F16 pokonały barierę dźwięku nad Radomiem. Wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej: Takie sytuacje będą się powtarzać

23 sierpnia 2023

– Ćwiczenia są planowe i są również te okazjonalne. Wczoraj praktycznie to było ćwiczenie ad hoc – tłumaczy wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz odnosząc się do ogromnego huku, który we wtorek wystraszył nie tylko radomian, bo słychać było go także na Lubelszczyźnie. – One będą się powtarzać – podkreślił szef MON, jednocześnie przepraszając zaniepokojonych.

 

Wojciech Skurkiewicz: Takie sytuacje będą się powtarzać

 

Skurkiewicz zapewnia, że wczorajszy przelot samolotów F16 nie ma absolutnie związku z pokazami lotniczymi Air Show Radom 2023 . - Pragnę uspokoić: definitywnie zerwaliśmy z taką praktyką, która jeszcze do niedawna była stosowana i takie podejście do wojska i wojskowych, że służy  tylko od godz. 7 do 15 i od poniedziałku do piątku. Dziś Wojsko Polskie służy całą dobę, siedem dni w tygodniu. Jeżeli chodzi o ćwiczenia i treningi, które są przygotowywane i realizowane przez Siły Zbrojne, mają one różny charakter. Są te planowe i są również te okazjonalne, które są związane ze szczególnymi sytuacjami. I w istocie wczoraj taki trening odbywał się z zaangażowaniem pary dyżurnej - wyjaśnia wiceminister.

Ćwiczenie ad hoc

Jak zaznaczył, chodziło o sprawdzenie możliwości użycia dyżurnej pary myśliwców: jakie są procedury, w jakim trybie, w jakim tempie są gotowe do użycia te samoloty. - Praktycznie to było ćwiczenie ad hoc. Te samoloty otrzymały określone zadanie: intruz w Rzeczypospolitej Polskiej. Oczywiście ten intruz był podgrywającym, który realizował określone zadania na niskiej wysokości - opisywał wiceszef MON.

Według Skurkiewicza tego typu szkolenia były, są i będą organizowane ze względu na sytuację za naszą wschodnia granicą. - My musimy mieć Wojsko Polskie przygotowane, w pełnej gotowości, tym bardziej, że siły powietrzne zapewniają bezpieczeństwo, dbają o bezpieczeństwo nie tylko polskiego obszaru powietrznego, ale i słowackiego, a także dbamy o bezpieczeństwo państw bałtyckich - podkreślił.

Niestety muszę przeprosić

Na pytania dziennikarzy, dlaczego nie uprzedzono mieszkańców o tych ćwiczeniach, Wojciech Skurkiewicz odpowiedział, że o treningu wiedziała określona grupa osób, "bo byłby on bez sensu, gdyby było inaczej". - Niestety muszę przeprosić nie tylko mieszkańców ziemi radomskiej, ale i innych regionów Polski: takie ćwiczenia będą realizowane przez siły zbrojne i takie ćwiczenia będą się powtarzały. Oczywiście przekraczanie bariery dźwięku jest chlebem powszednim dla pilotów samolotów naddźwiękowych i w przypadku wykonywania misji w kierunku białoruskim miało ono określony wymiar na południowym Mazowszu i zachodniej części Lubelszczyzny - wyjaśniał.

Skurkiewicz przypomina, że kilkanaście miesięcy temu przez region radomski przejeżdżały samochody opancerzone, m.in. krajową "dwunastką" w okolicach Zwolenia. - I też mieliśmy setki telefonów, co się dzieje, czy to już wojna, czy wojsko jedzie na wschód? Wyszliśmy ze strefy komfortu. Dzisiaj Wojsko Polskie jest po to, aby pokazywać, czym dysponuje, jakie ma środki, jakie ma możliwości, również przerzutu i możliwości mobilne. Przepraszamy za te niedogodności, ale takie są wymagania współczesnej sytuacji geopolitycznej - zapewnia wiceminister obrony narodowej.

Komunikaty z cudzysłowem

Wiceminister uważa, że wczorajsze komunikaty Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych i Dowództwa Operacyjnego o przyczynach huku m.in. w Radomiu były spójne, bo pojawił się w nich ... cudzysłów. - W momencie, kiedy jest uruchamiane ćwiczenie z udziałem bojowym pary dyżurnej jest też uruchamiany tzw. podgrywający. W tym przypadku był to podgrywający z biało-czerwoną flagą, który przemieszczał się w okolicy wschodniej granicy na niskiej wysokości. To wszystko działo się z zachowaniem elementarza działań w sytuacji bardzo niebezpiecznej, którą mamy za naszą wschodnią granicą - powtarza Wojciech Skurkiewicz.

Bożena Dobrzyńska

 

Tags