Krajobraz po burzy
Od wyładowań atmosferycznych w Jastrzębi doszczętnie spłonęła stodoła. - Moi koledzy, którzy są na służbie mają tak dużo interwencji i wyjazdów, że nawet nie odbierają ode mnie telefonów, bym mógł poznać szczegóły zdarzeń. Wiem jeszcze o jednym pożarze, ale na szczęście niegroźnym - powiedział nam rzecznik radomskich strażaków Łukasz Szymański.
Nawałnica nawiedziła także Idalin. Na zdjęciach nadesłanych przez p. Monikę Firląg widzimy ul. Wiertniczą i Jagodową, które - jak pisze nasza Czytelniczka - po piętnastu minutach obfitego deszczu zamieniły się w rzeki.
- Brak asfaltowej ulicy, kanałów burzowych, pozostałe studzienki niedrożne. Mieszkańcy po wpłacali pieniądze na budowę drogi, a drogi jeszcze nawet nie ma w planach. W piękny pogodny dzień przyjechali urzędnicy, przejechali drogą i... no można jeździć, nie ma problemu. A to co widać na zdjęciach mieszkańcy przeżywają po każdym większym deszczu. A pod wodą - ogromne doły i dziury na dziurze. Woda w domach. Zalane ogródki. Na ulicy woda po kolana - dodaje pani Monika.
Ale nie zawsze asfaltowa droga jest wybawieniem. Paweł Sola wybudował dom przy ul. Perzanowskiej. Problemów nie było, dopóki wiódł do niego nieutwardzony szlak.
- Od kiedy mamy asfalt po każdym większym deszczu mamy na podwórku jezioro. Przyjeżdżają strażacy, przez kilka godzin pompują, sytuacja wraca do normy. A potem to samo - opowiada bezsilny już w walce z żywiołem i urzędnikami (interwencje w MZDiK nic nie dają) radomianin.
Jego zdaniem, wszystko wskazuje na to, ze droga została po prostu spartaczona: nie jest odwodniona, na dodatek zbudowano ją powyżej posesji i woda spływa tam, gdzie jest po prostu niżej.