Jak w szwajcarskim zegarku

Linia technologiczna funkcjonuje w oczyszczalni od kilku miesięcy. Na czym polega jej nowatorstwo? W oczszyczalni powstają setki ton mokrego osadu, który do tej pory był wykorzystywany m.in. pod uprawy drzew nieowocowych i niejadalnych roślin. Jednak to już kwestia bliskiego czasu, kiedy przepisy unijne zabronią tego. Dlatego Wodociągi Miejskie, którym oczyszczalnia podlega, wybudowały w 63 procentach za unijne pieniądze stację odwadniania i taśmową suszarnię osadów. - Bez niej nie ma możliwości pełnego oczyszczania ścieków
- zapewnia dyrektor oczyszczalni Paweł Olszewski. Jak tłumaczy,
w tym celu ścieki muszą przejść odcedzanie, odpiaskowanie i
odtłuszczenie. - Dopiero po tych trzech etapach następują procesy mechaniczne i biologiczne. Wtedy też wydziela się osad, który musi być
skierowany do odwodnienia i osuszania - wyjaśnia w wielkim skrócie zawiłości
technologii dyr. Olszewski. Jak podkreśla, nowa instalacja pozwala na czterokrotne zmniejszenie ilości osadów, a także ich higienizację. Końcowym efektem jest granulat, doskonałe paliwo alternatywne. Ale aby je uzyskać oczyszczalnia musi wybudować spalarnię. Na razie
odpady sprzedaje do Sity i choć uzyskuje dobrą cenę, chce urządzenia do
ostatecznej utylizacji mieć u siebie.
- To urządzenie dostarcza szwajcarska firma Andritz i muszę przyznać, że działa jak szwajcarski zegarek - porównuje prezes Wodocoągów Miejskich Leszek Trzeciak. Potwierdza, że jest bardzo energooszczędna i osiąga najlepsze w Polsce wyniki.
Inwestycja kosztowała 7mln euro, jej rozszerzenie to koszt ok. 200 mln zł. Unia może pokryć 53 proc. tej sumy. Wodociągi złożyły już wniosek o pieniądze. Ocena formalna wypadła pomyślnie, firma czeka teraz na ostateczną decyzję.
Dziś wśród wiizytujących oczyszczalnię byli także przedstawiciele podobnych obiektów w całej Polsce, a nawet za wschodnią granicą. Prezydent Andrzej Kosztwoniak z duma podkreślał, że inwestycja jest bardzo ważna dla zrównoważonej gospodarki Radomia i podnosi jakość życia jego mieszkańców.
(bdb)