
Rok 2008 to rekordowo niski kurs franka. Skorzystali na tym ci, którzy wzięli kredyty przed tym rokiem, rata kredyty znacząco spadła. Przykładowo na koniec roku 2003 frank szwajcarski kosztował ponad trzy złote. Dla tamtejszych frankowiczów końcówka pierwszej dekady naszego wieku to złoty czas na spłatę kredytu. Dziś nie jest już tak różowo.
Tani frank i zapewnienia o sztywności jego kursu względem euro wydawał się bezpieczną opcją dla kredytu na mieszkanie. Dodatkowym argumentem były niskie marże i oprocentowanie. Kredyt we frankach i analogiczny w złotówkach różniły się wysokością raty. Frankowicze płacili mniej. Właśnie dlatego łatwo było uzyskać zdolność kredytową dla franków.
Dziś, po dwóch latach od sławetnego Czarnego Czwartku sytuacja ustabilizowała się, ale nie powróciła do pierwotnego stanu. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie
kurs franka powrócił do poziomu sprzed roku. Sytuacja frankowiczów z jednej strony jest nie do pozazdroszczenia, z drugiej – ich rata kredytu jest ciągle niższa niż rata kredytu złotówkowego. Przewalutowanie kredytów, o które walczą frankowicze, pociągnęłoby za sobą wzrost jego oprocentowania, w efekcie rata wzrosłaby o kilkaset złotych. Dodatkowo przewalutowując kredyt trzeba mieć świadomość, że gdyby w przyszłości kurs franka spadł, nie będzie można z tego skorzystać. Niektórzy frankowi kredytobiorcy będą płacić raty przez dziesięć i więcej lat, nie da się przewidzieć, co wydarzy się w tym czasie, podobnie jak nie dało się przewidzieć uwolnienia kursu franka.
Co mogą zrobić frankowicze, których nie stać na wyższe raty? Tak naprawdę niewiele. Sprzedaż mieszkania nie wchodzi w grę, obecnie lokale te nie są warte tyle, ile kredyt, który trzeba spłacić. Czyli sprzedając mieszkanie i wpłacając do banku całą sumę, nadal zostają z kredytem. Nie warto. Przewalutowanie kredytu pociągnie za sobą wyższe raty, co tym bardziej może być trudne do udźwignięcia. Co pozostaje? Po pierwsze kupowanie franków na wolnym rynku, bo tam kurs jest korzystniejszy niż przeliczniki bankowe. Po drugie stałe śledzenie kursu franka i kupowanie wtedy, gdy jego cena jest relatywnie niska. Przy dużych transakcjach różnice w kursie wynoszące kilka groszy mogą dać realną oszczędność. Najtaniej można kupować waluty w kantorach internetowych. Dlaczego tak się dzieje, można przeczytać tutaj:
http://www.gazetawroclawska.pl/pieniadze/a/kantor-internetowy-dlaczego-jest-tanszy-od-banku,10632446/