Farma wiatrowa w iłżeckmi krajobrazie?

14 marca 2012
"Nie" dla farmy wiatrowej pod Iłżą - alarmują mieszkańcy okolicznych miejscowości. Władzom gimny zarzucają m.in. brak rzetelnych informacji, konsultacji społecznych, publicznej dyskusji. - Do ostatecznych decyzji jeszcze daleko - uspakaja burmistrz miasteczka.


Czy tak będzie wyglądać krajobraz w okolicach Iłży? Można zaryzykować twierdzenie, że zarówno w samej Iłży, jak i w okolicach, nie mówi się ostatnio o niczym innym, jak tylko o tym: dwie firmy chcą zbudować tutaj elektrownię wiatrową. Łącznie 46 turbin miałyby stanąć w niewielkiej odległości od miasteczka, głównie na działkach w Pakosławiu. Dla obu inwestorów wydano już decyzje środowiskowe na podstawie operatów o oddziaływaniu inwestycji na środowisko, pozytywnie zaopiniowanych przez sanepid i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.

"Apelujemy o niezatwierdzanie zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta i Gminy Iłża, w którym miałyby zostać wytyczone miejsca pod wybudowanie wiatraków w sąsiedztwie naszych zabudowań oraz w sąsiedztwie obszaru NATURA 2000. Zdecydowana większość mieszkańców Pakosławia jest przeciwna jakiejkolwiek budowie wiatraków w Pakosławiu i okolicy, cześć opowiedziała się za wprowadzeniem minimalnej odległości od zabudowań wynoszącej 2 km. dla pojedynczego wiatraka" - napisali protestujący w petycji do władz miasta. Pismo przekazali też indywidualnie  wszystkim radnym.

Bez konsultacji i dyskusji
Mieszkańcy Pakosławia uważają, że przeprowadzone postępowanie administracyjne w sprawie budowy farmy wiatrowej odbyło się bez czynnego udziału społeczeństwa. Dlatego teraz pytają: jak będzie przebiegać budowa farmy, z jakimi utrudnieniami i uciążliwościami spotykać się będą mieszkańcy podczas budowy (specjalny transport drogowy, wielkosiężne dźwigi, rozkopane pola pod kable przesyłowe czy drogi dojazdowe), jaki jest rozmiar i zakres prac (ile i gdzie będą zlokalizowane wiatraki), kto będzie finalnym inwestorem, kto będzie dostawcą i odbiorcą energii, jaki będzie to miało wpływ na cenę energii elektrycznej w przyszłości itp.? Wreszcie najważniejsze -  jaki wpływ na nasze środowisko i zdrowie będzie miała praca tak dużej liczby wiatraków, których minimalną odległość od zabudowań inwestor określił na 400 m!!!?

Protestujący podkreślają również, że do tej pory nie było żadnej publicznej dyskusji między zwolennikami i przeciwnikami budowy wiatraków. "Biorąc pod uwagę fakt, że opracowanie zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta i Gminy Iłża prawdopodobnie sponsoruje inwestor  (pomijając fakt, że są już prawnie wiążące interpretacje potwierdzające nielegalność tzw. gminnego sponsoringu) uważamy, że działania zmierzają tylko w jednym kierunku i zabezpieczają tylko jednostronny interes inwestora" - alarmują. Podkreślają również, że farma wiatrowa zdewastuje najbliższe środowisko i krajobraz, a wartość ziemi drastycznie spadnie. "Czy można dla korzyści kilku beneficjantów całkowicie zignorować resztę mieszkańców? Można wykorzystywać niewiedzę społeczeństwa i kierować się interesem tylko jednej strony i pomijać pozostałe? - zastanawiają się autorzy petycji.

Gmina nie może domówić?
Burmistrz Iłży Andrzej Moskawa zapewnia, że rozumie niepokoje ludzi, ale uważa, że wynikają one z niewiedzy jakie konsekwencje może nieść uruchomienie wiatraków. - Jest inwestor i jeśli on spełni wszystkie warunki i formalności przewidziane przez prawo, to my jako organ administracyjny nie możemy odpowiedzieć "nie" - tłumaczy. Podkreśla, że teraz na tej drodze proceduralnej są jeszcze dwa kroki: wydanie decyzji lokalizacyjnej i wydanie pozwolenia na budowę. - A to może trwać jeszcze bardzo długo. W sprawie budowy obwodnicy to było 12 lat - przypomina burmistrz. Stanowczo odrzuca zarzuty o braku konsultacji społecznych. - Już w 2008 roku sołtysi organizowali w okolicznych wsiach zebrania, na których informowali o tych planach. Przyszło wtedy ze czterdzieści osób. Dopiero teraz, od jesieni zeszłego roku, podniósł się szum - wyjaśnia Moskwa. Przyznaje, że na budowie farmy wiatraków gmina może sporo zarobić. - Wstępne szacunki wskazują, że rocznie od jednego wiatraka do kasy może wpływać od 70 do 100 tys. zł. - Kilkadziesiąt tysięcy rocznie może także zarobić właściciel działki za jej dzierżawę - podaje burmistrz Iłży.

Wieża zamkowa a w tle wiatraki
Czy władze miasta i gminy nie obawiają się zepsucia krajobrazu urokliwie położonej miejscowości, pogorszenia jej walorów turystycznych? - pytamy Andrzeja Moskwę. - One będą stały około półtora kilometra od Iłży - słyszymy w odpowiedzi.

Jak mogłoby to wyglądać zaprezentował iłżanin, architekt mieszkający w Poznaniu. wizualizacja ilustruje ten tekst.

"Wierzymy, że dobro ogółu weźmie górę nad interesem tak naprawdę wyłącznie spółek zaangażowanych w pozyskiwanie terenów pod budowę wiatraków i odsprzedaży jej z milionowym zyskiem właściwemu, przeważnie zagranicznemu inwestorowi (tym bardziej, że budowa przyłączy i infrastruktury przesyłowej jest obecnie dotowana w 50 proc. procentach przez państwo czyli przez nas mieszkańców - podatników.) Nie marnujmy publicznych pieniędzy na kontrowersyjne inwestycje, za którymi kryją się interesy polityków i zagranicznych, bezwzględnych korporacji. Oni tu nie będą mieszkać ani pracować. Nie oszukujmy się również, że budowa farmy stworzy dla nas chociażby jedno dodatkowe miejsce zatrudnienia" - piszą mieszkańcy Pakosławia.

Bożena Dobrzyńska