Komisji do spraw spółek nie będzie
Porządek dzisiejszej sesji Rady Miejskiej nie zawierał żadnych kontrowersyjnych projektów uchwał, ale opozycja wystąpiła z wnioskiem, by wprowadzić punkt o powołaniu komisji d. s. miejskich spółek. Taka komisja istniała w minionej kadencji, ale jej przewodniczący Jakub Kluziński (Kocham Radom) zrezygnował w ub. roku z kierowania nią, bo - jak dziś przekonuje - "nie miał już siły kopać się z koniem."
- Praca komisji została skutecznie sparaliżowana przez rządzących. Dokonywali oni, jak to się ładnie mówi, obstrukcji jej prac - przekonuje radny. Przypomina, że komisja nie otrzymywała niezbędnych dokumentów i to takich, które były ewidentnie informacjami publicznymi. - Odmawiano nam nawet wglądu do sprawozdań zarządu, twierdząc że są one tajne. A taki dokument musi co roku trafić do Krajowego Rejestru Sądowego i każdy może pojechać do Warszawy i te informacje wyciągnąć - mówi Kluziński. Dodaje, że nie tylko działalność tej komisji pokazała jaki w minionej kadencji radni mieli dostęp do informacji. - To samo dotyczy interpelacji składanych do prezydenta. Ja byłem aż zmuszony do złożenia skargi na prezydenta do Rady Miejskiej i potem się to odrobinę poprawiło, ale nadal nie jest poziom satysfakcjonujący - twierdzi radny. Przypomina, że o wielu bulwersujących zjawiskach radni dowiadywali się nieoficjalnie - dotyczyło to choćby umowy firmy należącej do radnej Agnieszki Lisieckiej-Kowalczyk ze spółką Rewitalizacja na wynajem pomieszczeń w kamienicy przy Rwańskiej 7. - Teraz docierają do mnie kolejne niepokojące sygnały dotyczące Rewitalizacji i Administratora - zapewnia Jakub Kowalski. Jego zdaniem, na początku minionej kadencji komisja d.s. spółek - jeszcze wtedy pod przewodnictwem Krzysztofa Sońty, dziś posła PiS - została powołana głównie po to, by znaleźć nieprawidłowości w Radkomie. - Chodziło o uderzenie w prezesa Chentko i zrobienie negatywnego bilansu otwarcia dla tej spółki, bo zapowiadało się, że tam będzie wielka afera - przekonuje Jakub Kluziński.
Radni PiS dzisiaj nie widzieli jednak żadnej konieczności powoływania komisji d.s. gminnych spółek. Wg nich, problemami tych jednostek z powodzeniem mogą zająć się komisje gospodarki i rozwoju miasta. Zarzucali Kluzińskiemu, że jego komisja "nic nie robiła", że trzeba będzie zapłacić przewodniczącemu dodatkowa dietę. Opozycja próbowała tłumaczyć, że mieszkańcy mają prawo wiedzieć skąd biorą się np. podwyżki w częściach składowych ich czynszu. - A ciepło to Radpec, woda to Wodociągi, a wywóz śmieci to pośrednio Radkom - wyliczał Kazimierz Woźniak (Radomianie Razem - Kocham Radom.
Wiceprezydent Ryszard Fałek w imieniu prezydenta grzmiał z trybuny, że: "ciężko słuchać takich wypowiedzi. - Każdy radny może dostać informacje. Ale są to spółki prawa handlowego i obowiązują jasne reguły co do odpowiedzialności ich prezesów. To kompromitacja, co ta spółka robiła w poprzedniej kadencji - powtórzył.
Opozycji zabrakło jednego głosu, by wniosek przeszedł; głosy bowiem podzieliły się 13 do 13. Za powołaniem komisji był Rober Fiszer (PiS).
- Opozycja pokazała swoją siłę - komentował po głosowaniu Wiesław Wędzonka (P0). Przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik odpowiadał mu: - Czy my chcemy coś ukrywać przed mieszkańcami? Panu dobrze wychodzi próba odwoływania prezydenta. Niech pan siedzi w ławce i nie obraża się na demokrację - zarzucał radnemu Platformy.
Prezydent Andrzej Kosztowniak uważa, że komisja ds. spółek zmarnowała w minionej kadencji swój czas. - Mając to doświadczenie radni zdecydowali o jej niepowoływaniu. To jest ich decyzja - powiedział nam szef magistratu. Po raz kolejny podkreślił, że ani radni, ani mieszkańcy nie mają żadnego problemu z dostępem do informacji. - Każdy może napisać skargę na prezydenta, a potem nic nie robić jak pan Kluziński - dodaje prezydent. Zapewnia, że na początku tej kadencji w magistracie i spółkach - tak jak zapowiadał po wygranych wyborach - dokonano wszechstronnego przeglądu przeglądu zakresu ich działalności, kadr itp. Zapytaliśmy, czy efektem tego jest utworzenie stanowiska wiceprezesa w Administratorze i powierzenie go byłemu wiceprezydentowi Robertowi Skibie? - Tak - odpowiedział Kosztowniak, przypominając, że jest to bardzo duża spółka.
Bożena Dobrzyńska
List otwarty Piotra Szprendałowicza do Andrzeja Kosztowniaka publikujemy tutaj