Koń kulturalny jaki jest każdy widzi
Spotkanie w nowym gmachu szkoły muzycznej miało zgromadzić szefów placówek kultury, przedstawicieli organizacji samorządowych i instytucji doradzających w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Zaproszono także szefów kulturalnych instytucji marszałkowskich, ale do głosu już ich nie dopuszczono. Głośno nie protestowali, ale w kuluarach mówili, że przecież oni też współtworzą miejska kulturę. - A mieszkańców przecież nie obchodzi do kogo należy muzeum czy centrum sztuki. Oni oceniają to, co tam się dzieje - argumentowali.
Tymczasem podczas konferencji dyrektorzy opowiadali innym dyrektorom o tym ile i jakie imprezy zorganizowali, ilu widzów przyszło na koncerty i wystawy. Dowiedzieli się, że dzięki Radomskiej Orkiestrze Kameralnej w mieście na nowo rozkwitło życie muzyczne, że powstaje społeczność melomanów systematycznie chodzących na koncerty. Dyrektor ROK twierdził, że to doskonała podstawa do tego, by Radom myślał o budowie filharmonii. Być może gdyby ta istniała, mógłby przekazać salę koncertową w gestię szefowej Łaźni Magdaleny Grzyb, która musi odmawiać fanom jazzu, tak licznie przychodzących na organizowane przez placówkę festiwale. Niestety na taką zamianę nie może liczyć dyr. MOK Amfiteatr Grażyna Schabowska, bo jak wiadomo obiekt od lat czeka na gruntowny lifting, na który ciągle nie ma pieniędzy, także tych unijnych. Żaden z wniosków składanych przez Amfiteatr nie zyskał aprobaty Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Projektów Unijnych i zarządu województwa mazowieckiego. Z jakiego powodu? Tego dyr. Schabowska już nie powiedziała. Ale i tak najgorzej (o paradoksie) ma kierująca Resursą Renata Metzger, która poskarżyła się na ekipę (poprzednią dyrekcję?) remontującą przed laty obiekt. - Kanalizacja się zapycha, jest zimno, bo nie zmodernizowano ogrzewania, dach przecieka, że już nie ma gdzie łat wstawić i być może trzeba będzie wyłączyć z użytku salę baletową, bo wstaje parkiet - wyliczała dyr. Metzger.
Jedynie szef Teatru Powszechnego Zbigniew Rybka uznał rozumnie i logicznie, że nie będzie zachwalał działalności sceny, bo "koń jaki jest każdy widzi". Uzasadnił tylko, w ciekawym wywodzie, dlaczego robi tzw. teatr repertuarowy (bo "Powszechny" to jedyny teatr w mieście i musi zaspakajać różne potrzeby różnych widzów).
Pod koniec konferencji na sali było około 20 osób. Nieobecni nie mogli odebrać materiałów przygotowanych przez organizatorów - dwóch książek (Bernarda Godfryda "Widuję ich w snach" i pozycji o radomskiej farze), notatnika, płyty z wizualizacją wystąpień, specjalnej teczki wydrukowanej z okazji konferencji i długopisu. Ten ostatni, podobnie jak torebka, w której wszystko się mieściło - z nowym logo i sloganem Radomia: "Siła w precyzji". Tej jednak chyba zabrakło. Pozostał slogan.
Bożena Dobrzyńska
Zobacz też: Konferencja:jaka kultura?