Chevrolet spark 2010 – prawnuk matiza

26 kwietnia 2010
Gdybym był „pierwszym sekretarzem” i miałbym do wyboru kilka samochodów, a musiałbym wybrać jeden, który niczym kiedyś maluszek rozpędzi motoryzacyjnie mój kraj… to  wybrałbym nowego chevroleta sparka. Właśnie wjechał do salonów nowy model. Tak wygląda nowe cacko Chevroleta




Gdyby Polska należała go G8, to idę o zakład, że nowego sparka chrzestni dawali by jako prezent na komunię. Jest po prostu świetny! Dla młodszych wygląda jak szerokopasmowe łącze ze światem. Starszych, spokojniejszych zaskoczy swą przestrzenią i dobrym wyposażeniem jak na auto w „szufladzie” maluchów. To samochód do jazdy po mieście, niby maluch, ale gabarytami wchodzi o segment wyżej… czyli  poza  miasto (gdzie całkiem dobrze sobie radzi nie licząc przyspieszeń), a to z kolei pozytywnie wpływa na nasz uśmiech. Tym bardziej, że spark jest naszym zdaniem tani: w podstawie 30.000 zł. Podstawa nie przekłada się na marne wyposażenie czy wręcz komfort. „Chevi” tak dobrał materiały i wykończenie, że… że zaiste nie ma się do czego doczepić a konkurencja raz, że jest mniejsza. Dwa, jest po prostu nudna i droższa. Nie ma co narzekać na wnętrze

Spark jest niecodziennym (teoretycznie) maluchem. Jego pradziadkiem był świetnie znany Matiz. Mówię teoretycznie, ponieważ jak na malucha, to malca nie przypomina, choć pochodzi z koreańskich fabryk. Z przodu miejsca jak „w salonie” (spore wygodne siedzenia). Z tyłu dwóch rosłych też wytrzyma. Gdy tylną kanapę złożymy, otrzymamy przestrzeń na spore domowe zakupy lub możliwość przewiezienia lodówki do małej kuchni. W dodatku spark dobrze się prowadzi. Zawsze w małych samochodach po przekroczeniu setki zaczynam walczyć z ich myszkowaniem po drodze. W sparku jest spokój, ale fakt, przy 140km/h położyłem drugą rękę na kierownicy ze względu na… lekko odczuwalne podmuchy wiatru. Jednak umówmy się, większość czasu ze sparkiem spędzimy w mieście. Tu spokojnie wystarczy nawet i podstawowy silniczek o pojemności 1 litra. Moc poniżej 70 koni, za to (ta nowiutka) czterocylindrowa jednostka pracuje równiutko, przyjemnie mrucząc i pijąc średnio 5 litrów paliwa. Jest i mocniejsza jednostka, niestety diesla na razie nie ma. Mocno trzymam kciuki, by kiedyś Chevrolet zadbał o wysokoprężny motor pod przednią maską. Tak prezentuje się bagażnik

Patrząc, jeżdżąc, korzystając z uroków nowego sparka, prawdę mówiąc, nie ma się do czego doczepić. Niby jest kompromisem, bo za trzydzieści tysięcy nie można oczekiwać wygłuszenia nadwozia rodem z S-klasy ale mamy za to sporo elektroniki i deskę rozdzielczą z jakiegoś ścigacza. Mamy komputer, CD, radio, mp3 i USB. Głośniki też są, ale gdy zdecydujecie się na nowego sparka i cenicie sobie brzmienie, to zainwestujcie w lepiej brzmiące rozwiązanie. Są także relingi, gigantyczne ładnie wyglądające światła, co w sumie daje samochód, który nigdy się nie znudzi. Spark to taki miejski indywidualista za małe pieniądze. Życzę sobie widzieć to radosne dziecko Chevroleta dość często na drodze a w nim uśmiechniętego właściciela. Oby! Prawnuk podobny do pradziadka?

Bardzo kibicuję tej konstrukcji i kieruję słowa uznania dla Chevroleta, który po kilku latach od przejęcia pewnej koreańskiej firmy w końcu zadbał nie tylko o praktyczność, tanią eksploatację i niezawodność, ale również o nietuzinkowy i ciekawy wygląd. Jestem przekonany: będziecie zadowoleni z nowego sparka nie tylko parkując w towarzystwie jego konkurencji.
Dziękuję firmie Dixi-Car - to radomski dealer Chevroleta - za sympatyczne kilometry spędzone w nowym Chevi.

Bartek Olszewski, RAA

Więcej informacji (dane techniczne): http://www.chevrolet.pl/
Radomski dealer (dane techniczne, aktualne cenniki): http://chevrolet.dixi-car.pl/