Fotoradar zamiast azylu dla pieszych

26 kwietnia 2010

Maszt fotoradarowy stanie tuż przy wiadukcie na przejściu dla pieszych na Słowackiego. To feralne miejsce, doszło na nim do kilku wypadków, w których zginęli ludzie. Wcześniej miasto obiecywało, że wybuduje bezpieczny azyl dla pieszych.  



Ostatni śmiertelny wypadek miał miejsce pod koniec listopada ub. roku, a miesiąc później na przejściu został potrącony starszy mężczyzna. Tragedie te, a także presja prasy sprawiły, że problemem zajął się zespól ds. poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, który opiniuje wnioski dotyczące bezpieczeństwa na ulicach. W jego skład wchodzą m.in. policjanci, specjaliści z MZDiK, przedstawiciele stowarzyszenia Bezpieczne Miasto. Gremium to uznało, że najlepszym rozwiązaniem - spośród sześciu zgłoszonych - będzie wybudowanie azylu dla pieszych (podobny ma być wykonany u zbiegu ul. 11 Listopada i Sportowej). MZDiK zleciło nawet wykonanie projektu wysepki, ale uciążliwa zima spowodowała odłożenie prac na wiosnę, a potem z poparcia pomysłu wycofali się policjanci z radomskiej drogówki.

Teraz mamy zupełnie nową, dla wielu bardzo kontrowersyjną decyzję. - O postawieniu fotoradaru zadecydowało duże natężenie ruchu na ul. Słowackiego. Przy przejściu stanie obrotowy maszt na fotoradar, który będzie robił zdjęcia kierowcom jadącym od strony centrum oraz tym zjeżdżającym z wiaduktu - tłumaczy Bartosz Rutkowski z MZDiK.

Dodaje, że przeciwko azylowi przemawiało też to, że mogły się tworzyć duże korki. - Autobus ruszający z przystanku utrudniałby przejazd innym samochodom - wyjaśnia Rutkowski.

Koszt masztu fotoradarowego to 18 tys zł. Urządzenie może zostać zamontowane w ciągu kilku lub kilkunastu dni. Z masztu będzie mogła korzystać policja i straż miejska. MZDiK pokryje koszty budowy masztu  i oznakowania tego miejsca odblaskami.

(k.woj., bdb)

Piszcząca ulica!
Najprostsze rozwiązania są najlepsze. Tu najprostszym rozwiązaniem jest ustawienie puszki na stelażu, która najczęściej jest atrapą. Na początku zacznie się hamowanie. Jeśli ktoś z tyłu nie zdąży – zawsze może wylądować na hamującym wcześniej. A ruch tam spory, więc spodziewajmy się drobnych stłuczek… bo chyba nikomu nie przyjdzie do głowy by ominąć hamującego i wjechać pod prąd! Z czasem autochtoni przyzwyczają się do puszki/atrapy i będzie tylko gorzko śmiesznie ponieważ ktoś wydał nasze pieniądze na coś co podobno powinno działać.

Bez badań można szybko dojść do wniosku, że kierowcy na puszki, z działającym czy nie fotoradarem, reagują zazwyczaj tak: klną na czym świat stoi i gdzieś ten stan musi mieć ujście. Więc proponuję ofotoradarować sąsiednie ulice: tam mogą dziać się cuda! Jesteśmy mistrzami w stawianiu „siedmiu” znaków na metrze kwadratowym! Efekt: nikt nic z tego nie rozumie. Wróćmy jednak do puszki przy wiadukcie. Jak wiemy, takie rozwiązanie - by działało - wymaga pracy tak zwanej obsługi. Sprzęt wkładany do puszki jest drogi, dlatego policja wysyła obstawę by pilnowała puszki z zawartością. Miasto powinno wyposażyć policję w skuter z wygodnym siedzonkiem dla pracownika, bowiem parkowanie autem przy wiadukcie graniczy z cudem.

Oczywiście współczuję policjantowi lub innej służbie mundurowej, że musi pracować jak stróż miast łapać naprawdę złych ludzi. Można tu wiele mówić i pisać, a wniosek może być taki: najprostsze rozwiązania nie sprawdzają się na naszych drogach. To mnie prowadzi do kolejnego wniosku. Szanowni Rządzący, myślący o zapewnieniu nam drożności, przepustowości i raju na radomskich ulicach: puszka na drągu to przeżytek – to już nie działa tak jak kilka lat temu! Sugestia: skoro nie wydacie pieniędzy na przejście dla pieszych z prawdziwego zdarzenia, to… zdemontujcie tam wszystkie znaki i oznaczenia! Absolutnie wszystkie! Każdy kierowca instynktownie spokojnie zwolni. Nad przejściem na drugą stronę piesi zastanowią się piętnaście razy. Wy zaoszczędzicie pieniądze na drąg i puszkę. I na pewno, za sprawą prostego rozwiązania będzie o was głośno.

Bartek Olszewski