie niedawno i zaręczam, że dostanie się z Luton do Londynu zajmuje więcej czasu niż z centrum Warszawy do portu w Radomiu - zaznacza rozmówca portalu Rynek Lotniczy.
Lotnisko Chopina bardzo wygodne
Dziennikarz portalu cytuje Jiříego Marka, dyrektora generalnego Air Serbia, który w rozmowie z Rynkiem Lotniczym wskazał, że linie nie latają do Radomia, bo „tam nic nie ma”. - Według mnie linie nie chcą przyjść do Radomia, gdyż Lotnisko Chopina jest szalenie wygodnym, konkurencyjnym i atrakcyjnym portem lotniczym. Tak długo jak się tylko da z tego lotniska latać, port im. Fryderyka Chopina jest zawsze dla linii lotniczych wyborem numer jeden. Warszawskie lotnisko jest naprawdę bardzo dobrze skomunikowane z miastem - odpowiada Mikosz. I dodaje: - W przypadku lądowania w Radomiu trzeba poświęcić ponad godzinę, aby dostać się do stolicy. W porównaniu z odległością na Okęcie to dużo.
Potrzebne trzy lotniska
Były prezes LOT-u uważa, że "nie leci się do Radomia, leci się do Warszawy". - Nie twierdzę, że Radom stanie się centrum turystyki międzynarodowej. Dla mnie Radom jest miastem aglomeracji warszawskiej. Z punktu widzenia prezesa Air Serbii, trzeba wziąć pod uwagę, że jest to przewoźnik hubowy, a port w Sadkowie przeznaczony jest dla ruchu point-to-point - wyjaśnia.
Według Mikosza, aglomeracja warszawska potrzebuje trzech lotnisk. - Port w Modlinie jest wypełniony po brzegi, dawno przekroczył swoją przepustowość. Lotniska Chopina dociera do granic swoich możliwości. Pozostaje Radom. Z rozmów z władzami portu w Sadkowie wynika, że maksymalna przepustowość to milion pasażerów rocznie. W ciągu kilku miesięcy osiągnięto 7 proc. z tej kwoty. Nie jest to zły wynik, jeśli popatrzy się na inne lotniska regionalne, które w ostatnich latach osiągają maksymalnie 20 proc. swoich możliwości - komentuje były szef narodowego przewoźnika.
Oprac. bdb