Emocje wzięły górę

12 grudnia 2006

- Zapomniał pan zaprosić przyzwoitości! - krzyczał oburzony Ryszard Świetlik, kiedy Piotr Tusiński zapraszał do udziału w dyskusji Mieczysława Trzeciaka. Po czym wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami opuścił salę. Niewiele brakowało, a panel dyskusyjny w 25. rocznicę strajku na radomskiej WSI przybrałby zupełnie nieoczekiwany przebieg. Foto:  A. Makarski (archiwum)

 



Emocje, które pojawiły się przed rozpoczęciem właściwej dyskusji opadły dopiero po opuszczeniu sali przez będącego w 1981 r. pod drugiej stronie prof. Mieczysława Trzeciaka. Został on wprawdzie dopuszczony do głosu, ale większości zebranych nie przekonał; - Byłem słabym człowiekiem. Nie dorosłem do zadań, które mi postawiono (był przewodniczącym komisji weryfikującej pracowników naukowych). Mam wiele pretensji do siebie, że podjąłem się tej funkcji. Wynikło wiele incydentów, za które jestem odpowiedzialny. W ekstremalnych sytuacjach używałem nieprzyzwoitych słów, za które teraz przepraszam - mówił.

- W przeddzień rocznicy stanu wojennego świętujemy zwycięstwo komunizmu - komentował w kuluarach zdenerwowany Krzysztof Telka. - Wraz z 54 innymi osobami dostałem wtedy wilczy bilet, na którym napisano: "brak przydatności do realizacji procesu dydaktycznego". Byłem tuż po doktoracie, przez 8 lat nie mogłem pracować naukowo. - Trzeciak wyrządził wielu ludziom wiele krzywdy. I teraz zaczyna być nam równym - wtórował mu prof. Ryszard Świetlik. - Niczego do dziś nie zrozumiał. Jeden z zachowanych dokumentów strajkowych

- Ci ludzie nadal są w fazie strajku - podsumował Mieczysław Trzeciak. - Wtedy nie szukali porozumienia i nie szukają go dziś.

Prowadzący panel dr Piotr Tusiński przepraszał za zamieszanie, ale jednocześnie wyjaśniał: - Jako historyk uważałem, że prawdę - zgodnie ze starożytną maksymą - wyjaśnić można tylko wtedy, gdy wysłucha się drugiej strony.

Dalej panel przebiegał już bez zakłóceń. Przypomniano m.in. genezę strajku. - Miał on dwie płaszczyzny - mówiła prof. Stanisława Zamkowska. - Pierwsza to konflikt pomiędzy studentami i pracownikami, a władza uczelni sprawowana autorytarnie i jednoosobowo przez rektora Michała Hebdę. I druga to dyskusja wokół wyboru rektora. Na wielu uczelniach w kraju postulowano, by powrócić do starej tradycji autonomii szkół wyższych i demokratycznych wyborów władz uczelni.

Na gmachu budynku - dziś rektoratu Politechniki Radomskiej - gdzie od 26 października do 13 grudnia 1981 roku trwał strajk odsłonięto tablicę pamiątkową: "w hołdzie organizatorom i uczestnikom strajku, którzy odważyli się sprzeciwić systemowi totalitarnemu".