Honda CR-Z jazda testowa!
Obawiałem się, że będzie potulny, że będzie tylko mniejszym kompaktem. Głowę chowałem w dłonie prawie płacząc, gdy usłyszałem, że CR-Z będzie hybrydą! Po prostu myślałem, że Honda odpuściła, że wręcz zjechała z drogi szukając natchnienia w Star Trek zapominając o tym, za co tak naprawdę kochamy Hondę! Za szybciej bijące tętno, za adrenalinę pod kontrolą, za to, że czuję, że żyję prowadząc Hondę, za nietuzinkowość. Gdy kilka dni temu zobaczyłem CR-Z: stanąłem niczym wryty! Ależ ona jest niesamowita! Jeżdżąc nią motocykliści pozdrawiali i gestem mówili OK.! Wierzcie mi, od 15 lat testuję samochody i może trzy razy coś takiego się stało. Wiara w Hondę wróciła, gdy nacisnąłem przycisk start… i nie było ciszy płynącej z hybrydy!
Zatem, o co tu chodzi? Już tłumaczę. Klasyczna hybryda to cisza przy małych prędkościach, dopiero przy przekroczeniu pewnej granicy włącza się normalny silnik. W CR-Z, aucie, które lubi gdy się je głaszcze pod włos, silnik benzynowy pracuje od startu. Hybryda jest od tego, by wspomagać silnik, czyli podczas naciskania na gaz, wyprzedzania, wyciskania siódmych potów, czego Honda CR-Z wręcz oczekuje. Efekt: nie jeden by się śmiał z 1,5 litra w małym pocisku, jednak w połączeniu z wspomagaczem IMA znowu zapragnąłem wyprzedzać samochody. Gdzieś znikać, zawstydzając niejedną wypasioną bryczkę, jak kiedyś lata temu w CR-X. W nowej konstrukcji inaczej postrzegamy moment obrotowy. Klasyczne Hondy lubią wkręcenie na wysokie obroty, wtedy mamy burzę hormonów, która w dodatku działa – tu, w CR-Z dzięki hydro można zmienić filozofię jazdy. Z sześciu biegów spokojnie można korzystać tylko z "dwójki", "czwórki" i "szóstki", by jechać spokojnie. To moim zdaniem dobre rozwiązanie dla jazdy w trybie Normal Hondy. Po przełączeniu guzika w tryb Eco, samochód zamienia się na (wybaczcie) flaki z olejem. Jeśli kogoś ten tryb zainteresuje to Honda oferuje sadzenie drzewek na kosmicznej konsoli. By było ciekawiej CR-Z za oszczędność może przyznawać wyróżnienia i puchary, co pewnie zadowoli ekologów oraz… mnie, ale szczegóły za chwilę.
Najważniejszy przełącznik w konsoli nazywa się Sport. Naciśnij go, a zobaczysz czerwień wskaźników, poczujesz jak bity i bajty zamieniają układ kierowniczy i silnik w małe niebezpieczne acz precyzyjne Wakizashi. To mniejszy miecz samuraja. Broń biała, którą w odróżnieniu od Katany mógł posiadać człowiek bogaty nie będący samurajem. To właśnie Wakizashi najbardziej pasuje do szybkiego i precyzyjnego określenia Hondy CR-Z. Także pod względem ceny: auto startuje na naszym rynku za 85 900 zł. Jeśli przeżyłeś (dosłownie) jazdę poprzednikiem, to sprzedasz nerkę, by mieć CR-Z. Więcej: nie sprzedasz motocykla czy innego samochodu, a poszerzysz garaż. Co ciekawe, kluczyki do CR-Z z chęcią dasz swojemu dziecku wpierw zalepiając tryb Sport i Normal, by poczuło motoryzację w trybie Eco. Dzieciak poczuje, że taki samochód nie może być cichy, że nie może być maksymalnie wygłuszony, że musisz w takim aucie słyszeć i czuć pracę zawieszenia, by właściwie czytać auto.
Ta Honda jest świetna. Prowadzi się doskonale w dodatku ma USB, ABS i poduszki powietrzne oraz wyłącznik układu stabilizacji VSA, który również zakleisz, by dorosłe dziecko nie testowało tej funkcji. Honda CR-Z ma też trzy lusterka wsteczne. Zalecam korzystać z tych zewnętrznych, bowiem wewnętrzne pokazuje szybę dachu i kilka centymetrów drogi z tyłu. Honda CR-Z ma również tylną kanapkę. To nie jest zarzut, ponieważ mówimy o coupe 2+2 więc, Ty z żoną lub Twoje dziecko z… kimś spędzicie niezapomniane chwile w świetnie wyprofilowanych przednich fotelach. Do bagażnika też coś wejdzie, z naciskiem na coś mniejszego. Przeglądałem instrukcje obsługi tej Hondy. To gruba książeczka, gdzie sporo miejsca poświęcono bezpieczeństwu oraz mocowaniu fotelika dla małego dziecka. Każdy ortodoks CR-X w tym momencie buczy ze śmiechu, ja także, ale doceniam Hondę za fantazję. W instrukcji jest także kilka zdań o przeróbkach tego samochodu, a raczej sugestia, by samemu nie udoskonalać CR-Z. Cóż, poprzednik był autem, które uwielbiano rasować, zmieniać, udoskonalać, co czyniono nader chętnie.
Zastanawiam się, co się stanie, gdy mojego CR-Z oddam w ręce hakera? Ile koni dodatkowo wyciśnie z tego benzyniaka wspomaganego hybrydą? Obawiam się, że takim hackerem może być moje dziecko, ja w trybie Eco odprężyłem się dopiero wtedy, gdy włączyłem tempomat. W tym miejscu apeluję do Hondy, by łaskawym okiem patrzyła na właścicieli CR-Z pod kątem napraw gwarancyjnych. Pomalutku zmierzam do największej wady tego samochodu. Wadą jest to, czym ten samochód nie jest… mianowicie nie jest Hondą CR-Z Type-R! Dlaczego Japończycy nie wsadzili pod maskę 2-litrowego, 200- konnego świetnego silnika z Civica Type-R? Przy tym wymontować hybrydę z plusem dla masy auta. Wyobrażacie sobie takiego demona? Ja tak, a mimo to rozumiem, dlaczego CR-Z, podobnie jak kiedyś CR-X, startuje z mniejszą pojemnością pod maską. By tak jak kiedyś poprzednik, był zachętą, pobudzeniem ospałych i znudzonych codziennością szarych komórek do precyzyjnego nietuzinkowego twórczego działania i odkrycia, że jeszcze w tym życiu coś naprawdę może nas pozytywnie zaskoczyć. Zauważyliście, że nie wspominam o konkurencji!? Nawet gdybym znalazł gabarytowo coś podobnego to niestety, ze względu na system napędowy CR-Z jest rodzynkiem! Brawo dla Hondy!
Bartek Olszewski, RAA
Auta do jazd testowych użyczył radomski dealer Honda Strzałkowski www.strzalkowski.pl, - to przez niego myślę, którą nerkę sprzedać i jak to wytłumaczyć mamie (bo żona zrozumie).
Więcej informacji, dane
techniczne, specyfikacje auta: www.honda.pl