Dyskutowali ci, którzy kochają miasto

Debatę w ramach akcji „Masz głos, masz wybór” po raz kolejny zorganizowało stowarzyszenie Kocham Radom. Przybyło na nią wprawdzie niewiele osób, ale jak podkreślała część uczestników, zjawili się ci, którym zależy na mieście i którzy chcą dla niego coś zrobić. Tradycyjnie nie było prezydenta, i tradycyjnie zebrani mieli do niego o to pretensje. Oklaski za swe wystąpienie zebrał poseł Krzysztof Sońta (PiS), który zapewniał, że zawsze z dużym zainteresowaniem uczestniczy w takich spotkaniach, bo – jak mówił – nie ma lepszej nauki. Byli radni. Poza Jakubek Kluzińskim (prowadził debatę) Jan Pszczoła (SLD - Porozumienie Lewicy), Mirosław Rejczak (PiS) i przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik (PiS). Szef rady nie tylko w końcowej fazie dyskusji odniósł się rzeczowo do zgłoszonych postulatów, ale także zadeklarował, że umówi każdego zainteresowanego na spotkanie z prezydentem Kosztowniakiem.
Debata miała pokazać, czy priorytety wskazane przez prezydenta (z konieczności wybrano je na podstawie publicznych wystąpień A. Kosztowniaka) rok temu zostały i są realizowane. Okazało się, że w dużej mierze tak. Dotyczy to złożenia wniosków o dofinansowanie miejskich projektów z UE, budowy szkoły muzycznej, pawilonu ginekologiczno-położniczego, lotniska cywilnego, modernizacji trasy kolejowej do Warszawy. Niektórzy z dyskutantów z uznaniem podkreślali, jak dużo ulic jest przebudowywanych i znajdowali nawet usprawiedliwienie dla korków. - Przecież te remonty trzeba było kiedyś zrobić! - twierdzili.
Jednocześnie pod adresem władz miasta padło wiele uwag bardzo krytycznych. - Wstydzę się za to jak wygląda Plac Jagielloński. Prezydent liczy pewnie, że zmieni go Lincoln. Ale jak Lincoln buduje Słoneczne Centrum to doskonale widać! – mówił z ironią Zygmunt Jakubiak. - Dlaczego nie remontuje się fontann? Miał tym zająć się Żywiec i nic z tego nie wyszło!
Kontrowersje wzbudziła budowa ulic w tzw. czynach społecznych. - Dlaczego mieszkańcy Moniuszki dostają nową nawierzchnię za darmo, a Bagiennej mają za nią płacić? - pytali radomianie z peryferyjnych dzielnic. Jeden z nich, wręcz zarzekał się, że po doświadczeniach, które wyniósł jako członek społecznego komitetu, po raz kolejny by się za taką działalność nie zabrał. - Bo urzędnicy zawsze wiedzą lepiej – uzasadniał. - A firmy wykonujące te ulice po prostu je knocą. Wystarczy pojechać na Jodłową albo na ks. Tadeusza Ofiary, by się o tym przekonać.
Z kolei Emilian Szczerbicki zwrócił uwagę, że radomianie, z władzami miasta na czele, koncentrują się na „kwiatkach do kożucha, zapominając o samym kożuchu”. - Wszytko jest ważne: stadiony, kostka do układania nawierzchni, kluby. Ale najważniejsze, czy ktoś zdiagnozował sytuację Radomia? Czy zastanowił się dlaczego miasto straciło zdolność przyciągania inwestorów, a inne tej samej wielkości co Radom mają ich o wiele więcej? - pytał.
Tomasz Pawelec apelował: „O odrobinę dobrej woli i mniej żółci”. - Jest wiele pozytywów i w perspektywie 2 – 5 lat możemy mieszkać w mieście ucywilizowanym – przekonywał.
Bożena Dobrzyńska
A ty jak oceniasz prezydenturę Andrzeja Kosztowniaka? Weź udział w naszej sondzie




