Co z nami robi sukienka (strój)

29 listopada 2009
- To wystawa o stroju, co z nami robi i w jaki sposób nas kreuje, jak kształtuje nasze postrzeganie świata. Towarzyszą temu różne momenty przejścia: komunie, śluby. Strój pojawia się także jako symbol i znak w wielu kontekstach, bo mówi o tym kim ktoś jest - opowiadają kuratorki najnowszej ekspozycji w Elektrowni. Praca Beaty Białeckiej

Po wystawie oprowadzaja nas Agnieszka Gniotek i Katarzyna Majak.

- W pracach Marty Deskur mamy do czynienia ze strojem zakonnicy. Jej wideo nosi tytuł “Welon to moje włosy”. Widzimy więc, że zakonnica upina swój welon tak, jak by to była niemalże częścią jej ciała. Druga praca Marty Deskur opowiada o czterech młodych kobietach, które przebierają się za zakonnice - i co się wtedy z nimi dzieje. Jak się zachowują z tego powodu, że włożyły habit.

- Mamy też bardzo znaną realizację Zbyszka Libery. Widzimy tu małą dziewczynkę, która jest uczona jak stać się piękną kobietą za pomocą stroju. Nakładane są na nią kolczyki, wisiorki. Maluje sobie paznokcie, usta. Tytuł tej pracy brzmi znacząco “Jak tresuje się dziewczynki”.

- Kolejna propozycja - Agaty Michowskiej “Egzekucja”. To bardzo mocne uderzenie, bo dominuje tu mocna czerwień i cyrkonie; na ścianie o długości ośmiu metrów jest rzucona projekcja, na której widać chodzącą kobietę, a właściwie jej same stopy w czerwonych szpilkach. Projekt Jadwigi Sawickiej

W pracy Barbary Pilch widzimy siedmioletnią leżącą dziewczynkę, która oddaje się w opiekę dwom psom. Psy pojawiają się również u Agaty Zbylut. Pilnują one obracających się bezszelestnie na manekinach komunijnych sukienek. W przyszłości młoda dziewczyna zamiast komunijnej, założy suknię ślubną.

- W części “czerwonej” Elektrowni prezentowane sa trzy jakby ze sobą korespondujące prace Anny Baumgart: dwie rzeźby ceramiczne, autoportretowe w zasadzie, przedstawiajace autorkę z jej córką w strojach ślubnych, z welonami. Artystka mówi nam, że matce bardzo trudno jest przekazać pewien wzorzec, poradzić, czy małżeństwo to jest dobra koncepcja, czy wychodzić za mąż, czy nie; że to zawsze musi być samodzielny wybór. Prace te “patrzą” na dwa cykle malarskie Agaty Rościechy “Garderoba” i “Manekiny” i przedstawiają suknie bez kobiety, czyli tylko to, co często w kobiecie jest dostrzegane bez patrzenia na jej wnętrze. Ale też i przez same kobiety jest postrzegane jako wyłącznie opakowanie, przez które one same chcą być widziane. Wszystko to zgrane jest z fragmentem filmu Felliniego “Casanova”, na którym widzimy taniec głównego bohatera z manekinem. Jest to wystrojona, niestawiąjąca żadnego oporu lala; która w finale - którego tu nie pokazujemy - obiektem konsumpcji.

- Na piętrze - prezentacja cyklu malarskiego Beaty Ewy Białeckiej. Autorska w bardzo nowoczesny sposób rozpatruje asocjacje pomiędzy sacrum a profanum; jej prace odnoszą się do takiej zbitki słownej jak “sukienka na świętym obrazie”. Podkreśla, że  znane firmy odzieżowe, mark,i są takim samym przedmiotem naszego pożądania, naszej próżności jak fundowane, także nie z prawdziwego przeżycia, drogocenne wotywa w kościołach. Jest to więc malarstwo mówiące o naszej kobiecej próżności w ogóle. Realizacja Marty Deskur

- Praca Marty Deskur nazywa się pokrętnie Fashion II. To jest cykl wyciętych niejako ze swoich nosicielek islamskich chust; widzimy upięte chusty, nie widzimy kobiet ani ich twarzy. My chrześcijanie postrzegamy te chusty często jako narzędzie opresji, takiego uciśnienia kobiety, oddzielenia jej od społeczności, zaprzeczenia jej aktywności zawodowej, publicznej. Dla większości islamskich kobiet jest ich ochrona, to jest prawo do bycia sobą, coś co chroni je przed lubieżnym spojrzeniem i jest ochrona. Coś co czyni je obiektem trochę świętym. Poddane są aurze sakralności, która wymusza szacunek. To praca o zrozumieniu innej kultury. Przypominam o poprzedniej pracy tej autorki - “Welon to moje włosy”; bo widzimy że ten welon, czy kornet w przypadku zakonnicy może być albo świadomym wyborem albo być narzucony. I żadna żadna z tych prac nie daje odpowiedzi. Nie sa też pracami feministycznymi, pokazują że jest możliwość wyboru różnych dróg i spełnienia się na różnych polach, ale przez ten znak “szmatki” pozwalają innym zachować się w stosunku do tych kobiet stosownie.

- Prace Marty Moskwy jej ubrania to mentalne autoportrety. Brzydkie, niewygodne, antykobiece. Trzeba się w nie wpasować, zaszyć, trudno w nich oddychać. Trudno w nich żyć. Sprzyjają zadawaniu pytań, jaką postawę życiową przyjmujemy.

- Agata Zbylut wypożyczyła od swoich znajomych zdjęcia ślubne i wkleiła siebie jako pannę młodą na każde z nich. W różnych sukniach dopasowanych do prototypu jaki był na tych zdjęciach. Popełniła więc tutaj absolutny grzech wielożeństwa, a właściwie wielomęstwa, starając się do wpasować w różnych ceremoniach w rolę panny młodej. I w tej roli nie czuje się za dobrze.

- Mamy też opowieść o ślubnej sukience ze ślubu, który się nie odbył...

Wystawa w Elektrowni czynna będzie do 10 stycznia 2010roku.

Bożena Dobrzyńska

Wiecej o wystawie na www.elektrownia.art.pl