Konia z rzędem w Skaryszewie

11 lutego 2008
Około tysiąca koni i kilka tysięcy ludzi. A ponadto: kucyki, osiołki, bryczki, uprzęże, buty, wiklina, rzeźby, wata cukrowa. Czyli - jarmark jak się patrzy. Skaryszewskie "wstępy" pierwszego targowego dnia były bardzo udane. Ile masz lat?


Handlarze i hodowcy koni przyjechali do Skaryszewa albo bladym świtem albo jeszcze wczoraj wieczorem. Zajęli miejsca poza centrum miasteczka, na dwóch sąsiadujących ze sobą, ale dość odległych uliczkach. Już przed południem na jednej z nich spotkać było można nieliczne konie i ich właścicieli. - Włosi zjawili się bardzo rano i większość kupili - objaśniali znawcy tematu.

Za konia pociągowego, czyli takiego którym do niedawna w Skaryszewie głównie handlowano, trzeba było zapłacić nawet 12 tysięcy złotych, za wierzchowego - do 5 tysięcy. - Spada euro, spada cena konia, bo kupują go właśnie "Włochy" - tłumaczą rolnicy.

Jak jarmark jarmarkiem, "wstępy" "wstępami" transakcja pomiędzy sprzedającym a kupującym odbywa się zawsze tak samo. Najpierw jest oglądanie konia z każdej strony. - Ten jest w porządku - ocenia jeden ze specjalistów przyglądając się zwierzęciu o kasztanowym umaszczeniu. - Ładna "stojka" i "puzdro" też - ocenia i tłumaczy, że "stojka", to znaczy że dobrze stoi, ma ładne nogi, "puzdro" zaś to "cycki".  Ile ma lat?  - pyta właściciela. - Sześć - odpowiada tamten. - Sześć to miał jak mu matka zdechła - komentuje pierwszy.

Najlepiej oczywiście określić wiek konia licząc mu zęby. Aby to zrobić, trzeba jednak otworzyć zwierzęciu pysk. A oglądany przez nas "Żora" nie bardzo ma na to ochotę. - Wędzidło, wędzidło wsadź mu w pysk! - ktoś woła z tyłu. - Bez wędzidła ani rusz, koń nie wie co robić - dodaje.Transakcja skończona

Dopiero po dokładnych oględzinach negocjuje się cenę i ewentualnie przybija targu. To "przybicie" jest dosłowne: i kupujący, i sprzedający uderzają się otwartymi dłońmi.

Czy koń w gospodarstwie rolnym się jeszcze przydaje? - Do pracy już nie. Hoduje się konie dla pieniędzy - objaśnia Marek Wlianowicz spod Skaryszewa, który po targu oprowadza szwagra spod Zwolenia. - A nawet nie konie, tylko jednego, bo zboże coraz droższe. A tak puści się kobyłę do ogiera, młodego wyhoduje i sprzeda...

Właściciele stadniny koni spod Mielca upatrzyli kucyka. Są zainteresowani, ale sami nie decydują o zakupie - właściciel chce za niego dwa tysiące. Jeden z mężczyzn dzwoni do kogoś. Słychać jak na zakończenie rozmowy upewnia się: to co, nie brać?

Michał Miszczak z Wyśmierzyc sprzedaje bryczkę. - Oryginał, ma 80 lat - chwali się. - Jeździł nią biskup łódzki, kiedy był w Białobrzegach. Odnowiona, sprawna. Tylko pięć i pół tysiąca złotych!  Minister Sawicki ogląda konie

Zainteresowanie targami jest ogromne. Także wśród polityków. Nie tylko lokalnych. Do Skaryszewa zjechali parlamentarzyści, wojewoda mazowiecki. Spóźniony dotarł minister rolnictwa Marek Sawicki. I choć nie miał szansy wystąpienia podczas oficjalnego otwarcia, rolnicy poznawali go na ulicy i zatrzymywali na krótkie rozmowy.

Zadowolenia nie krył burmistrz Skaryszewa Ireneusz Kumięga: - "Wstępy" zawsze miały znaczenie europejskie. I nadal przyjeżdżają tu handlarze z Europy, choć zmienia się nieco charakter targów, bo coraz mniej tu konia zimnokrwistego. Ale handel końmi będzie zyskiwał na znaczeniu, bo w Polsce rośnie zainteresowanie turystyką, hodowlą konia rekreacyjnego, sportowego, a nawet ozdobnego. 

Fot.: Marian Strudziński

Więcej zdjęć w: Galerii  

 

 

 

 

Reklama