Jak to w międzywojniu było

„Uliczkę tradycji”, czyli fragment ul. Struga przylegający do Resursy mimo nienajlepszej pogody odwiedziły w weekend setki gości. Pojawiły się stare szyldy, reklamy, plakaty. Szare kamienice zamieniły się w różnorodne punkty usługowe m.in. składy porcelany, sklepy obuwnicze i księgarnie. W ich „witryny” wpatrywali się przechodnie i co bardziej odważni przebrani w stroje z epoki. Mężczyznom było do twarzy w charakterystycznych fasonach garniturów i kapeluszy. kobietom w sukniach uszytych na wzór tych z lat 20.
Ze sceny zbudowanej w sąsiedztwie Resursy dobiegała skoczna muzyka i piosenki wykonywane m.in. przez radomską kapelę „Halniacy”. Gościom imprezy przypadły do gustu piosenki w wykonaniu Grupy Wokalnej Resursa. – Pięknie śpiewają, oddają klimat tamtych lat. Jest chłodno, więc podrygiwanie w takt tych piosenek skutecznie rozgrzewa – twierdzi z uśmiechem pani Helena, która z wnuczką odwiedziła „uliczkę”.
Zainteresowaniem cieszyły się projekcje starych filmów z lat trzydziestych, zabarwionych przedwojennym humorem. Sala kameralna Resursy pękała w szwach, wielu widzów oglądało seanse na stojąco. - Słaba jakość ówczesnych kamer, skaczący obraz i ten jedyny w swoim rodzaju język aktorów, tworzą niesamowity efekt. To jest kino z duszą! – twierdzili słusznie widzowie, bo niemym obrazom towarzysztła muzyka na zywo grana przez tapera. Poza kinem, na dziedzińcu Resursy również nie bylo nudnie. Trwała nauka dawnych tańców, na najmłodszych czekały gry i zabawy m.in. cymbergaj, berek, serso. Zwłaszcza zabawa obręczą koła, prowadzona metalowym drutem sprawiała wiele trudności. – Nie jest łatwo, nigdy tego nie robiłem, ale podoba mi się. Raz przebiegłem z tym kółkiem przez cały dziedziniec – chwalił się przedszkolak Szymek.
Gdy pociechy bawiły się w berka, rodzice nie próżnowali - zaczytywali się stare wydanie miejskiej gazety, roznoszonej przez gazeciarzy. Dowiedzieli się z niej m.in. gdzie kupić „jasne, lekkie i pełne piwo z browaru parowego”, kiedy do Radomia przyjeżdża „król komików i gwiazdor rewii” Adolf Dymsza i gdzie szukać... najtańszych nocników wypukłych i wysokich. Na „uliczce tradycji” pojawiło się również przedwojenne wojsko i granatowa policja. Wspólnie patrolowali uliczkę, czuwając nad bezpieczeństwem gości.
Gratką dla fanów motoryzacji były stare, piękne i szykowne auta – np. zabytkowy fiat i citroen i ich wspaniali kierowcy. Było co podziwiać także na scenie głównej, gdzie przedwojenne fryzury i modę zaprezentowali uczniowie Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Radomiu oraz studenci z Politechniki Radomskiej. Moda tych lat urzekła dyrektorkę Resursy Renatę Metzger, która zaprezentowała czarną suknię i białe boa. – Nie wypadało się nie przebrać – stwierdziła.
W imprezę włączył się także Urząd Pocztowy nr 9 z ul. Malczewskiego. Z Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu przywiózł wiele akcesoriów, które w latach 20 i 30 XX wieku były powszechnie przez pocztę wykorzystywane. – Mechaniczne datowniki, stemplownice, maszyny do liczenia to już zabytki, ale mają duszę - uważa Sylwia Kuropieska z UP nr 9. Z biegiem czasu poczta zmienia się, np. skrzynki pocztowe różnią się od dzisiejszych. - Te stare są duże, nieco inaczej zbudowane. Prezentowana skrzynka ma ponad osiemdziesiąt lat. Posiada specjalną klapkę z otworem wskaźnika opróżniania i wkładkę z godziną informującą kiedy listy się z niej wybiera. Na tej zegar zatrzymał się na 16.30. Otwiera się ją podobnie jak te dzisiejsze. Podstawia się worek otwiera zamek specjalnym kluczykiem i listy lądują w torbie – tłumaczy S. Kuropieska.
Poczta wydała specjalne kartki po 50 gr, które odwiedzający mogli opatrzyć okolicznościowym stemplem „Uliczki tradycji” i specjalnym datownikiem.
Grzegorz Marciniak
Fot.: Marian Strudziński, wiecej zdjęć w Galerii