Ciągle ostrzegawczy
W siedzibie poradni specjalistycznych przy ul. Lekarskiej - pustki. Zaglądają tu nieliczni. - Co się dzieje? Dlaczego tu nikogo nie ma? - dziwi się starsza pani, która przyszła do lekarza z mężem. - Aha, strajk! Zapomniałam - mówi. Nie ma pretensji do lekarzy. - Ciężko pracują za takie marne pieniądze. I nie mogą się doprosić o godną pensję - dodaje.
- To ciągle jest strajk ostrzegawczy, a więc nie jest tak, że całkowicie zaprzestaliśmy udzielania pomocy pacjentom - tłumaczy szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym dr Jacek Warso. - Przyjmujemy osoby, które są chore, z zagrożeniem zdrowia i życia. Także te, które przyjechały z daleka, nie odmawiamy pomocy dzieciom i pacjentom chorym onkologicznie.
Dr Warso przyznaje, że protest lekarzy ma wymiar na razie bardziej symboliczny. - Chcemy zwrócić uwagę na sytuację w służbie zdrowia. Jako związek zawodowy możemy negocjować z dyrekcją tylko warunki płacowe i pracy. Ale dobrze wiemy, że szpital jest ogromnie zadłużony i nie ma pieniędzy na podwyżki. Dlatego adresatem naszych postulatów jest NFZ i minister zdrowia.
Na 21 maja lekarze zapowiedzieli ogólnopolski strajk generalny.