Giniemy, płacimy mandaty i bijemy rekordy

27 lipca 2010
Niedawno opowiadałem o nowym rekordzie szybkości aut produkcyjnych:  431 km/h w nowym Bugatti Veyron. Prawdopodobnie rekord ten zostanie pobity przez SCC Ultimate Areo. Tak, to także bardzo niski i sportowy samochód produkowany przez Shelby SuperCars. Rekord możemy poznać na początku sierpnia.

Żółkiewskiego w opłakanym stanie: łata na łacie i korek

Ależ ten świat gna! Mamy już połowę wakacji! Temperatura spadła, deszcz również, a jeżdżąc ulicami Warszawy mamy szansę, że dziennik Metro także wpadnie przez okno do samochodu. Możemy w nim przeczytać, iż zanosi się na zmiany w płaceniu mandatów. Rząd planuje skrócić nam drogę, a jednocześnie przyspieszyć przelew do budżetu. To się oczywiście ładniej (a może i nie) nazywa, chodzi o poprawę ściągalności mandatów. Jak wiemy,  panowie w czapkach z białymi daszkami nie mogą przyjmować od nas kasy jak kiedyś, co chyba stronom wyszło na dobre. Lecz by dobre ulepszyć, od nowego roku w radiowozach mogą pojawić się terminale na nasze karty kredytowe. Chodzi o to, że jak mnie złapią i wlepią to będę mógł w radiowozie wstukać PIN i przelać mandacik. Dodatkowo zapłacę koszty obsługi całej procedury, kilka procent. Nie mam pojęcia ile takie urządzenie będzie kosztować, ale płacenie kartą nie będzie obowiązkowe. Jeśli pomysł przejdzie, to od nowego roku będą nowe możliwości.

A teraz z innej strony. Na dniach Komisja Europejska opublikowała kolejny raport. Tym razem o bezpieczeństwie na europejskich drogach, a dokładniej o tym gdzie giną ludzie. Jeśli chodzi o nasz kraj to wyprzedza nas tylko Grecja i Rumunia. Tam liczba zabitych na drodze jest nieco większa. Jesteśmy prawie na samym dnie studni, co mnie nie zaskakuje, bowiem takie raporty ukazują się od lat i od lat, moim zdaniem, studnia dla nas jest niemal identyczna. Z danych wynika, że co roku na milion mieszkańców ginie w Polsce 120 osób. Główne za sprawą przekroczenia prędkości, jazdy po pijaku i cóż, nie zapinamy także pasów bezpieczeństwa. W Radomiu, o czym pisaliśmy (http://mojradom.pl/content/view/6374/88/, liczba zabitych także niepokojąco rośnie. Od lat pojawiają się pytania, co zrobić by było lepiej? Ja od lat mówię: zatrudnić Niemca lub Szweda, dać mu kasę, niech wykona robotę, a że wyjedzie siwy to trudno. Za to bogatszy o doświadczania i jestem przekonany:  zostawi bezpieczniejsze drogi. W naszym mieście nad jakością traktów pracuje aż trzech dyrektorów w MZDiK, co pewnie wpływa na ilość i jakość. Choć zdania są podzielone, a wybory coraz bliżej.

Płaci pan kartą?

Raport, o którym wspominam, podaje ciekawą statystykę: 58 proc. Polaków oczekuje poprawy infrastruktury drogowej, a tylko 20 proc. lepszego egzekwowania kodeksu drogowego przez policję. Więc może kasę na te czytniki naszych kart kredytowych, czy jak to nazwiemy, dać robotnikowi by zdemontował niektóre głupie urządzenia? Załatał niektóre jeszcze głupsze dziury w drogach albo pracował wydajniej przy budowie nowych bezpieczniejszych rozwiązań pod nadzorem specjalisty, o którym także wspomniałem. Na tłumacza też się kasa znajdzie.

Bartek Olszewski, RAA

Więcej informacji: http://ec.europa.eu/news/transport/100720_pl.htm