Jak Anna Mucha nie zagrała z Bradem Pittem
Aktorka i celebrytka spotkała się Galerii Słonecznej głównie z bardzo młodą publicznością. Nie kazała na siebie długo czekać, po sympatycznym powitaniu, wyczerpująco opowiadała i odpowiadała na pytania. W 1989 roku, gdy miała 9 lat dostała się do filmu. - Przez przypadek: byłam na castingu. Obecnie w Warszawie lub we Wrocławiu są organizowane profesjonalne castingi. Żeby się dostać, trzeba się skontaktować, wysłać list. Jak zostaniecie uznani za interesujących, jest duża szansa na jakąś propozycję. Nie jest to łatwe. Inną drogą jest pójście do szkoły teatralnej, ja miałam szczęście poprzez casting. Występujcie w spektaklach szkolnych, tam często przychodzą ludzie filmu, którzy wyławiają talenty. Na castingach ważne jest to, by złapać porozumienie i pokazać się z najlepszej strony - przekonywała. Zaznaczyła jednocześnie, że "to nie znaczy, że dziewczyny mają zrobić się na bóstwo". - Pokazujecie na co was stać. Nie myślcie, że koniecznie musicie wygrać casting. Pokażcie się, co umiecie. Nigdy nie przychodźcie nieprzygotowani, poważnie potraktujcie osoby po drugiej stronie i ich czas. Nauczcie się roli. Jeżeli macie zagrać jakąś postać, to nie bójcie się tego, otwierajcie się na różne propozycje - radziła młodym Anna Mucha.
Przypomniała sytuację ze szkoły aktorskiej w Stanach Zjednoczonych. - Tam dostajesz zadanie (cytuję): zagrać słonia, który sra rowerami! Nie możecie powiedzieć, że "to jest niemożliwe". Tam możecie zadać pytanie: "jakiego koloru mają być rowery?" i macie grać i dać z siebie wszystko! Na tym polega uruchomienie wyobraźni i ciężka praca w filmie. Musimy się skupić, niezależnie od tego, co się dzieje dookoła - przekonywała. I dawała kolejne rady: nie myślcie stereotypowo, przesuwajcie granice, bądźcie kreatywni, miejcie odwagę dokonywania wyborów i je podejmujcie. Nie obawiajcie się o śmieszność, reżyser wam pomoże.
Wspominała swoją drogę po upragnioną wizę do "Stanów". Stała kilka godzin w kolejce pod ambasadą, a gdy już nadszedł czas na rozmowę z urzędnikiem, zresztą bardzo przystojnym... - ...to ja także uśmiechałam się do niego zalotnie. Sympatyczny pan zadał mi pytanie, czy chcę pracować w Stanach, na co ja powiedziałam, że jadę się tam uczyć aktorstwa. W odpowiedzi usłyszałam, że wizy nie dostałam, ponieważ... mogę dostać rolę u boku Brada Pitta! Później Brad Pitt poznał Angelinę Jolie a ja dostałam wizę, ale fakt - za pierwszym razem się nie udało - śmiała się Mucha. Opowiadała, że scenariusza uczy się na pamięć. - Po prostu wkuwam na drugi dzień od rana. Ale są aktorzy, którzy mają rozlepione po ścianach swoje kwestie. Nawet te ze słowami "kocham cię"... Nie zdradzę, którzy tak się zachowują - zaznaczyła.
Jaki jest sposób na wywołanie łez przed kamerą? - Na przykład sole, na przykład środki chemiczne. Są takie, które po dostaniu się do oka powodują lawinę płaczu. Musicie uważać, ale ja w takich momentach przypominam sobie jakieś przykre lub wręcz nieszczęśliwe zdarzenie z własnego życia. Prawda jest taka, że każda minuta na planie filmowym kosztuje. By dostać gażę trzeba to umieć. Mam szczęście grać przez lata w serialach. Tego nie da wam żadna szkoła aktorska - uważa Anna Mucha, która - przypomnijmy - zagrała również rolę Danki Dresner w "Liście Schindlera" Stevena Spielberga. W jej filmografii m.in. są role w takich produkcjach, jak np.: "Korczak" Andrzeja Wajdy, "Panna Nikt", "Młode wilki 1/2", "Chłopaki nie płaczą" a także seriale: "M jak Miłość" czy "Na dobre i na złe". Anna Mucha jest ambasadorką Ogólnopolskiego festiwalu Kameralne Lato. W Radomiu młodzi ludzie z radomskiej sekcji flash mob pytali: czy możemy się do pani przytulić? Przybyli na krótko, aktorka z niekłamanym, serdecznym uśmiechem przy brawach publiczności, uściskała dwóch kolorowych dżentelmenów.
Bartek Olszewski