Kawa z panią prezydent za 200 zł

14 stycznia 2007

Nie ma stanika Dody Elektrody (jak w Szczecinie), ani skoku ze spadochronu z Moniką Olejnik (jak w Warszawie). Ale pod młotek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy idą w Radomiu inne, równie ciekawe przedmioty.

Oj, dzieje się na placu  



Od południa na Pl. Jagiellońskim trwa orkiestrowa impreza. Koncertują radomskie zespoły muzyczne, odbywają się licytacje. Wolontariusze przychodzą z puszkami pełnymi pieniędzy. W holu teatru, jak zwykle odbywa się wielkie liczenie. Fachowo robią to panie z Banku Pekao S.A. Liczenie, liczenie...

- Przed południem zbierałam głównie na Żeromskiego i niestety nie szło najlepiej. Dopiero tutaj uzbierało się chyba sporo - powiedziała nam Sylwia Masiarz z "budowlanki". -Ludzie bardzo dobrze reagują na widok wolontariuszy. Tylko w jednym przypadku spotkałam się ze złośliwą uwagą jednej pani. Sylwia zbiera od rana

Podczas pierwszych licytacji największym powodzeniem cieszyły się przedmioty przyniesione przez wiceprezydent Radomia Annę Kwiecień. - Zapraszam do zlicytowania pieska-pluszaka i książki o radomskim Czerwcu 76 r. wraz z moja dedykacją - zaapelowała. Pani prezydent zaprasza

Na odzew nie trzeba było długo czekać. Wartość przedmiotów wyraźnie poszła w górę, gdy pani prezydent "dodała" do licytowanych rzeczy zaproszenie na kawę do swojego gabinetu. Licytację wygrał pan, który przeznaczył na orkiestrę 200 zł.

Spora sumę - 155 zł osiągnęły na licytacji gadżety WOŚP: - kalendarz poszedł za 155 zł, a czapeczka za 100.

Wśród wolontariuszy zbierających pieniądze było całe kierownictwo urzędu miasta z prezydentem Andrzejem Kosztowniakiem.