„Elektrownia” nie ma miejsca na pokazywanie „kolekcji Wajdy”. Ale ją przejmie

30 grudnia 2016

– „Elektrownia” nie ma tyle miejsca, by eksponować całą kolekcję sztuki współczesnej, którą przejmie od Muzeum im. Jacka Malczewskiego – przekonują szefowie instytucji. Ale szans na pokazanie choćby części tych dzieł nie ma również w 2017 roku. Pod znakiem zapytania stoi także 2018 rok.

 
Dyrekcja "Elektrowni": - Nie zamkniemy 4,5 tys. dzieł w magazynach

Dyrekcja "Elektrowni": - Nie zamkniemy 4,5 tys. dzieł w magazynach

  Przenoszenie do "Elektrowni" z Muzeum im. Jacka Malczewskiego zgromadzonych w tym drugim obiekcie dzieł sztuki współczesnej  potrwa co najmniej półtora roku . Instytucja przy ul. Kopernika nie przejmie je na własność, ale otrzyma w depozyt. Przewożenie prac ma rozpocząć się w marcu 2017 roku. - Specjalnie w tym celu kupiliśmy przystosowany do przewozu dzieł sztuki samochód. Przetarg, który ogłosiliśmy na zakup pojazdu wygrał radomski Peuegot - mówi dyrektor MCSW "Elektrownia" Włodzimierz Pujanek. Pieniądze na zakup samochodu - 180 tys. zł - przekazał urząd marszałkowski w Warszawie ("Elektrownia" to jego placówka). Obrazy to nie kartofle w piwnicy Jak przekonuje kierownictwo "Elektrowni", przekazywanie prac z jednej placówki do drugiej nie będzie ani krótkie, ani łatwe. W "Malczewskim" zgromadzono około 4,5 tys. dzieł i choć jest wśród nich wiele "papierów", czyli rysunków, grafik, dokumentów, to i tak to pokaźna ilość. - Wcześniej, przed transportem, trzeba wszystko przejrzeć, ocenić pod względem konserwatorskim i zdecydować, które trzeba poddać naprawie - podkreśla dyrektor Pujanek. Zaznacza, że do tej pory nie ma decyzji, kto będzie ewentualnie płacił za konieczne prace konserwatorskie. - Chociaż właściwie powinien to zrobić właściciel, w tym przypadku "Malczewski" - uważa Pujanek. Dyrekcja "Elektrowni" zapewnia, że w jej magazynach są odpowiedniejsze warunki do przechowywania dzieł sztuki niż w Muzeum im. Jacka Malczewskiego. - Obrazy to nie są ziemniaki, które mogą się popsuć w piwnicy - mówi obrazowo zastępca dyrektora "Elektrowni" Zbigniew Belowski. Dlatego placówka w trosce o te warunki sprowadziła nawet specjalistę z Muzeum Narodowego w Warszawie, by ocenił magazyny przy ul. Kopernika. A jak chciał Andrzej Wajda? Za ojca chrzestnego "Elektrowni" uznaje się Andrzeja Wajdę, który podarował wiele dzieł Muzeum Sztuki Współczesnej - oddziałowi "Malczewskiego". Patron kolekcji tworzonej m.in. przez Mieczysław Szewczuka chciał, by w Radomiu powstało miejsce godne ekspozycji tych ogromnych i cennych zbiorów. Czy obiekt przy ul. Kopernika spełni te oczekiwania? - Jednorazowo na naszej przestrzeni wystawienniczej możemy pokazać 130 prac i to średniej wielkości - zastrzega Belowski. A Pujanek dodaje: - Żadna instytucja kultury nie pokazuje wszystkiego, co ma na stanie. Zbigniew Belowski podkreśla, że MCSW ma już gotowy plan wystaw na 2017 rok, więc niemożliwe jest dodanie w tym czasie jakiejkolwiek nowej ekspozycji. Z kolei w 2018 roku przypada 10 lat od organizowanego przez "Elektrownię" wydarzenia pn. "Powstanie Sztuki" i z tej okazji  MCSW zamierza się na tym skupić.  - Ponadto wystawy konstruuje się w ten sposób, że albo poświęca jednemu twórcy, albo wybranemu problemowi, ewentualnie podporządkowuje jakiemuś pomysłowi - wylicza Belowski. - Ale jesteśmy ostatnimi osobami, które chcą zamknąć w magazynach 4,5 tys. dzieł sztuki. Na pewno będziemy je pokazywać - zapewnia Wioletta Kotkowska, zastępca dyrektora "Elektrowni". - A może trzeba wybudować obok oddzielny pawilon? - zastanawia się Zbigniew Belowski. Bożena Dobrzyńska
Tags