Elektrownia jednak za rok
Pracy jest naprawdę dużo. Robotników spotykamy w części A (tej starszej). Nowa siedziba Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia powstaje powoli. Wewnątrz są już ścianki działowe. W części B rozebrano wnętrze i obniżono ściany, tak by mozna byłóo na nich położyć konstrukcję dachu. - Ściany zewnętrzne oczywiście zostają wszystkie. Obniżamy tylko o dwa metry tylko te, które w latach ubiegłych były dostawione. Teraz doprowadzamy budynek do stanu pierwotnego - opowiada nam Włodzimierz Pujanek dyrektor Elektrowni. Na placu tej trudnej budowy jest prawie codziennie. - To prawda, lepiej stawiać nowy budynek niż przebudowywać stare mury. Praca trudna z jednej przyczyny: tu nigdy grunt nie był geologicznie zbadany do końca. Nie byliśmy nawet w stanie, na początku, zrobić w środku wierceń. Okazało się, że w części A – tej starej – wyszły nam „skarby”. Niestety to skarb, z którym trzeba sobie poradzić, czyli rozebrać, wybrać i rozkruszyć wszystko w ziemi. Kopania jest na cztery metry w głąb - podkreśla dyr. Pujanek.
Okazało się że fundamenty, z którymi muszą sobie budowlańcy poradzić to twardy jak skała żelbet. - Myśleliśmy o wyburzeniu. Była nawet specjalistyczna firma. Odradzono nam ze względu na falę uderzeniową, która mogłaby osłabić stare mury Elektrowni. Chemiczne rowziązanie też nie wchodzilo w grę, bo chemia wejdzie w ziemię, gdzie jest mnóstwo różnych instalacji. Pozostały tylko młoty pneumatyczne. Wykonawca wzmocnił ekipę, udało się wprowadzić koparkę, co też przyśpieszy prace - wylicza dyrektor Elektrowni. I rozkłada ręce, bowiem te nieoczekiwane „skarby” wydłużą cały remont. Planowano zakończyć go jesienią br. Już wiadomo, że termin będzie przesunięty. - Finał kiedyś będzie – uśmiecha się szef Elektrowni, lecz szybko z powagą dodaje: - Z wykonawcą ułożyliśmy nowy harmonogram. Ten ostateczny termin, powiedzmy, że będzie w kwietniu, maju przyszłego roku. Ale konkretnej daty nie podam, choć kolejnych niespodzianek na budowie już się nie spodziewamy.
Stan surowy w tym roku
Plan był taki: odnowić stary i wybudować nowy obiekt, który stanie na tyłach historycznej budowli. - Ta wykończeniówka będzie się nam ciągnęła. Zimą nie da się tak szybko wszystkiego zrobić - podkreśla dyrektor.
Na razie nie wiadomo ile więcej trzeba będzie zapłacić wykonawcy za dodatkowe, nieoczekiwane prace. - Po obmiarach cena na pewno wzroście, ale o jaką wartość tego teraz nie wiemy. My także robimy swoje kosztorysy - nasz rozmówca zachwala ROSABUD, czyli wykonawcę. - Są skrupulatni, elastyczni, rzetelni, sumienni, mają doświadczenie. Mówią mi, że ta budowa jest specyficzna, pojawiają się rzeczy, z którymi nie spotykali się gdzie indziej. To dla nich także wyzwanie - uważa dyr. Pujanek.
Nazwa zobowiązuje
Włodzimierz Pujanek zapewnia, że Elektrownia nie zmieni ani nazwy (pochodzi wszak od swojej poprzedniczki), ani przeznaczenia. Ale będzie czymś więcej niż galerią, instytucją wystawienniczą. - Musi być zajmować się także kinem, muzyką, itp. Ideą Elektrowni jest szerzenie i skupianie ludzi wokół sztuki współczesnej. To musi żyć, przyciągać ludzi - podkreśla W. Pujanek.
W nowych murach pracę znaleźć może około 50 osób. Obecnie w tymczasowej siedzibie Elektrowni zatrudnionych jest 19. - Wszystko zależy od budżetu - zaznacza szef placówki. Przyznaje, że nie może się doczekać powrotu na ul. Kopernika. - Budynek ma swoje lata, historię, budzi nostalgię, np. stary piec, który postanowiono pozostawić i przeznaczyć na galerię małych form. - To będzie atrakcja! Jest tez pomysł, by pokazywać go w internecie - zdradza dyr. Pujanek.
Zasadnicza bryła i ściany Elektrowni pozostaną, nowy będzie natomiast dach, okna, a elewacja zostanie wyczyszczona. Plac o powierzchni 1600 m kw znajdujący się za obiektem zostanie zabudowany nową częścią. Tam będzie miejsce na salę wystawienniczą i kino na 120 miejsc. Obie bryły - starą i nową zespoli łącznik, w którym znajdzie się klatka schodowa i winda. Nowy obiekt będzie miał ponad 5 tys. m kw. powierzchni i trzy poziomy. Znajdzie się tu także siedem sal wystawowych, biblioteka, księgarnia. Remont ma kosztować ok. 30 mln zł, pieniądze daje samorząd Mazowsza.
Bartek Olszewski