Furiat zgadza się na więzienie

9 października 2008

Mężczyzna, który z premedytacją w lipcu wjechał w grupę osób pod Sezamem złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Zgadza się, by sąd ukarał go dwoma latami więzienia.

 



Skutki potrącenia pieszych są poważne. Ciężko ranna została 45-letnia kobieta oraz jej 47-letni mąż. Kobieta z połamanymi nogami, w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Jej z mąż z mniejszymi obrażeniami ciała również był hospitalizowany. Miał sporo szczęścia, w ostatniej chwili zdążył uskoczyć przed samochodem.

Prokuratura postawiła sprawcy zajścia dwa zarzuty: - Pierwszy to spowodowanie ciężkich obrażeń ciała i narażenie na utratę życia i uszczerbku na zdrowiu innych osób, drugi – jazdy po pijanemu - wylicza rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz. - Grozi mu od jednego roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Działał z premedytacją, celowo wjechał w ludzi, u poszkodowanej kobiety wystąpiło realne zagrożenie życia - podkreśla rzeczniczka.

Ale oskarżony złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. - Zgodził się na bezwzględne pozbawienie wolności na dwa lata oraz na zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na pięć lat. Prokurator zaakceptował jego wniosek, przekazał go do sądu i to on zdecyduje co dalej. Jeśli przychyli się do niego, mężczyzna zostanie skazany, a sprawa zostanie zamknięta - informuje Chrabąszcz.

31-latek był pod wpływem alkoholu, więc zdaniem biegłych mógł mieć ograniczoną poczytalność. Jednak o całkowitej niepoczytalności nie ma mowy. - Gdyby tak było, nie podlegałby karze, a sprawa nie trafiłaby do sądu. On wiedział co robi, kiedy taranował ludzi. Sprawa jest w sądzie, więc biegli mogą orzec jedynie częściową niepoczytalność, właśnie ze względu na spożyty alkohol - tłumaczy rzeczniczka. 

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w nocy z 1 na 2 lipca. 31-letni mężczyzna podczas kupowania kebabu wszczął w nocy awanturę ze sprzedawcą baru obok Sezamu. Obrzucił pracowników inwektywami i groził, że zrobi z nimi porządek. Następnie poszedł pod swój dom na ul. Żeromskiego, wsiadł do samochodu i wrócił na deptak. Rozpędził się od restauracji Pod kasztanami i z całym impetem wjechał w grupę osób. Zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu.

(gmar)