Ciąg dalszy sporu o Żółkiewskiego. Objazdy to konieczność – twierdzi MZDiK
Wyjaśnienia nadesłał rzecznik radomskich drogowców Dariusz Debski.
Zaznacza, że MZDiK miał świadomość, że na zrealizowanie wszystkich robót
będzie mało czasu. "Uzyskaliśmy dofinansowanie do budowy wiaduktów w
wysokości 44 milionów 200 tysięcy złotych, które trzeba rozliczyć do
końca 2015 roku, co oznacza, że inwestycję trzeba zakończyć jeszcze
wcześniej. Od początku było oczywiste, że nie ma mowy o budowie najpierw
jednego wiaduktu, a potem drugiego, bo wraz z załatwieniem wszystkich
niezbędnych formalności trwałoby to co najmniej dwa lata. Skoro budowa
obu przepraw musi toczyć się jednocześnie, to objazdów na pewnym etapie
inwestycji nie da się uniknąć. To z kolei oznacza, że nawierzchnię dróg
objazdowych trzeba przed robotami wzmocnić, by wytrzymały wzmożony ruch,
a po zakończeniu inwestycji raz jeszcze położyć na nich nowe nakładki.
Wszystkie te szczegóły zostały zapisane w dokumencie pod nazwą program
funkcjonalno-użytkowy. To część kontraktu dotyczącego tej inwestycji" -
tłumaczy rzecznik. Zapewnia, że kontrakt, który kilka miesięcy temu
podpisali przedstawiciele konsorcjum Przedsiębiorstwa Inżynieryjnego IMB
Podbeskidzie ze Skoczowa oraz Kieleckiego Przedsiębiorstwa Robót
Drogowych z Kielc, "jest bardzo jasno sformułowany i nie pozostawia
żadnych wątpliwości. Wykonawca najpierw musi położyć nowe nakładki na
drogach objazdowych, a dopiero potem może przystąpić do zasadniczych
robót. Nieprawdą jest, że wzmocnienie nawierzchni objazdów to
"sugestia", "koncepcja" czy "propozycja". Jest to wymóg precyzyjnie
określony i zapisany w kontrakcie".
Jak podkreśla Dębski: "po
podpisaniu umowy były wykonawca wprost i oficjalnie potwierdził, że w
swoim kosztorysie nie uwzględnił kosztów położenia nowych nakładek
asfaltowych na drogach objazdowych i że nie ma zamiaru przystąpić do
tych prac. Dano nam jednocześnie do zrozumienia, że były wykonawca ma
inną wizję realizacji kontraktu, odbiegającą od jego postanowień".
Rzecznik MZDiK wyjaśnia, że głównym powodem odstąpienia od umowy było
to, że "były wykonawca nie przedstawił też prawidłowo sporządzonych
dwóch najważniejszych dokumentów: harmonogramu realizacji inwestycji i
zestawienia wykazu robót stałych". I dalej: "Absolutnie nie do
zaakceptowania jest sytuacja, w której firma budowlana już po podpisaniu
kontraktu wybiera sobie z niego, które prace wykona, a których nie
zrealizuje, ponieważ uważa, że część robót jest niepotrzebna albo
"nieracjonalna". O tym, co jest konieczne, decyduje inwestor".
"(..)
odstąpienie od umowy na przebudowę ulicy Żółkiewskiego jest zasadne,
prawidłowo sporządzone i pozostaje w mocy. Konsorcjum Przedsiębiorstwa
Inżynieryjnego IMB Podbeskidzie ze Skoczowa oraz Kieleckiego
Przedsiębiorstwa Robót Drogowych z Kielc nie jest już wykonawcą tej
inwestycji" - zaznacza rzecznik drogowców.
Dębski odnosi się
również do problemu zabezpieczenia placu budowy: "Były wykonawca ma
prawo wystąpić do sądu z wnioskiem o zabezpieczenie placu budowy do
czasu wyroku i uniemożliwić ten sposób kontynuowanie robót nowemu
wykonawcy, uprzedzamy jednak, że to może wiązać się z utratą ponad
44-milionowego dofinansowania do budowy wiaduktów. Jeśli do tego by
doszło, z całą pewnością wystąpimy przeciwko byłemu wykonawcy na drogę
sądową i zażądamy od niego odszkodowania w wysokości rekompensującej
utracone dofinansowanie".
Stanowisko byłego wykonawczy tutaj