Hyundai i40
Nie tak dawno piałem z radości po jazdach testowych nowym Focusem, lecz po tym co przeżyłem w i40 – mówię krótko: i40 to absolutny numer jeden bieżącego roku! Panie Passacie, Mondeo czy Avensisie, lubię was, lecz wybaczcie, to co uczynił Hyundai rozłożyło mnie na łopatki i tak pozytywnie trzyma od kilkunastu dni. Szanowni państwo, mogę to powiedzieć choćby z racji na mój wiek, po czterdziestce życie się zaczyna i tak też traktuję "40" w nazwie Hyundaia. W dodatku, to sympatyczne „i” w powinno być z diamentu, a już na bank ta kropka nad „i”! Nie jest, bowiem i40 byłby wtedy droższy, a na szczęście jest tańszy i dodatkowo w podstawie otrzymał doskonale wyposażenie. Skoro już o kosztach to idę o zakład, że w eksploatacji i40 również rozłoży na łopatki tuzy segmentu kadry kierowniczej wielkich korporacji.
W dodatku ten nowy Hyundai genialnie wygląda! Zawsze parskałem śmiechem, gdy słyszałem ekipy PR-owskie wielkich firm, mówiące coś w stylu: „linia nawiązuje do skoku dzikiego kota”. Popatrzcie proszę na i40... Ja w tym usportowionym a jednocześnie wyważonym i nietuzinkowym kombi widzę białe tygrysiątko. A gdy zaczniesz kręcić kierownicą otworzysz szeroko oczy: jak ten gigantyczny kot genialnie trzyma się drogi! Jak on doskonale pokonuje zakręty. Jak lekko na licznik wchodzi 200 km/h, a ty prowadzisz jednym palcem, bo Hyundai i40 idzie jak po szynach. Ten „biały tygrys” uwielbia, gdy go głaszczesz pod włos w ciasnych zakrętach i łukach. Wierzcie mi. Nigdy, podkreślam, nigdy nie jeździłem tak dobrym Hyundaiem.
Wiedziałem, że kiedyś w końcu zamkną księgowego w komórce i wypuszczą model, w którym siedzenia będą niczym z biznes klasy, podgrzewane, a obok znajdę USB na iPoda, ksenony i doskonały dostęp do bagażnika. Hyundaia, w którym elektronika, skóra na kierownicy i materiały wykończenia nie będą drażnić oka, dłoni czy też dezorientować. W którym będzie cicho na „autobahnie” i pewnie za sprawą kamery cofania w lusterku wstecznym. W którym… (teraz to już na bank pomyślicie, że zwariowałem) z osiągów benzyniaka o pojemności 1.6 litra będę zadowolony! Fakt, nie przyspiesza w 5 sekund do setki, lecz w jakieś 10 z wąsem. Nie zbiera się jak Ferrari wyprzedzając długie tiry, lecz na Boga - gdzie w naszych warunkach damy radę jechać na wariata, bądźmy poważni - po co?! U nas o przeżycie idzie. Powyżej czterdziestki na karku chodzi nawet o odprężającą podróż oraz niemyślenie, czy auto nam nawali w drodze! A to wszystko z nawiązką dawał mój testowy model. W dodatku był oszczędny. Na trasie przy spokojnej jeździe spalił coś koło piątki, przy naciskaniu na „autobahnie”, coś koło dziesiątki, co jest i tak świetnym wynikiem gdy pędzisz średnio 180 na godzinę!
Jeszcze jedno: sześciobiegowa skrzynia. Zwykle przełożenia w autach są dobrane albo bardziej pod efekt sportowy, co wiąże się z machaniem non stop drążkiem, albo bardziej na efekt płynięcia, co wiąże się z brakiem machania, za to jakby z zadyszką silnika podczas przyspieszeń. Ta zastosowania w i40... jest genialna, po prostu idealnie wyśrodkowana. To "krem de la krem" tego samochodu, podobnie jak on cały w swojej klasie. Cena rusza od 85 tysięcy... to tak jakbyś kupił większy kawałek Luwru za jeden uśmiech. Drugi kawałek, i też za uśmiech, kupisz na przykład z dieslem bądź mocniejszym od 140 KM silnikiem... za jakieś 132 tys zł. Wybaczcie, ale za taką cenę full wypasu i wszelkich dóbr łącznie ze szklanym dachem próżno szukać u „Niemca, Japończyka, Francuza czy Włocha”.
Mogę tak dalej piać z zachwytu nad tym samochodem: jest jak wymarzona pierwsza gwiazdka przed wigilią dla dziecka... A wtedy każdy jest trochę dzieckiem. Ma jednak mały minus... kochany Hyundaiu, wsadźcie w podstawie jeszcze lepsze głośniki. Chociaż... nawet jeśli tego nie uczynicie, to i tak i40 jest autem, które bardzo poważnie rozpatruję jako mój kolejny prywatny samochód. I mówię to bardzo poważnie, bo błogosławieństwo od żony dostałem! A radomskiemu dealerowi Hyundaia ITS A.Michalczewski dziękuję za przygodę testową z „białym tygrysem”. Nareszcie... nareszcie Koreańczycy uczynili auto pełne! Dzieło skończone. Amen!
Bartek Olszewski
Więcej informacji, dane techniczne, ceny na tej stronie