Komentarz. Z Łodzi do Radomia

27 lutego 2011
Okrutne konsekwencje niesubordynacji wobec matki partii i mającego zawsze rację szefa (bądźmy sprawiedliwi - nie tylko szef tej partii takową bezsprzecznie prezentuje) ponieśli politycy łódzkiego Prawa i Sprawiedliwości.


 

W Radomiu władza nie uległa protestom Nie tylko wylecieli z wielkim hukiem z partii, ale także stracili swego wiceprezydenta.  Za cóż, aż za cóż spotkała ich tak dotkliwa kara? Podnieśli ręce za likwidacją szkół, za którą zresztą stała koalicja PO-PiS, a personalnie dziś już były wiceprezydent Łodzi!

Przypomnijmy zatem fakty: na początku lutego w Radomiu, mieście rządzonym drugą kadencję przez PiS, radni mający większość w Radzie Miejskiej, głosami PiS i koalicjanta z PSL zdecydowali o połączeniu IX Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego i gimnazjum nr 1, a także (w tym przypadku już bez koalicjanta) o tzw. wygaszeniu Zespołu Szkół Agrotechnicznych i Gospodarki Żywnościowej. Po  ostrych protestach prezydent zdecydował, że podobny los jak "Słowackiego" nie spotka X LO, gdzie uczą się także dzieci niepełnosprawne. Protesty pozostałych - nauczycieli, rodziców, młodzieży, opozycyjnych radnych na nic się zdały.

W obu miastach - Łodzi i Radomiu, jako przyczynę zmian w oświacie podaje się demografię i konieczność oszczędzania. Ale zdaniem PiS, w Radomiu zmiany są uzasadnione, a w Łodzi nie. Bo - jak tłumaczył w radiowej "Trójce" poseł Mariusz Błaszczak - w Łodzi szkoły zlikwidowano, a w Radomiu łączono.

I tu dochodzimy do sedna sprawy, a jest nim nie tylko zwana powszechnie moralnością Kalego, która, jak wiemy, opiera się na myśleniu: jak Kalemu ukraść krowę - źle, jak Kali ukraść krowę - dobrze. Sednem jest przede wszystkim język, który stał się dla polityków (bądźmy sprawiedliwi - nie tylko PiS-u) narzędziem (nie zawsze niestety świadomym) manipulacji. Lepiej przecież brzmi "zmiana", "korekta", "racjonalizacja" niż "likwidacja". A czy lepiej brzmi "ofiarom narodowej tragedii", czy "ofiarom katastrofy lotniczej"? O zwarcie tego pierwszego na tablicy poświęconej - no właśnie "ofiarom narodowej tragedii", czy "ofiarom katastrofy lotniczej"? - nieustępliwie kłócił się na posiedzeniu komisji kultury Piotr Kotwicki, radny PiS. - Nie wiemy, czy była to katastrofa, bo śledztwo nie jest jeszcze zakończone - przekonywał. I nie bardzo docierał do niego argument, że nawet jeśli prokuratorzy uznają, że doszło do zamachu, to także jego wynikiem była katastrofa. Wg słownika: "nagłe i nieoczekiwane wydarzenie niosące ze sobą negatywne skutki: straty materialne oraz straty w ludziach".

Dlaczego władza w Radomiu ma rację likwidując szkoły? Bo wymyśliła to sama i żadna kara od prezesa Kaczyńskiego prezydenta Kosztowniaka, a tym bardziej wiceprezydenta Fałka, nie dosięgnie. Dlaczego władza w Łodzi nie ma racji likwidując szkoły? Odpowiedzcie sobie sami.

Bożena Dobrzyńska