Domownicy spali, przestępcy kradli

Sprawcy działali nocą, gdy domownicy spali. - W
drzwiach balkonowych lub wejściowych wiercili otwór, przez który
otwierali drzwi i wchodzili do wnętrza mieszkania. Zabierali kluczyki od samochodów, pieniądze, torebki damskie, czyli wszystko, co
stanowiło jakąś wartość materialną. Skradzionymi kluczykami otwierali
samochody. Były to głównie auta luksusowe, m.in. bmw, wolvo,
mercedesy, toyoty. Demontowali w
nich urządzenia zabezpieczające przed kradzieżami "anty-napady",
wypychali na drogę i odjeżdżali. Zawsze "pilotowani byli" przez inny
samochód, którym przyjeżdżali dokonać przestępstwa. Porozumiewali się
za pomocą krótkofalówek. Rzadko używali telefonów komórkowych opisuje Rafał Sułecki z zespołu prasowego KPW w Radomiu.
Skradzione samochody przestępcy wprowadzali do "dziupli" albo zostawiali na parkingach osiedlowych. Następnie sprzedawali je paserom prowadzącym autoszroty w Warszawie, w województwie pomorskim i wielkopolskim. - Tam auta rozkręcali na części, które następnie sprzedawali. Kilka pojazdów kupił Włoch. W kradzionych samochodach przerabiał numery identyfikacyjne, podrabiał włoskie dokumenty, a następnie sprzedawał je na terenie całej Europy. Część samochodów odzyskano i powróciły one do swoich właścicieli - dodaje Sułecki.
W sumie prokuratura postawiła zarzuty 50 osobom, przeciwko 34 skierowała do sądu akt oskarżenia o popełnienie 177 przestępstw na terenie całego kraju m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży z włamaniem, podrabiania i posługiwania się sfałszowanymi dokumentami oraz paserstwa. Wobec 31 podejrzanych sąd zastosował areszt tymczasowy. Skradzione auta warte są ok. 11 mln zł.
- Sprawa ta ma charakter wielowątkowy i rozwojowy. Niewykluczone są kolejne zatrzymania - podkreśla R. Sułecki.
(bdb)
Fot.: KWP Radom