Dlaczego zabijamy na radomskich ulicach?

7 czerwca 2010
Aż o 70 procent więcej w porównaniu z 2008 rokiem wzrosła w roku ubiegłym liczba zabitych na radomskich ulicach! – alarmuje Bractwo Rowerowe. Policja zapewnia, że robi wiele, by bezpieczeństwo poprawić. My zadajemy kolejne pytania.

 

Komentują:
Katarzyna Kucharska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Radomiu:

Katarzyna Kucharska Cały czas odnotowujemy systematyczny wzrost liczby pojazdów, a co za tym idzie zwiększone natężenie ruchu na naszych drogach. Mimo to, można stwierdzić, że ilość zdarzeń drogowych na przełomie kilku ostatnich lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Z danych jednak wynika, że o ile więcej osób zginęło w wypadkach, o tyle łączna ilość wypadków zmniejszyła się z 317 w 2008 roku do 290 w roku 2009. Te zdarzenia są szczegółowo analizowane, a miejsca, w których doszło do największej liczby kierowani są policjanci ruchu drogowego. Codziennie zatrzymujemy też kierowców po spożyciu alkoholu, prowadzimy działania ukierunkowane na poprawę bezpieczeństwa na drogach, m.in. "Alkohol i Narkotyki", "Niechronieni", "Prędkość".  Na ile pozwalają warunki atmosferyczne w służbie policjanci wykorzystują motocykle. W czasie wzmożonego ruchu, np. w okresie wakacji, długich weekendów do służby kierowana jest zwiększona ilość policjantów ruchu drogowego, którzy realizują szczegółowe zadania. W takim czasie nasilamy również działania prewencyjne, np. poprzez akcję "Widoczny bezpieczny" powiązaną ze "Zniczem 2009". Mieszkańców edukujemy już od najmłodszych lat, organizujemy konkursy z wiedzy o bezpieczeństwie, zapraszamy do udziału w naszych akcjach aktorów i inne popularne osoby, które wspólnie z policjantami zachęcają do bezpiecznego poruszania się po drogach.

Łukasz Zaborowski, Bractwo Rowerowe

Dwie podstawowe przyczyny braku bezpieczeństwa na drogach w Radomiu:
1. Zagospodarowanie przestrzeni miejskiej i organizacja ruchu - brak działań zmierzających do uspokojenia ruchu. W miastach zachodnioeuropejskich standardem są rozwiązania typu: strefy 'Tempo 30' (np. w Berlinie - 70% długości sieci ulicznej), duże strefy wolne od ruchu kołowego w śródmieściach i osiedlach mieszkaniowych; wyniesione przejścia dla pieszych, geometria jezdni uniemożliwiająca szybką jazdę, całkowity zakaz parkowania samochodów na chodniku.

2. Kształtowanie odpowiedzialnych postaw użytkowników pojazdów - brak egzekucji prawa, akcje medialne policji przynoszące skutek odwrotny do zamierzonego. Policja w zasadzie w ogóle nie egzekwuje przepisów prawa o ruchu drogowym dbających o tzw. niechronionych uczestników ruchu: pierwszeństwo pieszego na przejściu, wyprzedzanie pojazdu jednośladowego w odległości co najmniej jednego metra, zakaz jazdy samochodem po chodniku. Kiedy dojdzie do zdarzenia, częste jest przerzucanie winy na pieszego bądź rowerzystę: „wtargnął na przejście”, „był niewidoczny”'. Taka postawa policji, tudzież skierowane do pieszych i rowerzystów akcje w rodzaju „Bądź widoczny na drodze”' tworzą przeświadczenie, że to przede wszystkim tzw. niechroniony uczestnik ruchu jest odpowiedzialny za swoje bezpieczeństwo. W Europie zachodniej podejście jest dokładnie odwrotne: to kierujący pojazdem jako użytkownik niebezpiecznego narzędzia, przy tym sam chroniony karoserią, ma brać pod uwagę obecność tzw. niechronionych uczestników ruchu. To on ma przewidywać ich zachowania - zarówno racjonalne, jak i nieracjonalne; błędne jest oczekiwanie racjonalnych zachowań od dzieci czy osób w podeszłym wieku. Skandaliczna jest wypowiedź komendanta policji w Radomiu na ostatniej sesji rady miejskiej, jakoby policja nie miała wpływu na bezpieczeństwo ruchu drogowego!

