„Iwona” razy pięć, Gombrowicz razy osiem

12 października 2010
Pięć spektakli "Iwona, księżniczka Burgunda" obejrzymy podczas tegorocznego, IX Festiwalu Gombrowiczowskiego. Wszystkich przedstawień będzie osiem plus dwie imprezy towarzyszące. Święto poświęcona twórczości pisarza rozpoczyna się w sobotę, 16 października.



Dyrektor Teatru Powszechnego nie obawia się, że "Iwony" nas zanudzą. - Każde z tych przedstawień jest inne. Przygotowali je niezależni twórcy i będą to zupełnie różne dzieła sztuki - zapewnia Zbigniew Rybka. Podkreśla jednocześnie, że w pojawieniu się pięciu "Iwon" w programie festiwalu nie należy upatrywać niczego nadzwyczajnego. - Musimy pamiętać, że Gombrowicz napisał tylko trzy sztuki teatralne. Jeżeli zdecydowaliśmy się na organizowanie takiego festiwalu, to musimy się liczyć z tym, że repertuar takiego festiwalu może wyglądać podobnie do ubiegłorocznego. W tym roku zdarzyło się, że pięć razy obejrzymy "Iwonę", a za dwa lata może to być Ślub". Ale nudy nie należy się obawiać mimo wszystko, bo Gombrowicz nie pozwala na nudę. I myślę, że reżyserzy, którzy podejmują sę pracy nad tekstem Gombrowicza są ludźmi z temperamentem. Tacy, którzy nie podlegają sztampie, nudzie i zniechęceniu - przekonuje dyr. Rybka.

Na początek festiwalu idzie „Iwona, księżniczka Burgunda” rodzima, czyli grana po polsku przez aktorów Teatru Powszechnego w Radomiu, ale w reżyserii Węgra Mate Szabo. Potem - spektakl lalkowy Opolskiego Teatru Lalki i Aktora im. A. Smolki  w reżyserii Mariana Pecko i wersja słowacka Štatnego Divadla z Koszyc reżyserowana przez Jozsefa Czajlika. Autorem "Iwony" z Teatru Śląskiego im. S.  Wyspiańskiego z Katowic jest Rumun pracujący na Węgrzech Atilla Keresztes, a rumuńskiej - László Bocsárdi z Tamási Áron Hungarian Theatre.

Mate Szabo przyznaje, że praca z polskimi aktorami niesie pewne problemy. - Nawet natury fizycznej, ale jest ekscytująca i bardzo interesująca - zapewnia reżyser. Porównuje ją do korzystania z internetu - trzeba czekać aż załaduje się strona. Przekonuje, że ma to także plusy. - Bo zanim sobie uzmysłowię co do mnie aktor powiedział, jest chwila czasu i można go wykorzystać na przemyślenia. Po prostu, te myśli mają trochę spętane nogi, ale jakoś sobie radzę - mówi Szabo.

Węgierski artysta zdaje sobie sprawę, że jego "Iwona" siłą rzeczy zostanie w Radomiu skonfrontowana z czterema innymi spektaklami. - Będę widział tylko jedno, natomiast dużo czytałem i oglądałem zdjęcia z "Iwony" Laszlo Bocsárdiego. Bardzo szanuję tego reżysera, ale nie chcę robić sztuki ani lepszej, ani gorszej. Chcę robić swoją - przekonuje.
     
Szwedzi pokażą „Ferdydurke” w reżyserii Erika Holmströma z Turteatern w Sztokholmie i „Barfotaupproret” (Rewolucja na bosaka). Ten drugi to znów spektakl lalkowy w reżyserii Carina Ehrenholm z Turteatern ze Sztokholmu. Argentyńczycy przywiozą "Trans-Atlantyk" w reżyserii Adriana Blanco z Teatro Nacional Cervantes z Buenos Aires.

Ale właściwie festiwal rozpocznie się od imprezy towarzyszącej. W samo południe w Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli odbędzie się dyskusja "Używanie Gombrowicza, czyli co robimy z klasykami?” Wezmą w niej udział znawcy twórczości pisarza, m.in. prof. Jerzy Jarzębski z UJ, Kazimiera Szczuka z IBL PAN i Anders Bödegard, szewdzki tłumacz literatury polskiej.  Dojazd do Wsoli bezpłatnym autobusem spod teatru o godz. 11.45.

Ważne - spektakle zagraniczne będą tłumaczone symultanicznie. Widzowie otrzymaja przy wejściu słuchawki, trzeba pamiętać o zabraniu ze sobą dowodu tożsamości.

Bożena Dobrzyńska

Czytaj rozmowę z Mate Szabo

Dla naszych Czytelników mamy zaproszenia na wszystkie przedstawienia. Szczegóły w Darmowych wejściówkach

Program festiwalu tutaj