Ciociu dobra zupa

29 maja 2009
Dzieci stają się bardziej otwarte, śmiałe, reagują zupełnie inaczej niż wcześniej. Cały czas się uczą, traktują zupełnie normalnie rzeczy, które kiedyś ich przerażały. Nawiązują przyjaźnie. Ich uśmiech jest najcenniejszą zapłatą za codzienny trud. Dorota Choleińska: Najtrudniej, gdy odchodzą


- Dni Rodzicielstwa Zastępczego to okazja do podziękowania tym, którzy potrafią osamotnionym i zaniedbanym dzieciom stworzyć rodzinny i ciepły dom - mówi Danuta Lesiak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który zaprosił rodziny na spotkanie do teatru Powszechnego.

Obecnie w Radomiu istnieją  34 rodziny zastępcze, na co dzień wspiera je Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczy. Pomaga w rozwiązywaniu jakże częstych problemów wychowawczych, prowadzi warsztaty pedagogiczno-edukacyjne oraz oferuje pomoc prawną. W Radomiu działa też 11 rodzinnych domów dziecka, a w każdym z nich przebywa od czworga do nawet ośmiu podopiecznych.

Teresa Śliwa pełni funkcję zawodowej rodziny specjalistycznej niespokrewnionej z podopiecznymi. Przebywają u niej dzieci niepełnosprawne i z orzeczeniem o niepełnosprawności, chore. - Tak się potoczyły losy, że pierwsze dziecko z zespołem Downa przyjęliśmy, pokochaliśmy i już nie mogliśmy z tego zrezygnować.

Pani Teresa już piąty rok prowadzi rodzinny dom dziecka. Wspiera ją w tym mąż i ich własne dzieci. - Mamy w tej chwili maluchy do piątego roku życia. To zadanie o tyle trudne, że więcej jest wizyt u lekarzy specjalistów. Dzieci
niepełnosprawne też chcą być kochane tak samo jak zdrowe. A nawet potrzebują jeszcze więcej miłości. Wszystkie są cudowne, potrafią powiedzieć „ciociu dobra zupa”, potrafią się uśmiechnąć i wynagrodzić w ten sposób cały nasz trud. Robią postępy w rehabilitacji i to jest dla nas największa nagroda - przekonuje Teresa Śliwa. Rodzina czeka teraz aż Małgosia zacznie chodzić. - Stawia pierwsze kroki, a ma już pięć lat. To będzie najcudowniejszy moment jak sama przejdzie przez cały pokój. W tej chwili robi tylko pięć kroczków - opowiada pani Teresa. Dodaje, że trudne chwile są wtedy, kiedy pojawia się choroba dziecka i musi ono zostać w
szpitalu. - My musimy przy nich czuwać, a chorują często - dodaje.

Dorota Cholewińska oprowadzi rodzinny dom dziecka od sześciu lat. Ma w tej chwili pod opieką siedmioro dzieci  niepełnosprawne ruchowo i czworo własnych.  - Satysfakcja jest wtedy, kiedy nasze dzieci osiągają sukcesy w szkole oraz w jakiś formach artystycznych, w których biorą udział.  Oczywiście, zdarzają się trudne chwile - przyznaje pani Dorota. Wyznaje, że bardzo przeżywa, gdy już zaangażuje się emocjonalnie, nawiąże bliskie relacje, stara się być mamą, a wtedy one odchodzą do domów, do adopcji.  - Wówczas jest bardzo ciężko, ale trzeba nauczyć się z tym żyć - mówi.

Katarzyna Wójtowicz