Kontrole nie są lekarstwem

Nasz komentarz

Jestem zdziwiony, że jest TYLKO 70 proc. wzrost liczby zabitych! Z roku na rok samochodów przybywa. Osób, które mogą kręcić kółkiem również, i co ciekawsze, mogą to być coraz młodsze osoby. Także pijanych mamy pod dostatkiem. Tych ostatnich jest nadal mniej od tych wściekłych, którzy codziennie muszą jeździć naszymi rozkopanymi ulicami. Zadaję sobie więc pytania, dlaczego tylu ginie? Może dlatego, że system szkolenia na prawo jazdy prowadzi do zapłaty, szybkiego zdania, odebrania prawka i kupna auta. Dopiero wtedy można poznać prawdziwą stronę naszej motoryzacji. Może dlatego, że sporą część radomian spotkamy rano na E7 jadących do pracy w Warszawie? Oni, by żyć i wyżyć, ryzykują na innych drogach. Może dlatego, że pozostający w Radomiu mniej myślą o drodze, a bardziej nad tym, czy praca do której idą/jadą jeszcze istnieje? Może dlatego, że na rowerach nie ma gdzie bezpiecznie jeździć i poruszamy się w codziennej „masie krytyczne”j… aut. Może dlatego, że parkując modlisz się wpierw, by znaleźć wolne miejsce miast uważać na bawiące się dzieci, młodzież wracającą ze szkoły, pieszych? Mogę pytania mnożyć. Patrząc na spadki w ilościach wypadków, rannych i kolizji też nie czuję się komfortowo. Nie czuję się bezpieczniej, ponieważ w samochodzie jest kilka poduszek powietrznych: to nie jest kokpit Roberta Kubicy! Nie będziemy jak Berlin, Londyn, czy inne europejskie miasta gdzie na przykład, aby ruch utrzymać zwęża się ulice, by kierowcom nie przyszło do głowy np. wyprzedzać w tłoku. Kosztem szybkości jednak się jedzie, a u nas w Radomiu: albo stoisz albo się wleczesz, albo myślisz, że uda ci się wyprzedzić zapominając o ortopedii w najlepszym razie. Mamy władzę, która chcąc zadbać o bezpieczeństwo na drogach ustawia fotoradar, bo to da kasę do budżetu. Czy nikt nie wpadnie na pomysł, by fotoradar wykorzystać do monitorowania i kierowania ruchem? Stworzyć w mieście centrum, gdzie ktoś naciska guziki, by odkorkować to, co zakorkowane? Potrzebny jest plan na lata, jak u sąsiadów z Zachodu. 30 lub 40 lat temu budowniczy w najbarwniejszych snach nie przewidzieli tylu aut co mamy teraz, choć o porządnym samochodzie pewnie marzyli. Za 30 lat pewnie skończy się to co wlewamy do baku i zmienimy klasyczne auto na coś elektrycznego… i przewiduję jeszcze większą ilość zabitych. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta: kto usłyszy ciche elektryczne auto! Takie konstrukcje są obecnie bardzo drogie więc za kilkadziesiąt lat część z nas może wrócić do korzeni zamieniając garaż na stajnie. Sami widzicie jak trudno będzie to połączyć i myśleć o przyszłości radomskiej bezpiecznej motoryzacji, w ciasno zabudowanym mieście. W myśleniu zwykle przodują rządzący. Obecnie myślą jak zakopać to, co w mieście rozkopali, by na jesień wyrobić się przed wyborami. I to również mnie nie dziwi.

Bartek Olszewski, RAA

Więcej informacji na http://bractworowerowe.blox.pl/2010/06/FILM-70-wzrost-liczby-zabitych-na-radomskich.html