Lotnisko w Radomiu, które jest przedmiotem drwin można przekuć w atut. Trzeba na nim stworzyć centrum logistyczno-przeładunkowe – uważa Katarzyna Kalinowska, liderka listy Nowoczesnej do Sejmu w okręgu nr 17.

- Lotnisko kosztowało radomian ponad 100 mln zł. Cztery ostatnie lata to są straty rzędu 26 mln. Za to możemy zbudować cztery świetnie wyposażone przedszkola albo 26 Orlików. W 2014 roku lotnisko przyniosło straty na poziomie 12, 5 mln zł, co oznacza, że każdy radomianin w wieku produkcyjnym dołożył do tego lotniska 200 zł, mimo że z tego lotniska nie skorzystał i prawdopodobnie nigdy nie skorzysta. Ale władze Portu Lotniczego wydają się nie przejmować tym i prognozami ekspertów. Próbują ratować wizerunek lotniska i udawać, że te 140 osób, które jest zatrudnionych na lotnisku ma co robić, mimo tego, że nie ma lotów regularnych - mówi Katarzyna Kalinowska.
Zdaniem kandydatki do Sejmu lotnisko w Radomiu nigdy nie miało ekonomicznego sensu, uzasadnienia i jest "ekonomicznym absurdem", bo w promieniu stu, stukilkudziesięciu kilometrów mamy cztery lotniska. - Lotnisko w Radomiu jest dzisiaj symbolem drwin i nieudolności władz Radomia można przekuć w atut. Ze względu na doskonałe położenie Radomia wydaje się być idealnym miejscem na tworzenie centrum logistyczno-przeładunkowego. Trzeba tylko lotnisko pasażerskie przystosować do lotniska cargo. I proszę mi nie mówić, że jest to niemożliwe, bo jak się chce, to wszystko można zrobić. To jest jedyny sposób, by lotnisko w Radomiu przestało być pustym muzeum i żeby zaczęło przynosić realne korzyści mieszkańcom Radomia - konkluduje Kalinowska.
(k. woj.)