Czyn sPOłeczny przy Słowackiego

7 sierpnia 2010
W czynie społecznym chcieli pomóc przy budowie ulicy Słowackiego. Były łopaty, kaski, transparent, megafon, kamizelki odblaskowe i kilkanaście osób. Ponieważ akcję zorganizowała radomska PO, więc nie było zaskoczenia: łopatę udźwignął Piotr Szprendałowicz, członek zarządu Mazowsza i kandydat na prezydenta Radomia.


Politycy politykowali, mieszkańcy narzekali  Zbiórkę zaplanowano w sobotę na godzinę 11. Nikt się nie spóźnił. Chwycono za łopaty, lecz szybko się okazało, że fizycznej pomocy przy rozkopanej ulicy Słowackiego nie będzie. Czyn społeczny przemalował się w happening wzbudzając zainteresowanie przejeżdżających oraz mieszkańców remontowanej ulicy. Słuchano przodownika Piotra Szprendałowicza.  – Dzisiaj władze Radomia nie radzą sobie z przebudową dróg. Miasto jest zakorkowane! Kto to widział, żeby w tym samym czasie, w jednym organizmie realizować tak wiele inwestycji, które doprowadziły do paraliżu miasta?! Apelujemy do pana prezydenta: stajemy do czynu i zachęcamy  by się do nas przyłączył! Mamy dla niego kask, kamizelkę i łopatę. Panie prezydencie, potrafi pan budować swój dom, chcielibyśmy by pan poczuł się także gospodarzem tego miasta i w lepszy sposób niż dotychczas nadzorował inwestycje. Tu przy Słowackiego jest gehenna! – grzmiał Szprendałowicz.

Marszałek mówił dalej. Ja, moto-dziennikarz i obserwator zacząłem się rozglądać. Nie, prezydenta Kosztowniaka nie widziałem za to usłyszałem Jakuba Kowalskiego, radomskiego radnego z PiS i jego kilku znajomych. Nagle zrobiło się głośno. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości przynieśli kolejne narzędzia w postaci… młotka. Platforma tegoż nie przyjęła, lecz zaprosiła polityczną konkurencję by posłuchać ludzi. Tym razem PiS komentował w stronę dziennikarzy: - Wiele innych inwestycji, które nadzoruje PO przedłuża się latami. Dzisiaj zabierają Radomiowi kolejne środki unijne, a Piotr Szprendałowicz robi sobie spektakl pt. Pokażmy jak będziemy pomagać przy Słowackiego. To jest kpina i działanie skierowane tylko i wyłącznie pod kątem wyborów - oznajmił Jakub Kowalski. 2010/08/070810czyn03.jpg

Poinformował, że PiS przyszedł wręczyć młot do budowy podkładów kolejowych, żeby „pan Piotr Szprendałowicz wreszcie wziął się do roboty”. - Przynieśliśmy także rękawiczki, ponieważ jego ręce nie są strudzone pracą – zapewniał radny. Jednocześnie twierdził, że opóźnienie przy pracach na Słowackiego to nie zła wola miasta, ale wykonawcy.

Tymczasem grupa z PO liczyła już pracowników przy budowie i słuchała ludzi. Mieszkańcy narzekali. Nigdy – jak twierdzili - nie widzieli pracowników rano, za to obserwowali jak robotnicy potrafią „małpkę” z rękawa wypić lub na desce przespać pod koparką. Pomyślałem co tu się dzieje? Tuż obok stojącego walca spotkałem siwego, spokojnego pana. Okazało się, że to Bogusław Pawełek prezes Interbudu S.A, firmy wykonującej prace remontowe przy ul. Słowackiego. right

– Moim zdaniem to sprawa, a nawet gra polityczna. Słuszna, niesłuszna, nie mnie to oceniać. Stoimy akurat przy maszynie, badamy zagęszczenie nośności. Przygotowujemy się do położenia nawierzchni bitumicznej. Na budowie jest ok. 30 osób i mówienie o pracownikach z perspektywy własnego podwórka jest nieeleganckie i krzywdzące – przekonywał nas prezes Pawełek.

Jak wiadomo (i pisaliśmy o tym) Interbud wynegocjował z MZDiK przedłużenie remontu do końca września. – To ważne ze względów czysto technologicznych, nie organizacyjnych. Nie jesteśmy cudotwórcami i nie przyspieszymy na przykład wiązania betonu – tłumaczy szef Interbudu. I przedkłada nam dokładną analizę, dlaczego inwestycja jest opóźniona.

- Wejście na budowę: 10 marca. Wtedy pozwolono nam zamknąć pierwszy odcinek. 27 kwietnia otrzymaliśmy kolejny odcinek. Trzeci, ostatni dostaliśmy niecałe dwa tygodnie temu! Jeśli MZDiK przeznaczył na realizację 13 miesięcy (30 czerwca 2009 r. był przetarg,) to my chcemy mieć dla siebie fizycznie 8 miesięcy. No więc czy mamy opóźnienia, czy źle pracujemy? Na happeningu słyszałem: tu jest socjalizm, bo jedni robią a drudzy rozbierają. To prawda. To co zrobiliśmy, ktoś inny rozbiera, byśmy ponownie mogli budować. Ale dlaczego (nie z naszej winy) rozbierają, to proszę pytać u innego źródła. I takich przykładów, straty czasu, biurokratycznych problemów można mnożyć. Jestem inżynierem drogowym. Po Radomiu jeździ się ciężko. Przecież kiedyś trzeba coś wybudować i nie warto mówić, że jest tylko źle. Musimy to przeczekać – uważa Bogusław Pawełek.

Happening wracał do punktu wyjścia, czyli do samochodów. Zdjęto kamizelki, zwinięto transparent. Łopaty zostały czyste.

Bartek Olszewski