Czary-mary: Kopciuszek!

To na niej właśnie prezentowana jest od kilku dni baśni wprawdzie oparta na znanym tekście braci Grimm, ale doskonale unowocześniona przez Martę Guśniowską. Do tego stopnia, że bohaterowi sztuki porozumiewają się z dzieciakami całkiem współczesną polszczyzną na czele z przywitaniem "Sie ma", a sympatyczny bohater opowieści Szczur - zajada się ze smakiem wszystkimi znanymi nam odmianami sera - Goudą, Rokpolem...
Nawiązanie bezpośredniego kontaktu aktorów z widownią pełną dzieci z szeroko otwartymi oczami i buziami, to jeden z największych atutów przedstawienia. Toteż kilkulatki krzycząc podpowiadają, że zgubił się pantofelek, sugerują Wróżce, gdzie się podział Szczur, a na finał wręczają porzucony gdzieś na podłodze łańcuszek. Z ogromnym zainteresowaniem patrzą jak wielka dynia przemienia się w karocę, a pierwszy rząd dzieciaków najpierw w myszki (dostają na głowy mysie czapeczki), a potem w piękne konie ciągnięte przez lejce woźnicy. Jest dużo różnorodności, bo postaci z bajki są i "żywe" (aktorzy), i w formie sycylijskich marionetek, a Szczur przybiera nawet kształt gumowej pacynki znanej z Mapet Show. Jest wiele ruchu, śpiewu i wyjątkowej atmosfery tworzonej m.in. przez takie zaklęcia jak "Czary-mary'.
Czeski reżyser Petr Nosalek, słowacka scenografka Eva Farkasova oraz polscy aktorzy (nowi w zespole "Powszechnego"): Magdalena Witczak, Magdalena Pawelec, Przemysław Bosek, Robert Mazurek i Krzysztof Parda stworzyli spektakl, który z pewnością dlugo nie będzie schodzil z afisza Teatru Powszechnego i jego najmłodszej sceny - Fraszki.
Bożena Dobrzyńska