Kandydowała na rektora UTH. Zarzuca władzom uczelni niegospodarność i oszukiwanie ministerstwa
21 maja 2020
Nienaliczanie odsetek za opóźnienie w budowie Centrum Naukowo Badawczego, przedstawienie ministerstwu rachunków za niekupione preparaty do nauki patomorfologii dla studentów medycyny, a także „ustawienie” wyborów na rektora Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego zarzuca władzom uczelni dr hab. Agnieszka Saracen.
Saracen startowała w wyborach na rektora, ale rada uczelni jako jedynego kandydata, na którego będą głosować elektorzy, wskazała jej konkurenta, prof. Sławomira Bukowskiego. Elektorzy mają wybrać rektora 27 maja.
Ustawione wybory?
- Członkowie rady byli bardzo zainteresowani moją koncepcją. Wyszłam bardzo zadowolona z rozmowy z radą uczelni, ponieważ wydawało mi się, że spotkałam się ze zrozumieniem ludzi, którzy są zainteresowani rozwojem uczelni. Wczoraj przez przypadek dowiedziałam się od przewodniczącego rady, że uczelniana komisja wyborcza podjęła decyzję, że kandydat jest tylko jeden - mówi dr. hab. Agnieszka Saracen.
Była kandydatka na rektora zarzuca władzom uczelni, że wybory zostały ustawione pod jednego człowieka i z góry jest wiadomo, że wygra akurat właśnie ten.
Dwa miliony odsetek, brak preparatów
Ale lista zarzutów byłej prodziekan wydziału medycznego i nauk o zdrowiu pod adresem uniwersytetu jest znacznie dłuższa. - Centrum Naukowo Badawcze miało być oddane do użytku w marcu. Nie zostaliśmy poinformowani, że czas ten został przesunięty o trzy miesiące. To jest bardzo interesujące, z jaką datą ważności, datą produkcji jest tutaj montowany sprzęt. Uczelnia mogła otrzymać odsetki w wysokości 2 mln zł za opóźnienie tej budowy. Dlaczego nikt nie egzekwuje tych odsetek od firmy, która buduje ten obiekt? - pyta dr hab. Saracen. Dodaje, że nie ma ludzi do pracy w tym Centrum, nie są oni szkoleni. - Uczelnia dostała z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego 32 mln zł na rozwój uniwersytetu, a ja się obawiam, że podstawą jej funkcjonowania będzie działalność komercyjna - ostrzega.
Saracen ujawnia, że do tej pory studenci nie odbyli zajęć z patomorfologii. - A jeśli się one odbywają, to w sposób niezgodny z zasadami. Pan rektor przedstawia w ministerstwie rachunki zakupu preparatów do patomorfologii. Władzom uczelni chyba mylą się pojęcia: "anatomia prawidłowa", "anatomia patologiczna", "prosektorium", "patomorfologia". Studenci nie posiadają preparatów do nauki patomorfologii, a sposób, w jaki realizowany jest ten przedmiot urąga zasadom medycyny - twierdzi Agnieszka Saracen. Wyjawia, że studenci nie mogli odbyć zajęć z patomorfologii w szpitalu na Józefowie, ponieważ zarząd szpitala nie wyraził zgody, aby pracownik UTH mógł tam być zatrudniony. - Miała to być transakcja wymienna: jeśli władze wydziału zgodzą się na zatrudnienie pana Markuszewskiego jako profesora na tej uczelni, będzie możliwe wejście studentów i zatrudnienie naszego nauczyciela - mówi Saracen. Według niej, ponieważ władze wydziału nie wyrażały na to zgody, zostały odwołane przez rektora.
Nie mieli czasu dla Chińczyków
Agnieszka Saracen skrytykowała także kierownictwo UTH za brak współpracy z uczelniami zagranicznymi: - Nikt nie był zainteresowany tym, że przyjechała do nas delegacja z Chin, że chciała rozmawiać o współpracy; o taką współpracę walczy cały świat. U nas żaden z decyzyjnych rektorów nie miał czasu spotkać się z tą delegacją, a kiedy władze wydziału na zaproszenie Chińczyków pojechały do Chin, musiały to uczynić za własne pieniądze, ponieważ pan rektor nie wyraził zgody na finansowanie takiego wyjazdu - opowiada Agnieszka Saracen. Jak zapewnia, podobnie było z przyjęciem Chińczyków w Radomiu, a także wizytą na UTH prof. Lubińskiego, światowej sławy genetyka.
W pandemii nie toczy się bojów wyborczych
- Decyzja rady uczelni w sprawie wyborów rektora była autonomiczna. Nie znam uzasadnienia, dla którego pani profesor Saracen nie uzyskała rekomendacji w wyborach i że jedynym kandydatem wskazanym przez rade jest pan prof. Bukowski. Czekamy na oficjalne stanowisko rady uczelni - wyjaśnia rzecznik UTH, prof,. Dariusz Trześniowski. Zastrzega, że nie jest to praktyka odosobniona, że w finale wyborów zostaje jedna osoba. Tak - zaznacza - stało się np. na Uniwersytecie Jagiellońskim.
- Mamy sytuację pandemiczną i toczenie teraz bojów wyborczych jest trochę nie na miejscu - komentuje rzecznik.
Komisja nie znalazła niczego
Prof. Trześniowski przypomina, że wydział medyczny zawsze miał tzw. kategorię C i "nigdy nawet nie zbliżył się do kategorii B". - To oczywiście rzutuje na funkcjonowanie wydziału. Brak pieniędzy, wyjazdy pracowników, przyjmowanie wizyt - to jest kłopot finansowy i rektor musi generować własne środki. Przyznaje, że bolączką uniwersytetu są braki kadrowe. - Ale jak sądzę, nowe władze uniwersytetu spróbują rozwiązać. Nasza uczelnia przez wiele lat przechodziła przez bolesny program naprawczy, musieliśmy oszczędzać. Teraz, kiedy złapaliśmy oddech, one są naprawiane. Rektor rozpisał 13 konkursów właśnie na wydziale medycznym, będą kolejne na anglistyce. I mam nadzieję, że nowe władze uniwersytetu będą szły właśnie w tym kierunku i akademickość Radomia zostanie zachowana - mówi prof. Trześniowski.
Rzecznik odnosi się również do innych zarzutów sformułowanych przez dr hab. Agnieszkę Saracen. - Przez pól roku mieliśmy na uczelni kontrolę ministerialną i ona sprawdziła wszystko, co miała sprawdzić. I nie znalazła niczego. Pani profesor Saracen musiałaby podać dowody, które uzasadniałyby jej zarzuty - uważa Dariusz Trześniowski.
Bożena Dobrzyńska
- dr hab. Dariusz Trześniowski
- Pielęgniarstwo na UTH ma akceptację komisji akredytacyjnej