Dyrektorka wraca do szkoły na Lipską

Jak zapewniał podczas konferencji prasowej wiceprezydent Radomia Ryszard Fałek, decyzja ta potwierdziła tylko opinie wyrażane wcześniej przez radomski magistrat. - Ale gdyby prezydent w styczniu nie zawiesił pani Wesołowskiej mógłby sam być odwołany przez premiera - interpretuje przepisy R. Fałek.
Konflikt w szkole przy ul. Lipskiej trwał od jesieni ubiegłego roku, kiedy to część rodziców poskarżyła się w kuratorium oświaty na dyr. Wesołowską, a komisja dyscyplinarna przy wojewodzie sformułowała pod jej adresem kilkanaście zarzutów. Dyrektorka miała rzekomo działać na szkodę dzieci i uchybiać zawodowi nauczyciela. - Chodziło np. o łączenie oddziałów, przenoszenie uczniów z klasy do klasy, zmiany nauczycieli, nieumiejętność rozwiązywania konfliktów, nieprzyjemną atmosferę, nieznajomość prawa - wylicza wiceprezydent. Komentuje: - Takie rzeczy są normalne, dzieją się w każdej szkole, bo nauczyciele chorują, idą na urlopy macierzyńskie itd. - twierdzi.
Kuratorium zobowiązało prezydenta Radomia do zawieszenia Teresy Wesołowskiej, a gdy to nie nastąpiło, wojewoda mazowiecki wezwał, by zastosować się do tej decyzji. - Tymczasem my czekaliśmy na stanowisko resortu, do którego się odwołaliśmy - wyjaśnia zwłokę Fałek.
W styczniu br. Wesołowska zostaje jednak zawieszona i dopiero 19 maja br. minister edukacji uchyla decyzję kuratora, stwierdzając, że ten nie miał prawa wydawać polecenia prezydentowi miasta. Również odwoławcza komisja dyscyplinarna dla nauczycieli przy ministrze edukacji nie widzi winy w postępowaniu Teresy Wesołowskiej. - Spośród kilkunastu zarzutów podtrzymuje tylko trzy: nieprawidłowości przy wystawianiu opinii o pracy pedagogicznej, utrudnianie wyboru do rady rodziców, "zaniedbanie związane z wydłużeniem procesu edukacyjnego" (czyli brak zgody na przedłużenie nauki ucznia w szkole) - wymienia Ryszard Fałek. Podkreśla, że komisja uznała zarzuty za zbyt ogólnikowe, nieprecyzyjne, ponieważ nie wskazywano w nich dokładnego czasu popełnianych przewinień. - Nie ma więc potwierdzenia, że pani dyrektor działała na krzywdę dzieci - sumuje wiceprezydent Fałek.
Miasto musi teraz wypłacić Tresie Wesołowskiej przysługujący jej dodatek funkcyjny za pół roku - ok. 6 tys. zł. - Wystąpimy do kuratorium o zwrot tej sumy, bo urzędnik kuratorium popełnił ewidentny błąd i powinien za to ponieść odpowiedzialność - uważa Ryszard Fałek.
(bdb)
Fot: strona szkoły