Kopacz: Kto przeniesie siedzibę PGZ, będzie się smażył w piekle

8 lutego 2016

– Jeśli ktokolwiek podniesie rękę na „Pegaz” i będzie próbował przenieść tę siedzibę gdziekolwiek indziej, to umrze w piekle – przestrzega była premier Ewa Kopacz. Posłanka uważa, że Polska Grupa Zbrojeniowa musi pozostać w Radomiu.

  060216po03   Jak już pisaliśmy, biuro prasowe Polskiej Grupy  Zbrojeniowej zapewniało, że zarząd spółki nie podjął decyzji o przeniesieniu jej siedziby z Radomia do Warszawy, ale dyskusje na ten temat nie milkną. Była premier nie ukrywa, że "Pegaz" to jej dziecko. - Wierciłam wszystkim w brzuchu, aby jej siedziba znalazła się właśnie w Radomiu - mówi była premier. Przypomina: - Nowa Fabryka Broni dzięki pomocy i przychylności polityków rządzących wówczas, jak również cała sfera zbrojeniowa daje szansę Radomiowi na to, aby te duże, także rządowe zamówienia MON-owskie były realizowane w w naszej fabryce poprzez Grupę Zbrojeniową dają szansę dla miasta, aby część tych środków, na które liczyliśmy i na które nadal liczymy jako mieszkańcy Radomia, trafiło do budżetu miasta. Ewa Kopacz zapewnia, że posłowie Platformy Obywatelskiej będą bronic siedziby PGZ w Radomiu. - Jeśli ktokolwiek podniesie rękę na "Pegaz" i będzie próbował przenieść tę siedzibę gdziekolwiek indziej, to umrze w piekle. Za taką decyzję, za uprawianie polityki na nieszczęściu ludzkim, bo z tym będzie się wiązała utrata pracy dla wielu ludzi - przekonuje Kopacz. Była premier zaznacza, że PGZ dysponowało pieniędzmi na zakup działki w Radomiu pod przyszłą, samodzielną siedzibę. - Ale poprzednie władze miasta niekoniecznie wiedziały po której stronie stoją i jak bardzo chciały, lub nie chciały pomóc "Pegazowi" . Była działka tu w Radomiu i PGZ mogła się na niej budować. Szkoda, że pan Kosztowniak tego nie wykorzystał jako ówczesny prezydent. Jest takie mądre powiedzenie, że władza deprawuje. Ona deprawuje w szczególny sposób tych, którzy jeszcze  nie byli u władzy. Wystarczyło zaledwie trzy miesiące, by ten sam człowiek, który jeszcze nie tak dawno przyjeżdżał do Warszawy, prosił i miał swoje prośby wypełniane i spełniane: o spotkania, o zabieganie - i spotykał się z serdecznością i życzliwością - dzisiaj o tym zapomniał. Wiele osób anonimowo mu pomagało, a on sprzedawał to jako swój sukces. Dziś mogę powiedzieć tylko jedno: nic nie trwa wiecznie. Dlatego - panie prezydencie - jeśli pan zapomniał tamte czasy, ja pana zapraszam: niech pan przyjdzie usiądzie, porozmawiamy: o szkole muzycznej, o szkole plastyczne, o inwestycjach drogowych, porozmawiamy o tym, jak pan próbował budować halę sportową. Nie w obecności mediów. Ale wtedy będzie panu przez moment wstyd - komentuje Ewa Kopacz. Bożena Dobrzyńska
Tags