KNP: Straż Miejska to tylko pośrednicy! (aktualizacja)

3 listopada 2014
- Straż Miejska zajmuje się bzdurami – twierdzi Mateusz Waśkiewicz, były pracownik tej jednostki, a teraz działacz Kongresu Nowej Prawicy. Przekonuje też, że w "straży każdy jest czyimś protegowanym". - Spotkamy się w sądzie - zapowiada rzecznik SM.

 

KNP jest za rozwiązaniem radomskiej SMKNP zaprosił na dzisiejszą konferencję prasową także rzecznika straży. Ten jednak nie przyszedł. - Chcieliśmy wywołać merytoryczną dyskusję, niestety poinformował nas, że nie pojawi się dopóki nie przeprosimy "za bzdury", które mówmy. Rzecznik dodał, że „nie będzie nam podbijać słupków”. Drogi panie rzeczniku, gdyby pan przyszedł, mógłby pan zbijać nasze argumenty. Gdyby były zbite dobrze, to słupki poparcia dla nas nie poszłyby w górę – twierdzi Ewa Zajączkowska, rzeczniczka KNP.

Mateusz Waśkiewicz opowiadał o kulisach pracy w radomskiej SM. - Już tam nie pracuję, bo byłem niewygodny. Zwracałem przełożonym uwagę na dużo nieprawidłowości, że działamy w niektórych aspektach nielegalnie. A co najważniejsze, nie byłem niczyim protegowanym. W Straży Miejskiej nie pracuje nikt "z ulicy". Tam każdy jest czyimś protegowanym – oświadczył Waśkiewicz.

 

2Sprawdzają łazienki

- Za komendanta Czachora było dwóch kierowników i komendant. Teraz jest czterech kierowników i zastępca komendanta. Natomiast mieszkańcy zauważają całkowity brak patroli pieszych. Prawie połowa zatrudnionych w SM to ludzie za biurkiem. Reszta to prawdopodobnie obsada radiowozów – uważa Mateusz Waśkiewicz i podkreśla, że strażnicy zajmują się „wydawaniem kluczy i włączaniem światła w portierkach magistratu przy ul. Kilińskiego”. - Czasami sprawdzą, czy jest pusto w łazienkach. Rzecznik SM wspominał o 18 tysiącach interwencji. Ale zapomniał dodać, że te interwencje dotyczą bzdur! Przykład: patrol dostał zgłoszenie, że na końcu miasta stoi krzywo znak, lub nie świeci jedna latarnia. Trzeba zatankować radiowóz, pojechać, sprawdzić i co? I powiadomić zarząd dróg! Monitoring wysyła patrole do ludzi siedzących na ławce w parku, którzy ucięli sobie drzemkę.  Albo ktoś w parku zrobił przysłowiowe siku za krzaczkiem, bo nie miał przy sobie złotówki na toaletę miejską i to też trzeba sprawdzić, odnotować podobnie jak to czy pies sąsiada za głośno szczeka– opowiada o pracy strażników działacz KNP. - Najważniejszych interwencji w tym roku, zamieszczonych na stronie internetowej SM, naliczyłem około 50 – dodał.

Po co ekopatrol?
Waśkiewicz powątpiewa także w sens istnienia ekopatrolu. - Ja atakowany przez zwierzę zadzwoniłbym do policji, która dotrze szybciej. Do pogryzień w Radomiu dochodzi strasznie rzadko! Straż wynajęła specjalistę z Grójca, który przyjechał i uśpił psy biegające od lat przy ul. Suchej. Uśpione przynosił do wozu ekopatrolu. Tu się sprawdzili w 100 procentach. A radiowóz ekopatrolu nie ma wydzielonej strefy dla chorych zwierząt. Strażnicy oddychają tym samym powietrzem - twierdzi Waśkiewicz.

 

2Były pracownik SM przekonuje, że w tej jednostce jest duży nacisk na statystyki. - Dużo legitymowanych, dużo mandatów a służba i pomoc to drugi plan. Straż miejska to praca pośrednika. Tam wszystkie interwencje kończą się wezwaniem lub dowozem kogoś na policję - zaznacza Waśkiewicz.


Tak było... 10 lat temu
A jak sam trafił do pracy w jednostce? Twierdzi, że przez pomyłkę uznano, iż jest... protegowanym sekretarza miasta. - Gdy sie okazało, że nie, to mnie zwolnili. Tam stanowiska kierownicze są obsadzane niezgodnie z przepisami. Np. rzecznik prasowy obejmując stanowisko kierownicze nie posiadał trzyletniego stażu . Ominięto procedurę konkursową obsadzając komendanta i jego zastępcę. Mam pismo od okręgowego inspektora pracy z Warszawy, który to zauważa! - pokazuje dokument były pracownik SM.

Mateusz Waśkiewicz jest magistrem „akademii pedagogiki specjalnej na wydziale resocjalizacji”. W Straży Miejskiej pracował... około 10 lat temu, – Ale mam kontakt z osobami, które teraz tam pracują - zastrzega.

Partia Korwin Mikkego jest za rozwiązaniem SM w Radomiu. Zbiera podpisy pod referendum w tej sprawie. Zebrała ich już 1700.

 

10 lat temu, siedem miesięcy jako aplikant

- Kieruję wniosek do sądu o zniesławienie - komentuje rzecznik SM w Radomiu Piort Stępień. Wyjaśnia, że Mateusz Waśkiewicz pracował w straży 10 lat temu przez siedem miesięcy jako aplikant. - Potem umowy mu nie przedłużono - zapewnia rzecznik. Dziwi się, że dzisiejszy krytykant SM starał się o pracę w takiej jednostce. - Wszystko, co mówi pan Waśkiewicz to oszczerstwa, kłamstwa, dlatego spotkamy się w sądzie - zapowiada Stępień. Prostuje nieprawdziwe informacje osobie. - Nie jestem niczyim protegowanym, wygrałem konkurs. Awansowałewm zgodnie z prawem, ponieważ wewnętrze przepisy dopuszczają awans przed upływem trzech lat. Zresztą zostałem nie kierownikiem, a tylko p.o. kierownika - tłumaczy Piotr Stepień.

 

Bartek Olszewski, (bdb)