Jak uciec od upału?
To już nawet nie upał, ale żar i piekło. W weekend dało się jeszcze jakoś wytrzymać, ale w dzień powszedni? Dziś na termometrach w Radomiu 31 stopni, podobnie ma być jutro i w następnych dniach. Ale krótki - na długi jednak nie starcza sił - spacer w samo południe ul. Żeromskiego pokazuje, że radomianie skwaru się nie lękają. Na deptaku, jak na taką właśnie aurę, sporo spacerujących ludzi, w tym kilku panów garniturach i pod krawatem, małe dzieci z matkami lub babciami wprawdzie zaopatrzonych w picie, ale bez nakryć głów, starsze osoby o lasce ledwo pociągające nogami... Ogródki kawiarniane i piwne raczej jednak pustawe. - Wydawało mi się, że jest chłodniej, bo rzeczywiście słońce od czasu do czasu zachodzi za chmury i jest trochę lżej - usprawiedliwiała przed nami swą obecność w środku miasta pani Kasia. - Mam wolne, muszę załatwić pewne sprawy - dodała.
Nic więc dziwnego, że radomskie pogotowie ratunkowe odbiera około 30 proc. więcej zgłoszeń i próśb o interwencje niż zwykle. - Trudno ocenić, czy przyczyną jest upał, ale nie lekceważymy żadnego telefonu - twierdzi Jan Smutek z Radomskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Nasz rozmówca przyznaje, że przeciętnemu pacjentowi trudno ocenić, czy dolegliwość, która go trapi jest błaha, czy poważniejsza. - Dlatego do wszystkich wysyłamy zespoły ratowników - zapewnia. Jak się okazuje, wśród zgłoszeń sporo jest także tych od ludzi w różnym wieku, nie tylko starszych.
Nie lekceważmy zatem rad lekarzy: jeśli nie musimy, nie wychodźmy z domu (dotyczy to przede wszystkim starszych ludzi), chrońmy głowę jakimś nakryciem, nie smażmy się na plażowej patelni, pijmy dużo wody, unikajmy alkoholu, jedzmy lekkostrawne potrawy.
(bdb)